Hej dziewczynki,
jestem i żyję, ale ostatnio ciężko mi się tu do Was wbić. Internet w netii działa tragicznie i z komórki strona bb ładuje mi się kilka godzin, a jak chcę odpisać to mnie wywala i kasuje posta.
Teraz przed kompem zasiadłam (nawet działa i komp i net) więc postanowiłam coś skrobnąć.
czytam Was na bieżąco, ale na bank nie ogarnę wszystkiego w jednym poście, więc wybaczcie.
Aylin zdróweczka dla Tysi!!!! Pieknie wyglądała na weselichu. I szczerze podziwiam, że ja zabieracie na takie imprezy. My 3 wesela zaliczyliśmy odkąd jest Szymek i zawsze sami. Nie umiałabym się wyluzować gdy on by się gdzieś tam pałętał :-)
Sylka zdrówka i dla Twoich dzieciaków. Oby katarzysko szybko poszło precz.
Muńka słuszna decyzja z pracą. Spokojnie szukaj czegoś co zadowoli Ciebie w 100%. Powodzenia życzę.
kasia.natka musi być sprawiedliwie. jak u Wszystkich leje to i u Ciebie
josie super, że sobie tak świetnie radzisz. Normalnie zazdroszczę drugiego szkraba w domu. U nas też bicie czasami jest, ale coraz rzadziej. Raz klapnęłam po rączkach gdy chlasnął w twarz, a się nie spodziewałam zupełnie. taki odruch był. sama aż się wystraszyłam że to zrobiłam. Ale się nie popłakał, był zdziwiony mocno, pewnie trochę go zabolało bo drugą rączką pokazywał ale o dziwo od tamtego czasu nie bije już ani mnie ani K. Dziś natomiast zaczął.... szczypać. Rozmawiam z orange w sprawie netu a ten podszedł, uszczypnął, a ja w krzyk AŁAAAAAAAAA. Babka w słuchawce w brecht, młody oczywiście też. Teraz zaczyna robić się siniak. I tu nie wiem jak sobie poradzę, ale szczypać jego nie będę to na pewno :-)
Ja burzy nie lubię, ale Szymka uczę aby się nie bał jednak. Niestety przykładu dobrego nie ma nie tylko z mojej strony - oba koty przy pierszym grzmocie znikają w kanapie, a psy to gdyby mogły to przeniknęłyby przez drzwi
Więc jak wali zdrowo to siedzę z czwórką czworonogów i Szymkiem w jednym pokoju i udaję, że jest mi fajnie. Młody przeszczęśliwy i tylko buuuuu krzyczy i okno pokazuje.
alijenka ja zawsze jak cos małemu tłumaczę to kucam i jestem na wysokości jego oczu. Ale żeby to lepiej docierało do niego to nie wiem.....
W sytuacji gdy coś zbroi i mam byc poważna to różnie bywa niestety. Jak widzę jego oczka to daleko mo do powagi i stanowczego głosu niestety. I to błąd jest, wiem.
Ignorowania parę razy próbowałam, ale szybko rezygnuję. SZkoda mi go strasznie bo wyje przeraźliwie. Jednak wolę mieć go na oku. I mam wrażenie, że jak go biorę na kolana i mocno przytulam to szybciej się uspokaja jednak.
Sunshine zazdroszczę spotkania.
Niespodzianka ja dzisiaj również przypominam bardziej zwierzę obudzone ze snu zimowego niż człowieka. Normalnie ledwo zipię, ale zamiast iść spać to na necie siedzę do późna....
aronia to nazywasz bałaganem? U mnie najgorzej jest po powrocie z dworu. Bo młody ostatnio ma fantazję zabierania za sobą na spacer większości zabawek. Więc jak tylko uslyszy hasło "szykujemy się na spacer" to daje nogę do pokoju i znosi pod drzwi większość zabawek. Jak próbuję je odnosić to się złości, więc ubieramy się jak już zniesie co chce, potem szybko go biorę na ręce i wychodzę slalomem z chałupy. A jak wracam to zastanawiam się jak wyszłam
mam wrażenie że tam komar by h...a nie wcisnął hahahahahaa!!!!
I tyle pamiętam.
U nas z lekka mam doła. W sobotę Szymek zaczął strasznie kichać. Dochodziło do 9 kichnięć za jednym razem. Kilka kropel wody z nosa poleciało. Stwierdziłam że pewnie katar złapał w czwartek na bilansie w przychodni. Zła byłam że tam poszłam. Myślałam ze w niedziele go zatka a tu nic. W nocy objawy zupełnie przeszły, ale od rana znów mega kichanie i znów trochę wody z nosa, ale tylko ze dwa razy wycierałam może. Na noc znów cisza. W poniedziałek powtórka z rozrywki - kichania, łzawienie oczu, i kilka kropel z nosa. Nosek odetkany, oddycha normalnie. Prawe oko mniejsze niż lewe. Pojechaliśmy wieczorem do prywatnego pediatry - diagnoza: na 99% alergia. Płuca i oskrzela czyste, węzły chłonne nie powiększone, gorączki brać. Prawdopodobnie jakaś pyląca właśnie trawa go uczuliła. W piątek wieczorem nad takie jeziorko pojechałam z nim.
No i bierze leki. Na szczęście zdecydowanie już jest poprawa. Wczoraj kichnął 3 razy, z nosa już nic nie leciało. Oczka też się poprawiły. Dziś kichnął tylko raz z rana.
Ale i tak załamałam się trochę. Teraz to już zupełnie nie będę wiedziała czy choroba się zaczyna czy alergia i czy mogę iść do dzieci z nim czy nie. Ja jednak nie chcę zarażać innych dzieci katarem bo wiem jakie to uciążliwe jest u takich maluchów.
No i szkoda mi Szymka. Męczyło go to kichanie okrutnie. Przy 8 i 9 kichnięciu to już nie miał siły powietrza nabierać aż. Na szczęście jednak u niego objawia się tylko kichaniem. Podobno wiele dzieci zaczyna intesywnie kasłać zaraz po zaśnięciu i w ten sposób objawia się u nich alergia.
To żem się rozpisała
jestem i żyję, ale ostatnio ciężko mi się tu do Was wbić. Internet w netii działa tragicznie i z komórki strona bb ładuje mi się kilka godzin, a jak chcę odpisać to mnie wywala i kasuje posta.
Teraz przed kompem zasiadłam (nawet działa i komp i net) więc postanowiłam coś skrobnąć.
czytam Was na bieżąco, ale na bank nie ogarnę wszystkiego w jednym poście, więc wybaczcie.
Aylin zdróweczka dla Tysi!!!! Pieknie wyglądała na weselichu. I szczerze podziwiam, że ja zabieracie na takie imprezy. My 3 wesela zaliczyliśmy odkąd jest Szymek i zawsze sami. Nie umiałabym się wyluzować gdy on by się gdzieś tam pałętał :-)
Sylka zdrówka i dla Twoich dzieciaków. Oby katarzysko szybko poszło precz.
Muńka słuszna decyzja z pracą. Spokojnie szukaj czegoś co zadowoli Ciebie w 100%. Powodzenia życzę.
kasia.natka musi być sprawiedliwie. jak u Wszystkich leje to i u Ciebie

josie super, że sobie tak świetnie radzisz. Normalnie zazdroszczę drugiego szkraba w domu. U nas też bicie czasami jest, ale coraz rzadziej. Raz klapnęłam po rączkach gdy chlasnął w twarz, a się nie spodziewałam zupełnie. taki odruch był. sama aż się wystraszyłam że to zrobiłam. Ale się nie popłakał, był zdziwiony mocno, pewnie trochę go zabolało bo drugą rączką pokazywał ale o dziwo od tamtego czasu nie bije już ani mnie ani K. Dziś natomiast zaczął.... szczypać. Rozmawiam z orange w sprawie netu a ten podszedł, uszczypnął, a ja w krzyk AŁAAAAAAAAA. Babka w słuchawce w brecht, młody oczywiście też. Teraz zaczyna robić się siniak. I tu nie wiem jak sobie poradzę, ale szczypać jego nie będę to na pewno :-)
Ja burzy nie lubię, ale Szymka uczę aby się nie bał jednak. Niestety przykładu dobrego nie ma nie tylko z mojej strony - oba koty przy pierszym grzmocie znikają w kanapie, a psy to gdyby mogły to przeniknęłyby przez drzwi


alijenka ja zawsze jak cos małemu tłumaczę to kucam i jestem na wysokości jego oczu. Ale żeby to lepiej docierało do niego to nie wiem.....
W sytuacji gdy coś zbroi i mam byc poważna to różnie bywa niestety. Jak widzę jego oczka to daleko mo do powagi i stanowczego głosu niestety. I to błąd jest, wiem.
Ignorowania parę razy próbowałam, ale szybko rezygnuję. SZkoda mi go strasznie bo wyje przeraźliwie. Jednak wolę mieć go na oku. I mam wrażenie, że jak go biorę na kolana i mocno przytulam to szybciej się uspokaja jednak.
Sunshine zazdroszczę spotkania.
Niespodzianka ja dzisiaj również przypominam bardziej zwierzę obudzone ze snu zimowego niż człowieka. Normalnie ledwo zipię, ale zamiast iść spać to na necie siedzę do późna....

aronia to nazywasz bałaganem? U mnie najgorzej jest po powrocie z dworu. Bo młody ostatnio ma fantazję zabierania za sobą na spacer większości zabawek. Więc jak tylko uslyszy hasło "szykujemy się na spacer" to daje nogę do pokoju i znosi pod drzwi większość zabawek. Jak próbuję je odnosić to się złości, więc ubieramy się jak już zniesie co chce, potem szybko go biorę na ręce i wychodzę slalomem z chałupy. A jak wracam to zastanawiam się jak wyszłam

I tyle pamiętam.
U nas z lekka mam doła. W sobotę Szymek zaczął strasznie kichać. Dochodziło do 9 kichnięć za jednym razem. Kilka kropel wody z nosa poleciało. Stwierdziłam że pewnie katar złapał w czwartek na bilansie w przychodni. Zła byłam że tam poszłam. Myślałam ze w niedziele go zatka a tu nic. W nocy objawy zupełnie przeszły, ale od rana znów mega kichanie i znów trochę wody z nosa, ale tylko ze dwa razy wycierałam może. Na noc znów cisza. W poniedziałek powtórka z rozrywki - kichania, łzawienie oczu, i kilka kropel z nosa. Nosek odetkany, oddycha normalnie. Prawe oko mniejsze niż lewe. Pojechaliśmy wieczorem do prywatnego pediatry - diagnoza: na 99% alergia. Płuca i oskrzela czyste, węzły chłonne nie powiększone, gorączki brać. Prawdopodobnie jakaś pyląca właśnie trawa go uczuliła. W piątek wieczorem nad takie jeziorko pojechałam z nim.
No i bierze leki. Na szczęście zdecydowanie już jest poprawa. Wczoraj kichnął 3 razy, z nosa już nic nie leciało. Oczka też się poprawiły. Dziś kichnął tylko raz z rana.
Ale i tak załamałam się trochę. Teraz to już zupełnie nie będę wiedziała czy choroba się zaczyna czy alergia i czy mogę iść do dzieci z nim czy nie. Ja jednak nie chcę zarażać innych dzieci katarem bo wiem jakie to uciążliwe jest u takich maluchów.
No i szkoda mi Szymka. Męczyło go to kichanie okrutnie. Przy 8 i 9 kichnięciu to już nie miał siły powietrza nabierać aż. Na szczęście jednak u niego objawia się tylko kichaniem. Podobno wiele dzieci zaczyna intesywnie kasłać zaraz po zaśnięciu i w ten sposób objawia się u nich alergia.
To żem się rozpisała
