Ja w poprzedniej ciąży używałam najpierw mustele (swietna) a póżniej mama i ja, w ramach oszczędności i rozstępów nie miałam :-)
Co do porodu rodzinnego, to takze chciałam aby był ze mną mąż, nawet wykupiliśmy salę rodzinną, ale tuż przed (w drodze, a biegłam na porodówkę) zrezygnowałam. Nie chciałam męża na sali. Wkurzali mnie wszyscy wokół. Miałam jeden cel - urodzić i to jak najszybciej, żadnych wielkich uniesień. Mąż nie był mi potrzebny. Stał za ścianą i słyszał jak się drę. Jemu to wystarczyło i mi też. Nie żałujemy ;-)
No ale ja miałam poród wywoływany (przez 4 dni
). Podawali mi oksytocynę (2xdziennie) i grobulki dopochwowe i NIC. I tak 4 dni. Nawet na porodówce leżałam. Chyba jestem pierwszą kobietą na świecie która zasnęła na porodówce z nudów
A lekarze cały czas mówili i, że za chwilę urodzę
Mąż non stop był przy mnie (bo mieliśmy rodzić razem). W ostatnim dniu, miałam już 5cm rozwarcia i najmniejszego skurczu :-) Już sie cieszyłam, ze jako pierwsza na świecie urodzę bez bólu
. Wtedy na odsiecz przyszła położna i przebiła mnie, po czym odeszły mi wody. Wtedy bóle dopadły mnie w ciągu 0,5 godziny i to jakie
Cała oksytocyna dała o sobie znać. Organizm przeszedł na turbo. Urodziłam w ciągu niecałych 3 godz. od pierwszego skurczu, ale wszystko działo się tak szybko i tak boleśnie, ze na porodówkę musiałam biec (z pokopju przedporodowego) zeby zdążyć przed kolejnym skurczem. Nienawidziłam wtedy męża, choć widział jak cierpię powtarzał będzie dobrze
Na porodówce urwałabym mu głowę, także ja sobie chwalę jego brak:-) Bo teraz mogliśmy zrobić sobie drugie