Młodak, &&&&&&&&
Trochę o sobie...będzie to chyba totalny chaos, ale będę pisała pierwsze rzeczy, które mi do głowy przychodzą na mój temat, bo chyba o to chodzi
Na pewno jestem obowiązkowa...tzn. zawsze czerwone paski w szkole, liceum skonczyłam ze średnią chyba 5,2..., studia z wyróżnieniem...ale nie wynikało to z jakiegoś ogromnego pędu do wiedzy raczej tylko własnie z bardzo obowiązkowej natury - skoro kazali się nauczyć to trzeba to zrobic i juz
tzn. zeby nie było - uczyłam się bardzo szybko i sprawiało mi to przyjemność, ale bez przesady
ścisły umysł - polski, historia to był dramat dla mnie...tzn. miałam oczywiście tą 5'tkę, ale większym kosztem. A matematykę miałam w jednym palcu. Pamietam, ze w drugiej klasie liceum robiłam już zadania maturalne.
W pracy tez obowiązkowa. Wymagająca w stosunku do siebie. Postrzegana chyba jako "solidna firma". Nie boję się nigdy przeciwstawić, jeśli coś robione jest moim zdaniem w głupi sposób. Oponuje wtedy dobitnie! Na szczescie do tej pory miałam zawsze szefów, którzy to rozumieli i cenili. Zawsze też bronie swoich kolegów/koleżanki, jeśli się głupoty wygaduje na ich temat. Nie mam żadnych oporów, zeby w takiej sytuacji wybic z tłumu krytykantów. Taki adwokat w dobrej sprawie ze mnie.
Jedynaczka...dlatego wszystko powinno byc po mojej myśli, ale ostatnio trochę luzuje w tej kwestii.
Jestem trochę nieufna w związkach, ale to dlatego, że dopóki nie poznałam P. (już po 30-tce) to byłam w kilku chorych relacjach, które niestety nauczyły mnie, że dzwięk smsa w telefonie ukochanego wieczorem jednak nie zwiastuje niczego dobrego i mówiąc wprost świadczy o romansie/zdradzie i tego typu historiach. Musiały upłynąć dobre 2 lata, żebym się "odfiksowała" od takiego myślenia i nie drżała i stawała niemalże na baczność na dzwięk smsa w telefonie P. (oczywiscie jemu juz teraz bardzo ufam i nie musze kontrolować...nie chce...bo nie ma potrzeby).
Bardzo się przywiązuje do przyjaciół - mam ścisłe, sprawdzone grono, dla którego jestem w stanie zrobić bardzo dużo i pomóc jak tylko mogę. Zresztą w ogóle wszystkim staram się być pomocna.
Jestem bardzo wrażliwa na krzywdę ludzką (i zwierzącą absolutnie też)...jestem nawet członkiem amnesty int., ale przyznam, ze praktycznie nic w tej organizacji nie podziałałam niestety...natoamist identyfikuje sie z nimi ideowo bardzo mocno.
Lubię miec porządek w domu. Nie potrafiłabym zasnąć w syfie...nawet jak robiliśmy imprezy to nie położyłam się spac dopóki wszystko nie było wysprzątane...to moze znowu ta obowiązkowość...w ogóle czuję się zobligowana do wielu rzeczy (pewnie czasami niepotrzebnie) i dlatego czesto umieram ze zmeczenia po wykonaniu całej listy zadan i "dobych uczynków".
Poza tym uwielbiam poznac nowe rzeczy, kraje, kultury...byłam w azji (birma, kambodza, tajlandia, malezja itp.), rpa, peru, boliwia, usa. Teraz bedzie ciezej z podrózowaniem, ale ciesze sie, ze juz tyle miejsc zobaczyłam.
Uwielbiam piec...
W domu potrafie jedynie zarówke wymienić - oczywiscie sprzatam, gotuje itp., ale z technicznymi rzeczami w ogole sobie nie radze i nie chce radzic, bo uwazam, ze są od tego fachowcy
To chyba na tyle...
mam poczucie, ze o wielu kwestiach nie napisałam, ale w tej sekundzie nic juz nie przychodzi mi do głowy
edek...uzupełnienie...
Jestem tez bardzo uczciwa. Tez z tej uczciwości i obowiazkowosci nie poszłam na zwolnienie w czasie ciązy mimo, ze wiele osób namawiało, ze przeciez to idealny moment, zeby wypocząć...w sumie fakt...i moze nawet troche tego załuje...(w drugiej ciązy juz chyba bede inaczej myslec
) na zwolnienie poszłam dopiero w dn. kiedy trafiłam do szpitala pod koniec kwietnia (złe przepływy), a po miesiącu z kawałkiem Piotruś był z nami.
Nigdy tez nie wychodze z założenia, że "coś mi się należy". Moi rodzice mogli mi pomoc finansowo w kazdej sytuacji, ale to ja zawsze miałam poczucie, ze sama musze się utrzymac. Pracowałam od 4.klasy liceum i sukcesywnie spełniałam swoje marzenia/potrzeby. Mam w ogóle poczucie, ze los (Bog?) mi bardzo sprzyja, bo do tej pory jakoś dosyc sensownie mi sie to zycie układa...boje się czy się to nie odwróci...
I marze o trojce dzieci...ale nie wiem, czy bedzie mi dane...teraz ta cesarka, wiec dobrze byłoby odczekac...+ moja tarczyca...
edek2:
Iwon, pamietam tą opowieść o psie...fantastyczna! Podobnie jak z
Młodak! Dobre dusze z Was!
Iwon, zrobiłam tą mieszankę...zabójcza...a Julek nie marudził a propos pokarmu????? Mleko nie przeszło czosnkiem...???