Ja nystatyną pędzlowałam rano i wieczorem jakąś godzinkę po jedzonku, a w ciągu dnia kilka razy maczałam smoczek. Teraz na wszelki wypadek jedną buteleczkę mam w domowej apteczce.
Szymek dał mi dzisiaj popalić, że szok. O 16 zrobił drugą kupę, podczas przebierania jeszcze się uśmiechał a potem zjadł 90ml (zrobiłam 120, ale tylko tyle zjadł) i jazda..... wył non stop do 18:30. Cała mokra byłam ze zdenerwowania i tulenia go. Wreszcie padł mi na klacie, więc go odłożyłam na kanapę w pozycji na brzuszku. Pospał do 19 i obudził się z rykiem. Dostał butlę i wreszcie był spokój. Leżał w leżaczku i gugał sobie słodziutko. Wreszcie o 20:30 wykąpałam go i położyłam do łózeczka. Zasnął dość szybko. Ciekawe o której się obudzi na jedzenie. Czuję, że to będzie ciężka noc.
A jutro idziemy na szczepienie. Mam pietra jak cholera, Podejrzewam, że kolejny dzień będzie płakał, a K oczywiście na 14 do pracy...... specjalnie się z kolegą zamienił na zmiany. Wk....łam się jak diabli.
Ogólnie to Szymek jest strasznie rozstrojony. Nigdy nie wiem ile zje, czasami tylko poliże smoczek i nie chce więcej a prze momentem szukał buzią jedzonka. Albo ja jestem zbyt zmęczona i przestałam go dobrze odbierać, albo z nim coś jest nie halo. Już sama nie wiem co robić.
Wybaczcie, że tylko o sobie, ale jakieś koszmarne doły mam ostatnimi czasy. Z K. nadal na wojennej ścieżce jesteśmy, chociaż były 3 dni naprawdę super, ale znów je zepsuł szukając mamusi domu do kupienia..... na naszej ulicy, dosłownie 50 metrów od nas. No szlag mnie trafił gdy powiedział, że już dzwonił i idzie z nią oglądać . Oczywiście złośliwie zapytałam czy bliżej się nie dało niczego znaleźć, więc zaczął wrzeszczeć, jak to ja nienawidzę jego matki, itp. Przytaknęłam i się rozłączyłam, co będę z debilem gadać. Skoro on nie rozumie że ja ślub wziełam z nim a nie z jego matką to już nie mój problem.
Tak się na mnie ofukał, że tego wieczora nie przylazł do sypialni w ogóle, spał w salonie. Sama wykąpałam i naszykowałam do snu małego. Wkurzył mnie tym jeszcze bardziej bo tego dnia rano powiedziałam mu że marzę o jednej przespanej całej nocy. Nie ukrywam że liczyłam iż on zaproponuje że tą jedną nockę przejmie opiekę nad Szymkiem tym bardziej że na drugi dzień nie szedł do pracy. A tymczasem sam sobie zafundował nockę przespaną i bez obowiązków. Płakałam chyba ze 3 godziny bo napprawdę jestem zmęczona.
Szymek dał mi dzisiaj popalić, że szok. O 16 zrobił drugą kupę, podczas przebierania jeszcze się uśmiechał a potem zjadł 90ml (zrobiłam 120, ale tylko tyle zjadł) i jazda..... wył non stop do 18:30. Cała mokra byłam ze zdenerwowania i tulenia go. Wreszcie padł mi na klacie, więc go odłożyłam na kanapę w pozycji na brzuszku. Pospał do 19 i obudził się z rykiem. Dostał butlę i wreszcie był spokój. Leżał w leżaczku i gugał sobie słodziutko. Wreszcie o 20:30 wykąpałam go i położyłam do łózeczka. Zasnął dość szybko. Ciekawe o której się obudzi na jedzenie. Czuję, że to będzie ciężka noc.
A jutro idziemy na szczepienie. Mam pietra jak cholera, Podejrzewam, że kolejny dzień będzie płakał, a K oczywiście na 14 do pracy...... specjalnie się z kolegą zamienił na zmiany. Wk....łam się jak diabli.
Ogólnie to Szymek jest strasznie rozstrojony. Nigdy nie wiem ile zje, czasami tylko poliże smoczek i nie chce więcej a prze momentem szukał buzią jedzonka. Albo ja jestem zbyt zmęczona i przestałam go dobrze odbierać, albo z nim coś jest nie halo. Już sama nie wiem co robić.
Wybaczcie, że tylko o sobie, ale jakieś koszmarne doły mam ostatnimi czasy. Z K. nadal na wojennej ścieżce jesteśmy, chociaż były 3 dni naprawdę super, ale znów je zepsuł szukając mamusi domu do kupienia..... na naszej ulicy, dosłownie 50 metrów od nas. No szlag mnie trafił gdy powiedział, że już dzwonił i idzie z nią oglądać . Oczywiście złośliwie zapytałam czy bliżej się nie dało niczego znaleźć, więc zaczął wrzeszczeć, jak to ja nienawidzę jego matki, itp. Przytaknęłam i się rozłączyłam, co będę z debilem gadać. Skoro on nie rozumie że ja ślub wziełam z nim a nie z jego matką to już nie mój problem.
Tak się na mnie ofukał, że tego wieczora nie przylazł do sypialni w ogóle, spał w salonie. Sama wykąpałam i naszykowałam do snu małego. Wkurzył mnie tym jeszcze bardziej bo tego dnia rano powiedziałam mu że marzę o jednej przespanej całej nocy. Nie ukrywam że liczyłam iż on zaproponuje że tą jedną nockę przejmie opiekę nad Szymkiem tym bardziej że na drugi dzień nie szedł do pracy. A tymczasem sam sobie zafundował nockę przespaną i bez obowiązków. Płakałam chyba ze 3 godziny bo napprawdę jestem zmęczona.