Hej dziewczyny,
mój wczoraj cały dzień jakiś marudny był, wieczorem byli u nas goście i chyba to wybiło go z rytmu bo nie mógł zasnąć do 23! Ale nie to jest najgorsze, wpadam żeby się pożalić bo mam takiego nerwa że chce mi się ryczeć :-
-
-( Chodzi oczywiście o mojego M. Cała sobota była bardzo fajna, posprzątaliśmy mieszkanko, upiekłam ciasto, potem przyszli goście, a wieczorem mały nie mógł zasnąć i płakał, więc poszłam do niego mówiąc do M. że "musi mieć jakiś powód do płaczu, coś jest nie tak, bo zawsze przecież ładnie zasypia sam". Stanęłam przy łożeczku i zaczęłam uspokajać małego głaszcząc go. Na co mój M. wparował do sypialni i po kilku minutach mówi do mnie: "idź stąd, ja się nim zajmę". Noż kuźwa rozwalił mnie ten tekst - idź stąd, jak do psa
Więc się zagotowałam i mówię mu, że przegiął a ten do mie, ze "chodzi mu o to, zebym wyszła bo moja panika źle wpływa na dziecko"! Ja pitolę, jaka panika?? Stałam sobie grzecznie przy nim głaszcząc go a ten z paniką mi wyskakuje! Stwierdził, że panikuję, bo już idąc do małego zaczęłam się doszukiwać że coś jest nie tak. No sorry, że jestem matką która zna swoje dziecko i chce je rozumieć i analizować, co może być przyczyną płaczu i spróbować temu zaradzić. Nie można się głośno zastanawiać? A nawet martwić?
Ja pitolę, nie wiem czy wczoraj miałam gorszy dzień czy co, ale tak mnie wnerwił tymi komentarzami, że wyszłam z siebie. Ostatecznie miło zapowiadające się wieczór skończył się beznadziejnie i dzisiaj oczywiście nie odzywamy się do siebie, a ja chodzę tak podminowana, że bez kija nie podchodź. Piękna niedziela przed nami nie ma co