AVO, ale wiesz o tym, że człowiek jest w stanie sobie wkręcić bardzo, bardzo dużo? Parę lat temu wyskoczył mi nagle węzeł chłonny pod żuchwą - wielka twarda gula i zero innych objawów. Nalatałam się po lekarzach, którzy niczego nie wykryli, ale nieźle się najadłam strachu. Potem już byłam tak zafiksowana na swoje zdrowie, że dostałam gorączki ponad 39 stopni i trzymała mnie 2 tygodnie. Miałam coraz bardziej wyniszczony organizm, żadnych innych objawów i już myślałam, że ze mną bardzo, bardzo źle. Poszłam do jakiejś starej baby internistki i mówiłam, co mi jest, a ta mi zasugerowała, że mam białaczkę. Przez trzy dni chodziłam jak własny cień. Wyniki odebrała mama, bo ja się bałam. Potem miałam już straszną schizę ze swoim zdrowiem, do tego stopnia, że któregoś wieczoru zaczęłam się dusić - krtań się powiększała i zaciskała, jak w jakiejś alergii i uwierz mi, że prawie się udusiłam. Dopiero jak mój ówczesny facet zaczął mną potrząsać i krzyczeć, żebym się ogarnęła i że sobie to wbijam, to mi przeszło. Wszystko było w głowie...
nie twierdzę, że u Ciebie na pewno tak jest, ale jest na to spora szansa, skoro masz tę nerwicę. A sama wiem, że im bardziej człowiek wsłu****e się we własny organizm, tym dziwniejsze rzeczy mogą mu się dziać.
trzymaj się ciepło, a leki na chorą głowę popieram, jeśli takie masz lęki. no i śmiało możesz się zwierzać ze swoich różnych, bo ja pamiętam, że zamknęłam się wtedy w sobie i to jeszcze pogarszało sytuację. człowiek nagle jest taki samotny z własnymi strachami.