Współczuję dziewczyny, że tak kiepsko ze snem u Was...ja to nie wiem kiedy zasypiam.Jak się budzę na siku, to świateł nie zapalam, wracam, czasem się chwilę pomęczę i dalej śpię. A wczoraj zasnęłam przed tv i obudziłam się o 3.30 a mój mężulek jeszcze przed kompem pracował. Umyłam się, zjadłam kromala i dalej w kime. Wiadomo, że czasami nie mogę się ułożyć, czy jakaś rwa mnie złapie, ale nie jest to jeszcze zbyt często.
asiu - super, że nadal z bliźniakami ok. Współczuję rozstania z synkiem, domyślam się że to bardzo trudne, ale na pewno mu to potem wynagrodzisz
nanulika - powodzenia na wizycie, wróć do nas najszczęśliwsza!
udalo mi sie zasnac jakos i spalam do teraz. wlasnie przyszli panowie klasc podloge wiec meega sie ciesze bo bede mogla w koncu zlozyc kuchnie i kupic meble
i w koncu kupie komodke i ciuszki jasia uporzadkuje bo na razie wszyskie w kartonie sie kisza. ale sie ciesze!!!!
aylin dokladnie to samo o konflikcie mi mowili wczoraj na szkole, ja mam grupe 0+ a maz nie wie jaka ma, jesli ma A to podobno tez moze byc konflikt
mielismy tez wczoraj babke od krwi pepowinowej... nie wiem co zrobic,ktoras z was sie decyduje? ja nie do konca wierze w to co tam opowiadala no ale jednak jakies zabezpieczenie to jest i co jesli sie okaze za pare lat ze to potrzebne? i ze metody leczenia sie tak zmienily z wszystko mozna z tego zrobic? nie lubie jak ktos tak gra na uczuciach..
Ja jakaś niedoinformowana jestem widać, dlatego to badanie na p/ciała mnie zaskoczyły, a nie powinny, bo w rodzinie miałam przypadek konfliktu. Ja mam grupę 0Rh+ a mój mąż 0Rh-.
Jeśli chodzi o krew pępowinową to powiem tak. Przerabiałam ten temat jak moja siorka przed swoim porodem się nad tym zastanawiała. Początkowo byli zdecydowani, ale jak zrobiłyśmy wywiad środowiskowy to zrezygnowali. Jej lekarz ginekolog-położnik i jego żona, która jest hematologiem nie zdecydowali się na to dla swoich dzieci. Właśnie jest to takie granie na uczuciach, bo wiadomo, że rodzic chce jak najlepiej dla swoich dzieci. Nie ma jeszcze wielkiego doświadczenia w wykorzystywaniu tej krwi i czy na pewno będzie miała aż tak szerokie zastosowanie. Zapytałam więc moją gin, co ona o tym sądzi i powiedziała, że jeśli nie mam co robić z pieniędzmi, to można pomyśleć, ale jeśli miałabym przez to oszczędzać np. na szczepieniach, czy czymkolwiek innym dla dziecka to ona nie poleca. Powiedziała, że jeśli w rodzinie były jakieś genetyczne choroby zwłaszcza związane z krwią (białaczka itp.) to wtedy może i warto, ale jeśli nie, to jest mało prawdopodobne, że się przyda. Poza tym ja się tak zastanawiam, skoro choruje układ krwiotwórczy, czyli coś jest nie tak z naszymi komórkami macierzystymi, to co nam da podanie tych samych komórek...
Myślę, że faktycznie może okazać się dopiero na przestrzeni czasu, czy faktycznie jest tak ważna ta krew, ale jak to mój mąż mówi: do tego czasu wymyślą coś innego i wszystko będą odtwarzać innymi metodami.
My w każdym razie się nie decydujemy.
Szkołę rodzenia zaczynamy 11 kwietnia, więc pewnie też będą o tym mówić. Przygotuję sobie pytania