reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Czerwiec 2011

Witam się z Wami po weekendzie.
Bałam się tu zaglądać od rana i w sumie patrząc na posty wiem dlaczego . Matko kiedy ja to nadrobię...No nic postaram się dzisiaj, choć mam trochę zajęć. Życzę wszystkim miłego dnia spróbuję trochę ponadrabiać.
 
reklama
Hej kobitki! Witam poniedziałkowo!

Misialina łazienka super, teraz tylko trzymać kciuki za to, żeby udało Wam się w praktyce!

Marta24, no niestety tak to jest z tymi przepisami, ale na pewno jeszcze będziesz miała szansę na otwarcie swojej działalności, głowa do góry!

Dagamit spokojnie, myślę, że dopiero niedawno dowiedziałaś się o tej cukrzycy, więc dopiero wszystkiego się uczysz, myślę, że z dnia na dzień będzie Ci łatwiej, nauczysz się sama siebie, a z Maleństwem na pewno wszystko będzie dobrze!

Barmanka... ehhh, dużo siły po prostu, trzymaj się jakoś, masz dla kogo być dzielna a to najważniejsze! Ja też jestem przerażona tym, że angielska służba zdrowia pewnymi sprawami po prostu się nie interesuje, pewne olewa... i w sumie może być coś o czym ja po prostu nie wiem, a powinnam :/

A ja dziś jakoś dziwnie nie dotarłam do pracy i nawet nie wyobrażacie sobie jak mi z tym dobrze :) Już się nie mogę doczekać, kiedy będę już miała zasłużone wolne! Zaczynam odliczanie... tylko 4 tygodnie :) W każdym razie zaczynamy kolejny tydzień, który zbliża nas do przyjścia naszych maluchów na świat!
 
teraz dopiero doczytałam wszystko
Dagamit, Barmanka pamiętajcie że zawsze się możecie wygadać nam na forum, wszystkie przeciwności możemy jakoś znieść dla naszych dzieciątek, w każdym razie przekazuję Wam moje pozytywne myśli :-)

U mnie tak pięknie na dworze, ze właśnie wyjechałam autem z garażu, teść mi go myje :-), a ja idę szyby wyszorować i trochę tapicerke od środka (dobrze, ze mam taki malutki odkurzacz samochodowy) :-)
 
o właśnie- Dagamit dobrze napisała- chodzi o tą żyłę główną właśnie ( przed chwilą otworzyłam książkę i jest tam napisane dokładnie to co mówi Dagamit:)

Witaj Setanka:)

Ja jeszcze korzystam z ostatnich chwil z Wami- zaraz jadę na dwa dni do babci (tam nie ma neta) i potem do niedzieli do domku (tam z kolei nie będę miała czasu n neta).
Czeka mnie jeszcze podróż pociągiem prawie 5 godzinna, ale Traschka dała radę- dam i ja, tylko , że na tej trasie często jest ścisk, ale jakoś to będzie;)

W ogóle to jestem wściekła - pisałam Wam, ze po swietach zepsuł nam się samochód i zostawlismy go u rodziców w zielonej (my mieszkamy w bydgoszczy). Mechanik i elektryk rozłożyli ręce- powiedzieli, że wg nich wszystko jest ok. Samochód trafił do teścia(z zawodu byłego mechanika) który miał jeździć nim i sprawdzać czy będzie dalej gasł czy nie. Mój tata dużo pracuje (ok 12h dziennie) a teść nie pracuje , jest na rencie, dlatego mój tata spytał go czy pojeździ tym autem, czy ma szukać kogoś innego- teśc się zgodził. Ale jeździc mu się chyba za bardzo nie chciało i moim zdaniem olał sobie sprawę. Nam mówił że z autkiem ok, więc mój M. na ten weekend zaplanował odbiór auta z zg i właśnie dziś to auto się zepsulo. Gdyby teść wiecej jeździł zepsułoby się prawdopodobnie wcześniej i moglibyśmy jakoś już zadziałać, a tak znów nie wiadomo ile będziemy bez auta, co w obecnej sytuacji (ciąża) jest dla nas naprawdę sporym utrudnieniem...
Kurcze, jak to jest ze na moich rodziców zawsze możemy liczyć a na rodziców M. nigdy... i jeszcze jak próbuję coś powiedzieć na ten temat- M. się wścieka. Moich rodziców możemy krytykować a na jego nie można powiedziec złego słowa, choc to moi rodzice od lat są dla nas wsparciem a nie jego...
 
Aestima ja mam dokładnie to samo, tzn. moi teściowie starają się nam pomagać ale co do czego to ja po prostu wolę już o nic ich nie prosić, bo zawsze potem okazuje się, że oni nie rozumieją po co, oni zrobiliby inaczej, oni nie mieli czasu...albo coś innego i w końcu średnio to zawsze wychodzi. Moim rodzicom nigdy nic nie sprawia problemu, jak mogą coś załatwić to robią to od ręki. U mnie różnica jest taka, że mój mężulek generalnie się ze mną zgadza i tez pewniej się czuje powierzając coś moim rodzicom. No ale nie przejmuj się, stres tutaj jest zupełnie nie potrzebny. Może jeszcze w tygodniu uda się naprawić autko. A teraz ciesz się wyjazdem do babci (pamiętam jak pisałaś jak bardzo jesteś z nią związana) i rodziców :)
 
Aestima temat teściów jest szeroki jak rzeka - u mnie sprawa od początku była jasna - tamtej drugiej strony praktycznie nigdy nie było w naszym życiu. I nie ma do dziś. I zapewne już nigdy nie będzie. Nie cierpimy, choć pewnie męża gdzieś w środku gniecie, że nie jest jak powinno, ale cóż - tak też bywa. U Was przynajmniej obie rodziny mają kontakt, więc nawet Twoi rodzice mogą z tamtymi pogadać, upomnieć, zapytać dlaczego tak postępują. A mąż pewnie sam się przekona, jak jeszcze kilka takich numerów zobaczy. :-)
 
Aestima spokojnie przetrwasz podróż, nie jest tak źle jak się wydaje. Ja w tą sobotę jadę do Warszawy (300 km) a w przyszłym miesiącu koncert w Pile (550 km) i znowu w Warszawie. Mam nadzieję, że dam radę...

A z rodzicami i teściami to już tak jest. Pamiętaj, że wszystko może się jeszcze zmienić. Moi teściowie nie pomogli nam nigdy. Kiedy mój M. stracił pracę a ja studiowałam pomagali nam moi rodzice, ja dorabiałam jako opiekunka. Było bardzo ciężko i nie rozumiałam jak to jest, że rodzice M. nawet palcem nie kiwnęli żeby nam pomóc podczas gdy bratu mojego M. robili co drugi dzień zakupy, sponsorowali wakacje itp. a i on i jego zona mieli pracę, dom bez czynszu itp. Mój M. na wszystko zapracował sam, jest bardzo inteligentny i zaradny i oni wychodzili z założenia, że sobie poradzi w życiu, podczas gdy jego brat ledwo przechodził z klasy do klasy, teść chodził po nauczycielach błągać o poprawki a G. tylko po dyskotekach latał. Nawet pracę musiał mu teść znaleźć u znajomego. Teraz jest wszystko się zmieniło. Nie wiem czemu teściowie nagle zaczęli nam pomagać. Od czasu do czasu wspomogą jakąś drobną sumą pieniędzy, ostatnio forma teścia za darmo wyremontowała nam przedpokój... coraz więcej widzę ich dobrych chęci i cieszę się nie ze względu na ich pieniądze tylko na M. Widziałam jak mu było ciężko przez całe lata. Pewnych rzeczy nie da się nadrobić i myślę, że jego stosunek do rodziców zawsze pozostanie lekko zdystansowany ale teraz przynajmniej ma ochotę ich odwiedzić...
 
Dzięki Kasiu:)
Mój mąż też się ze mną zgadza- to wiem, ale na poziomie raczej niewerbalnym- na głos nie można o jego tatusiu nic złego powiedzieć, mimo, że wyrządził mu, braciom i mamie wiele krzywdy. Taka święta krowa po prostu- wszyscy chodzą wokól niego na paluszkach. Typowy syndrom ofiary. Tylko ja nie zamierzam w tym uczestniczyć i mój syn też nie. Może też nie jestem bez winy, może za bardzo się wściekam, ale kurcze oni tak mi działają na nerwy. Moja mama i babcia mnie wspierają, rozmawiają ze mną o poronieniu, ale za każdym razem zapewniają mnie że teraz będzie ok- moja teściowa natomiast wciąż wypytuje dlaczego tamto się stało i rzuca tekstami w stylu "ojej, jak to teraz będzie, jak to się skończy, jeszcze tyle czasu do maja" . Kurcze, to ja mogłabym tak biadolić a od innych oczekuję cholera wsparcia i słów "teraz na pewno będzie dobrze"... Może jestem zołzą, ale tym razem jak będę w zg , to ich nie odwiedzę chyba! Nie na złość, ale nie mam po prostu na to siły.
 
Aestima czasem mam podobne odczucia co moich teściów... ale bardzo się staram nie wypowiadać na głoś swoich myśli. Widzę, że M. jest tego świadomy i wiem, że mu przykro. Po co go jeszcze bardziej przygnębiać...
 
reklama
Traschka, Dagamit, dziękuję!:)
Z nimi to ju z tak jest, że chyba trzeba odpuścić, bo tak sie wszystko zawsze potoczy, ze nie da im się zwrócić uwagi, nie wiem jak to wytłumaczyć, ale tam nic nie jest takie wprost... A jeśli juz kotś miałby zwracać imu uwagę to M.- a on tego nigdy nie zrobi.
W każdym razie, to chyba nie wynika z ich złej woli, tylko z ich mentalności- oni tacy po prostu są i ja tego nigdy nie zrozumiem. Ja zawsze miałam wielkie wsparcie w rodzicach- dzieci w mojej rodzinie zawsze były priorytetem. Dziadkowie we wszystkim pomagali rodzicom a rodzice nam. Mój tata (ojczym właściwie) jest w stanie w jedne dzień obrócić do nas i z powrotem (600km) jak coś się dzieje a teściowie nigdy u nas nie byli nawet...
 
Do góry