Witam serdecznie wszystkie obecne i nieobecne.:-)
Silva o twoim gin. koledzy i koleżanki mówią dobrze, może ma naturę mającego wysokie mniemanie o sobie ale jak to jeden z anestezjologów, który z nim pracował powiedział że nie jest szkodliwy. Wiesz to jest tak, jak z każdym z nas jeden jest uśmiechnięty, sympatyczny i wszyscy go uwielbiają i wybaczają mu błędy a drugi jest mniej kontaktowy a jest dobrym fachowcem, ale ciągnie się za nim że np. jest gburem.
Ja na Twoim miejscu, dla upewnienia się, że twój gin. zna się na tym co robi poszłabym na wizytę do innego gina. w Piasecznie na Ludnej jest przychodnia i tam przyjmuje niejaki dr Piotr SZALECKI, osobiście go nie znam ale większość moich znajomuch prowadziła u niego ciążę, pracuje w szpitalu na Inflanckiej, wiem, ze umawia się na bycie przy porodzie. Mój mąż miał okazje go poznać, mówi że to starszy doświadczony położnik. Najgorsze co nas może w ciązy spotkać to brak zaufania do swojego gina.
Ja za moją gin. nie przepadam, może dlatego że poznałam ją jako młodą wtedy lekarkę , leżałam z ciążą pozamaciczną w szpitalu,byłam młoda, wystraszona, zrozpaczona, wtedy jeszcze pracowałam jako pielęgniarka więc widziałam wszystko z najgorszej strony a ona wyjechała do mnie z tekstem" to co jutro wycinamy to paskudztwo i za dziewięć miesięcy widzimy się na porodówce", minęło 15 lat od tego zdarzenia a ja to ciągle pamiętam. Zostałam jej pacjentką, bo może i ona nie ma takiego serdecznego podejścia ale w moim przypadku jej oschłość mi pomogła, bo ja i mój M.po kolejnych nieudanych ciążach poddawaliśmy się a ona zachowywała zimną krew, no i tak trwam przy niej.
O to tyle co ja wiem, to chyba nie jest za dużo