U nas hardkorowo - badania na alergię, formalnie jesteśmy na przepustce w szpitalu. Najpierw przeszło 1 h w rejestracji kolejność przyjęć kompletnie uznaniowa a matki pod drzwiami .... piłują, Młoda supergrzeczna. Na oddziale też niezły spęd. Najpierw wywiad długi i szczegółowy, Badanie ogólne, dobrze, że wzięłam całą teczkę więc parę rzeczy nam odeszło. Potem pobranie krwi, Krysia tylko zapłakała, następnie próby na rękach - drapanie się nie podobało, ale przeżyła a teraz z plasterkami na plecach chodzi - nie była zachwycona ale mus to mus - więc basen w weekend. Lekarz b. miły zresztą i kulturalny ode mnie się dowiedział że w szczepionce przeciwko wzwB jest rtęć...

W ogóle bardzo mnie namawiał co do zasady, ale np. nie wiedząc, że na parę rzeczy jest już za późno. Wyszłyśmy o 13 z różnymi zaleceniami i pojemniczkami, ogólnie do piątku. Potem do klubu gdzie sala zabaw i zajęcia gordonowskie przy okazji opędziłyśmy ( jak dla Młodej chyba zbyt dzieciowe a Jej kategoria wiekowa

) gdzie była dziewczynka o imieniu Krysia z rok młodsza - Małolata zdziwiona i zaintrygowana:-). Jeszcze po poszła się bawić, w sumie byłyśmy ponad 3 h ja miałam dość, mówię, że wychodzimy a tu histeria - czerwona twarz, z nosa się leje nie tylko glut ale i krew poszła, wrzask, płacz, rzucanie się na podłogę, wycie....Był taki moment, że myślałam iż nie ogarnę a nie mogłam odpuści. Odpuściła Młoda, ale teraz ma karę - chowam tablet, schowałam kolejkę i zero bajek. A jaka grzeczna była.... Mówiła, że powinna iść do konta, że przeprosić. Jak się położyłam gdy wróciłyśmy tak ok. 18 przyszła do mojego łóżka że chce się przytulić, bo mnie kocha. Wcześniej wygłosiłam pogawędkę co w zachowaniu było nie tak. Zasnęłyśmy razem w moim łóżku, ja spałam 2,5 h, Krysia kontynuuje. Tak czy inaczej kasuje wyjścia na sale zabaw. Tylko teatr, kino, czyli rzeczy, które się dzieją przez określony czas....