[FONT="]Cześć wszystkim[/FONT] [FONT="][/FONT]
[FONT="]Przede wszystkim Zolza – wszystkiego najlepszego na nowej drodze, żeby Wasz dom był zawsze pełen miłości i bliskości i ciepła, byście nigdy nie przestali się szanować i dbać o siebie wzajemnie, żebyście zawsze patrzyli na siebie tak jak w dniu Waszego ślubu, doceniajcie potęgę dobrych słów i rozmowy, bo często to nie słowa są przyczyną problemów lecz ich brak.[/FONT]
[FONT="]Staram się czytać Was na bieżąco, choć różnie to bywa, ale nie pisałam ostatnio – natłok pracy, domowe obowiązki, brak sił ,a do tego kiepski nastrój…[/FONT]
[FONT="]Co do waszych snów to ja dzisiaj miałam sen że mój mąż namiętnie palił marychę i dawał sobie w żyłę, masakra. Dobrze, że to tylko sen, chociaż nie wiem skąd mój umysł czerpie inspiracje. Ciągle od dłuższego czasu mam problemy ze spaniem, wstawanie o 5 rano, mimo że wcześniej nie miałam z tym problemów stało się dla mnie istnym horrorem. W pracy chodzę jak zombie. Niestety moja praca polega tez na tym, że dużo jeżdżę w teren, pracuję z różnymi ludźmi, a przygotowywanie się ostatnio do pracy to dla mnie istna katorga. 23 grudnia mam wizytę u ginekologa i zastanawiam się czy nie poprosić o trochę zwolnienia żeby złapać oddech. Byłam też w zeszły czwartek na wizycie u kardiologa i w sumie mam sprzeczne odczucia - niby nie jest źle ale całkiem dobrze też nie jest. Do tego jakoś waga ani drgnie, brzuch niby trochę widać (zwłaszcza wieczorem) układ pokarmowy zdecydowanie lepiej ale jeszcze nie jadam wszystkiego, po wielu potrawach źle się, a mimo wszystko czuję się „mało w ciąży” Byłam tak pozytywnie do tej ciąży nastawiona i nagle czar prysnął, nie wiem co się stało, ale odczuwam ostatnio paniczny lęk i boję się czy z moim okruszkiem wszystko w porządku. Do tego moje wizyty u ginekologa, jak tak czytam Was są jakieś wybitnie rzadkie, bo chodzę średnio raz na 4 tygodnie. Kolejna wizyta dopiero 23 grudnia i czekam na nią jak na szpilkach. Ciągle czytam jak piszecie o problemach i badaniu szyjki, mnie lekarz na temat mojej szyjki nie wspomniał ani słowa, zastanawiam się czy w ogóle zwrócił na nią uwagę. Zaczynam się martwić i wkręcać różne rzeczy, zwłaszcza, że mam koleżankę która z powodu nietrzymania szyjki dwa razy straciła ciąże w piątym miesiącu. Nakręcam się ciągle jakimiś czarnymi myślami. No to wygadałam się, może mi trochę ulży…[/FONT]
[FONT="]Przede wszystkim Zolza – wszystkiego najlepszego na nowej drodze, żeby Wasz dom był zawsze pełen miłości i bliskości i ciepła, byście nigdy nie przestali się szanować i dbać o siebie wzajemnie, żebyście zawsze patrzyli na siebie tak jak w dniu Waszego ślubu, doceniajcie potęgę dobrych słów i rozmowy, bo często to nie słowa są przyczyną problemów lecz ich brak.[/FONT]
[FONT="]Staram się czytać Was na bieżąco, choć różnie to bywa, ale nie pisałam ostatnio – natłok pracy, domowe obowiązki, brak sił ,a do tego kiepski nastrój…[/FONT]
[FONT="]Co do waszych snów to ja dzisiaj miałam sen że mój mąż namiętnie palił marychę i dawał sobie w żyłę, masakra. Dobrze, że to tylko sen, chociaż nie wiem skąd mój umysł czerpie inspiracje. Ciągle od dłuższego czasu mam problemy ze spaniem, wstawanie o 5 rano, mimo że wcześniej nie miałam z tym problemów stało się dla mnie istnym horrorem. W pracy chodzę jak zombie. Niestety moja praca polega tez na tym, że dużo jeżdżę w teren, pracuję z różnymi ludźmi, a przygotowywanie się ostatnio do pracy to dla mnie istna katorga. 23 grudnia mam wizytę u ginekologa i zastanawiam się czy nie poprosić o trochę zwolnienia żeby złapać oddech. Byłam też w zeszły czwartek na wizycie u kardiologa i w sumie mam sprzeczne odczucia - niby nie jest źle ale całkiem dobrze też nie jest. Do tego jakoś waga ani drgnie, brzuch niby trochę widać (zwłaszcza wieczorem) układ pokarmowy zdecydowanie lepiej ale jeszcze nie jadam wszystkiego, po wielu potrawach źle się, a mimo wszystko czuję się „mało w ciąży” Byłam tak pozytywnie do tej ciąży nastawiona i nagle czar prysnął, nie wiem co się stało, ale odczuwam ostatnio paniczny lęk i boję się czy z moim okruszkiem wszystko w porządku. Do tego moje wizyty u ginekologa, jak tak czytam Was są jakieś wybitnie rzadkie, bo chodzę średnio raz na 4 tygodnie. Kolejna wizyta dopiero 23 grudnia i czekam na nią jak na szpilkach. Ciągle czytam jak piszecie o problemach i badaniu szyjki, mnie lekarz na temat mojej szyjki nie wspomniał ani słowa, zastanawiam się czy w ogóle zwrócił na nią uwagę. Zaczynam się martwić i wkręcać różne rzeczy, zwłaszcza, że mam koleżankę która z powodu nietrzymania szyjki dwa razy straciła ciąże w piątym miesiącu. Nakręcam się ciągle jakimiś czarnymi myślami. No to wygadałam się, może mi trochę ulży…[/FONT]