No to już wiecie co my dzisiaj robiłyśmy.
Przede wszystkim chciałam zdementować, iż Maja
Mrsmoon była po prostu wyluzowana i eksplorowała świat bo żadnej niegrzeczności na koncercie Smykofonii ;-) nie widziałam,
za to Młoda bardzie przy mamie się trzymała - ale bez szarpania za bluzkę dzięki Bogu
Aestima wybacz, mimo że grali muzycy z Bdg jakoś mi się bardziej wydawało dziecięco niż na kwietniowym koncercie ale sam pomysł analogiczny. Bilety można było na miejscu jeszcze kupić. Polecam.
Powsinowi nie odpuściłyśmy mimo pogody wcześniej posilając się kawą mrożoną/zupką. Miejsce wymarłe, na parkingu 3 auta na krzyż, ulgę dawała jedna część szklarni - druga jeszcze gorzej
- tamże jest kibel gdzie można było wjechać wózkiem, którego to tematu się obawiałam najbardziej. Było mało snu, niedużo marudzenia, zabawy na kocyku - Młoda wtedy była już w samej sukieneczce, jak się wypuściła na trawę starała się na samych dłoniach i stopach stawać i wracała ( nawoływałam ), kolanka delikatne
- ziemniak i szaszłyk z grilla/owocki ze słoika. Wróciłyśmy po 17 i plum do wanny - po raz pierwszy razem, obczaiłam know - how - jaka radość - np. pływanie na plecach ( same nogi ), a wody sporo dalam, no i też Krysia stanęła na chwilę sama w wannie.... Magiczne miejsce czy co ? I tak oto Młoda zaliczyła dwie kąpiele i mycia głowy jednego dnia - trzeba było średnią wyrównać. A potem obie odpadłyśmy spać, w zw. z tym muszę wstać o świtaniu - zrobić pulpety z indyka, poprasować, dopakować, bo jutro Krysia zaczyna działkowe wakacje. Dzień udany aczkolwiek męczący, cieszę się w sumie, że jutro nie będę sama z Młodą już.
Mam jeszcze taką konstatację odnośnie kulturalno - przyrodniczego dnia - jak to wszystko od ch..... kosztuje.
Koncert 18 + 13, kawa w CH - 16, Ogród Botaniczny - 8 wejście + 6 parking, ziemniak i szaszłyk 19, picie ( częściowo swoje ale i tak ) - 4,5. Nie liczę słoiczków Młodej - i tak by zjadła, paliwa. 85 zł
Jedna osoba dorosła i roczne dziecko....
Edit:
Madzioolka, Marta24 - zapraszam na wątek warszawski, ogłoszenie zamieściła :-)
Ironia - Wy też mieliście zajebisty dzień - a daleko od Was na rynek... Przypominał mi się wiele lat temu festiwal kultury żydowskiej na Kazimierzu - okutny upał, jakoś początek lipca...
Andariel - no widzisz, nie tylko ja uważam, że to psychosomatyczne z tym wyjazdem....:-(
Blusia, Ironia, Saffi, Doggi - chlopy ogólnie to raczej hipochondrycy, Tata Młodej wciąż jest chory i narzeka gdzie i co Go boli, tylko że ja się nie op i mówię prosto w oczy, że nic nowego no i iż większość dolegliwości jest psychosomatyczna - zaczyna się przekonywać....No i że zmęczony - no ale tak czy inaczej u mnie to wszystko od roboty nie zwalnia, którą się sama raczej nie zrobi.