Madzioolka
Moja Maja 09.06.2011
Jestem i ja
Udało nam się znaleźć w końcu nocleg w Stegnie, po całym dniu poszukiwań pisania maili i dzwonienia, nie ma szału jeśli chodzi o warunki ale też bez tragedii, da radę, no i cena - 70zł/dobę za nas troje więc cacy, drożej nas dojazd wyniesie niż nocleg
I za kciuki dziękuję - pomogły a sekret polegał na tym że w tajemnicy przed Tomkiem poszłam z Mają do laryngologa bo mi ta Jej otwarta non stop buzia spokoju nie dawała... na szczęście wszystko jest prawidłowo, uszy czyste, nos drożny, gardło w porządku, wędzidełko też ok, nieprzyrośnięte, no wszystko książkowo rozwinięte... Dostałam skierowanie na foto-cośtam (nie pamiętam nazwy, ale to coś jak endoskop że minikamerką zobaczą Majce część od nosa do gardła czyli to czego zwykły laryngolog zobaczyć nie może, żeby sprawdzić czy wszystkie ścianki są prawidłowe czy coś nie jest zrośnięte, nie potrafię Wam tego tak fachowo i medycznie opisać, ważne że jest to dla dziecka całkowicie bezbolesne). Maja była tak grzeczna że aż duma mnie rozpierała, dała się wszędzie dotknąć, najbardziej bałam się zaglądania do nosa bo zawsze dostaje szału jak wyciągamy glutki a tam nic, pięknie pokazała cały nosek, nawet nie kwęknęła Pani doktor była Nią zachwycona, sama ma wnuczka 5-miesięcznego więc porozmawiałyśmy trochę o diecie maluchów, cała poczekalnia ludzi a ta nawija o gotowaniu zupek, śmiać mi się chciało bo aż w pewnym momencie zaczęła mnie przepraszać że tak mnie wypytuje
A tajemnica przed Tomkiem bo On jako dziecko lekarzy zawsze chodził po znajomości do lekarzy i zawsze wszystko musiało być załatwiane przez Jego mamunię (to jest ostatnio jej określenie - mamunia - zdrobnienie w naszym słowniku oznacza obrazę ) nawet jak coś się należało tak po prostu i można było pójść na wizytę tak z ulicy, to nie - ona musiała najpierw zadzwonić, umówić, żeby wszyscy wiedzieli że idzie syn wielce pani doktorowej... tak kobieta ma o sobie bardzo wysokie mniemanie.. w moich oczach całkowicie nieuzasadnione ale to już temat na inna dyskusję...
Widzę że już się pozbywacie ubranek dzieciowych - my zrobiliśmy selekcję, za małe są odłożone do pudeł, ale ja się tak emocjonalnie z nimi związałam że szkoda mi oddać takiego maluteńkiego bodziaczka, Tomek się wkurza bo mamy tego mnóstwo, zawala to szafy, dużej ilości Majka nie miała na sobie ani razu, ale ja jeszcze nie jestem gotowa żeby się z nimi rozstać... oj chyba dziwaczeję przy dziecku...
Tyle miałam jeszcze napisać ale tak jestem zaaferowana dniem dzisiejszym, tym ekspresowym planowaniem wyjazdu i lekarzem że skupić się wogóle nie mogę idę obejrzeć jakąś odmóżdżającą komedię bo nie zasnę z tych emocji
Udało nam się znaleźć w końcu nocleg w Stegnie, po całym dniu poszukiwań pisania maili i dzwonienia, nie ma szału jeśli chodzi o warunki ale też bez tragedii, da radę, no i cena - 70zł/dobę za nas troje więc cacy, drożej nas dojazd wyniesie niż nocleg
I za kciuki dziękuję - pomogły a sekret polegał na tym że w tajemnicy przed Tomkiem poszłam z Mają do laryngologa bo mi ta Jej otwarta non stop buzia spokoju nie dawała... na szczęście wszystko jest prawidłowo, uszy czyste, nos drożny, gardło w porządku, wędzidełko też ok, nieprzyrośnięte, no wszystko książkowo rozwinięte... Dostałam skierowanie na foto-cośtam (nie pamiętam nazwy, ale to coś jak endoskop że minikamerką zobaczą Majce część od nosa do gardła czyli to czego zwykły laryngolog zobaczyć nie może, żeby sprawdzić czy wszystkie ścianki są prawidłowe czy coś nie jest zrośnięte, nie potrafię Wam tego tak fachowo i medycznie opisać, ważne że jest to dla dziecka całkowicie bezbolesne). Maja była tak grzeczna że aż duma mnie rozpierała, dała się wszędzie dotknąć, najbardziej bałam się zaglądania do nosa bo zawsze dostaje szału jak wyciągamy glutki a tam nic, pięknie pokazała cały nosek, nawet nie kwęknęła Pani doktor była Nią zachwycona, sama ma wnuczka 5-miesięcznego więc porozmawiałyśmy trochę o diecie maluchów, cała poczekalnia ludzi a ta nawija o gotowaniu zupek, śmiać mi się chciało bo aż w pewnym momencie zaczęła mnie przepraszać że tak mnie wypytuje
A tajemnica przed Tomkiem bo On jako dziecko lekarzy zawsze chodził po znajomości do lekarzy i zawsze wszystko musiało być załatwiane przez Jego mamunię (to jest ostatnio jej określenie - mamunia - zdrobnienie w naszym słowniku oznacza obrazę ) nawet jak coś się należało tak po prostu i można było pójść na wizytę tak z ulicy, to nie - ona musiała najpierw zadzwonić, umówić, żeby wszyscy wiedzieli że idzie syn wielce pani doktorowej... tak kobieta ma o sobie bardzo wysokie mniemanie.. w moich oczach całkowicie nieuzasadnione ale to już temat na inna dyskusję...
Widzę że już się pozbywacie ubranek dzieciowych - my zrobiliśmy selekcję, za małe są odłożone do pudeł, ale ja się tak emocjonalnie z nimi związałam że szkoda mi oddać takiego maluteńkiego bodziaczka, Tomek się wkurza bo mamy tego mnóstwo, zawala to szafy, dużej ilości Majka nie miała na sobie ani razu, ale ja jeszcze nie jestem gotowa żeby się z nimi rozstać... oj chyba dziwaczeję przy dziecku...
Tyle miałam jeszcze napisać ale tak jestem zaaferowana dniem dzisiejszym, tym ekspresowym planowaniem wyjazdu i lekarzem że skupić się wogóle nie mogę idę obejrzeć jakąś odmóżdżającą komedię bo nie zasnę z tych emocji