Witam się i ja w kolejnym "pięknym" dniu ciąży ;-)
Wczoraj doczytałam Wasze posty ale zasypiałam przy kompie, więc już nic nie napisałam.
Misia - trzymam kciukaski za Ciebie i Malwinkę!
Justynka - powodzenia w przeprowadzce - na pewno na tym etapie ciąży to nie jest łatwe. Przeprowadzałam się już parę razy a w ciąży nie byłam i łatwo też nie było... Mam nadzieję, że uda Wam się zrobić szybko remont, żebyście nie musieli długo mieszkać osobno.
Młody odprawiony - babcia zaprowadziła go do szkoły, ja pranie wstawiłam, zjadłam co nieco (nawet się jeść nie chce w taką pogodę) i chyba sobie kawkę na mleku zafunduje. W nocy spać za bardzo nie mogę, bo mi duszno - mimo otwartego okna. Masakra. Jak tu namówić dziecię do wyjścia? W środę mam ostatnią wizytę. Z jednej strony chcę do niej dotrwać, bo wpiszą mi wszelkie wyniki badań (głównie myślę o tym, że jeśli będę zmuszona rodzić w innym szpitalu, to oryginały badań zostają w mojej karcie w przychodni). Mąż zadeklarował, że mnie zawiezie na wizytę i odwiezie do domu.. Nie piszę się już na jazdę tramwajem czy autobusem a za kółko już sama nie chce wsiadać. Pochodzę trochę i nogi w kostkach mam jak nie swoje :-/ No.. to takie uroki końcówki ciąży :-)
Miłego dnia Kochane - idę zrobić kawkę :*
Wczoraj doczytałam Wasze posty ale zasypiałam przy kompie, więc już nic nie napisałam.
Misia - trzymam kciukaski za Ciebie i Malwinkę!
Justynka - powodzenia w przeprowadzce - na pewno na tym etapie ciąży to nie jest łatwe. Przeprowadzałam się już parę razy a w ciąży nie byłam i łatwo też nie było... Mam nadzieję, że uda Wam się zrobić szybko remont, żebyście nie musieli długo mieszkać osobno.
Młody odprawiony - babcia zaprowadziła go do szkoły, ja pranie wstawiłam, zjadłam co nieco (nawet się jeść nie chce w taką pogodę) i chyba sobie kawkę na mleku zafunduje. W nocy spać za bardzo nie mogę, bo mi duszno - mimo otwartego okna. Masakra. Jak tu namówić dziecię do wyjścia? W środę mam ostatnią wizytę. Z jednej strony chcę do niej dotrwać, bo wpiszą mi wszelkie wyniki badań (głównie myślę o tym, że jeśli będę zmuszona rodzić w innym szpitalu, to oryginały badań zostają w mojej karcie w przychodni). Mąż zadeklarował, że mnie zawiezie na wizytę i odwiezie do domu.. Nie piszę się już na jazdę tramwajem czy autobusem a za kółko już sama nie chce wsiadać. Pochodzę trochę i nogi w kostkach mam jak nie swoje :-/ No.. to takie uroki końcówki ciąży :-)
Miłego dnia Kochane - idę zrobić kawkę :*