reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Czerwiec 2010

reklama
Witam :)
Współczuje wszystkim chorowitkom, a widziałam, że ich sporo :(
Ja wczoraj miałam tragiczny dzień - Krystian po prostu jakby mu odbilo. Łaził po meblach, robił to, czego mu nie wolno. Reagował na mnie, jakby mnie nie było, nie sluchał mnie w ogóle. Jak go ściągałam z łóżka, to piszczał, płakał, wściekał się i od razu próbował z powrotem wejść (a z łóżka ma dostep do kabli i elektroniki). Żadna kara nie działała, proszenia, tłumaczenie, działanie siłą...nic. Zwalił mi laptopa na podłoge (na szczeście zamkniętego), uderzył Michałka w twarz z całej siły. Nie mogłam ani na chwile wyjść z pokoju i pół dnia przeryczałam z bezsilności.
W końcu zadzwoniłam do męża żeby przyjechał wcześniej z pracy. Nie jesteśmy dumni z tego, ale dopiero mocny klaps i zaniesienie do łóżka podziałało (po długiej wcześniejszej walce z nim). W miedzy czasie zabezpieczyliśmy całą elektronike (choc nie bylo łatwo) i już sobie może chodzić gdzie chce - jest zawsze możliwość, że spadnie na głowe (bo chodzi tez po szafkach nocnych), ale nie da się mu nijak zabronić :(
Masakryczny dzień - jeszcze nigdy tak nie było...
Na szczeście dzisiaj od rana lepiej...
 
Witam :)
Współczuje wszystkim chorowitkom, a widziałam, że ich sporo :(
Ja wczoraj miałam tragiczny dzień - Krystian po prostu jakby mu odbilo. Łaził po meblach, robił to, czego mu nie wolno. Reagował na mnie, jakby mnie nie było, nie sluchał mnie w ogóle. Jak go ściągałam z łóżka, to piszczał, płakał, wściekał się i od razu próbował z powrotem wejść (a z łóżka ma dostep do kabli i elektroniki). Żadna kara nie działała, proszenia, tłumaczenie, działanie siłą...nic. Zwalił mi laptopa na podłoge (na szczeście zamkniętego), uderzył Michałka w twarz z całej siły. Nie mogłam ani na chwile wyjść z pokoju i pół dnia przeryczałam z bezsilności.
W końcu zadzwoniłam do męża żeby przyjechał wcześniej z pracy. Nie jesteśmy dumni z tego, ale dopiero mocny klaps i zaniesienie do łóżka podziałało (po długiej wcześniejszej walce z nim). W miedzy czasie zabezpieczyliśmy całą elektronike (choc nie bylo łatwo) i już sobie może chodzić gdzie chce - jest zawsze możliwość, że spadnie na głowe (bo chodzi tez po szafkach nocnych), ale nie da się mu nijak zabronić :(
Masakryczny dzień - jeszcze nigdy tak nie było...
Na szczeście dzisiaj od rana lepiej...
ja tez mam czasem ochote z bezsilnosci płakac bo ile mozna...moje dzieci mnie tez nie słuchają:/ ja tez nie jestem dumna z tego ze czasami dostana klapsa, ale u mnie nawet i to rzadko zadziala, bo minie chwila i jest to samo....a ręce i nogi maja całe sine bo tak się gryzą....w dodatku Szymon ostatnio podłapal ze Kubus ma fajne włoski za które mozna ciągać:baffled:
 
ja tez mam czasem ochote z bezsilnosci płakac bo ile mozna...moje dzieci mnie tez nie słuchają:/ ja tez nie jestem dumna z tego ze czasami dostana klapsa, ale u mnie nawet i to rzadko zadziala, bo minie chwila i jest to samo....a ręce i nogi maja całe sine bo tak się gryzą....w dodatku Szymon ostatnio podłapal ze Kubus ma fajne włoski za które mozna ciągać:baffled:

Na prawde Ci współczuje. Jednak się tego dobrze nie rozumie, dopóki sie nie zobaczy na własne oczy. U mnie przynajmniej Michałek jeszcze grzeczny...
U mnie do tej pory kara w miare działała - wysłanie go na kilka min. do łóżeczka, ale teraz chyba już sie przyzwyczaił i przestało działać. Już nie wiem jakie są rozwiązania na takich rozrabiaków...mam nadzieje, ze "Język dwulatka" niedługo do mnie przyjdzie i tam cos znajde...
 
moj tata ma własnie operacje !-nagle...pojechali tylko na kontrole...nie wiem co się dzieje mama nie odbiera.....prosze trzymajcie kciuki....
 
A my jak wczoraj byliśmy w Markecie to Baśka sie tak rozwydrzyła - wszędzie biegała i nie chciała nawet we wózku siedziec - że w pewnym momencie JA (bo to ja jestem ta niedobra a Mąż ten dobry ;) ) wzięłam ją na ręce i przywołałam do porządku - nawrzeszczała 2 minuty , a potem zrobiła sie ciuchutko i zaczęła być grzeczna. O dziwo - Mąż już był bardzo zmęczony Baśką i chciał wyjść już ze sklepu, ale jak widział jaka jest poprawa to jeszcze zostalismy :)

Dywaniku nie kupiliśmy, ale upatrzylismy - 300zł trzeba wydać.

Aha, jak Basia zaczyna mi piszczeć ( a tego nie lubie) to mówie do niej: Idz do Swojego pokoju! Ona ze spuszczoną głową i z rykiem idzie do siebie. Za chwile pocichutku wraca i parzy na mnie. Ja mówie: Juz dobrze? Juz sie uspokoiłaś? A ona znacząco kiwa głową że TAK :)
I jak nowo narodzone dziecko :)
 
moj tata ma własnie operacje !-nagle...pojechali tylko na kontrole...nie wiem co się dzieje mama nie odbiera.....prosze trzymajcie kciuki....

trzymam kciuki!! oby wszystko bylo ok!! daj znac, jak juz bedzie cos wiadomo!!

A my jak wczoraj byliśmy w Markecie to Baśka sie tak rozwydrzyła - wszędzie biegała i nie chciała nawet we wózku siedziec - że w pewnym momencie JA (bo to ja jestem ta niedobra a Mąż ten dobry ;) ) wzięłam ją na ręce i przywołałam do porządku - nawrzeszczała 2 minuty , a potem zrobiła sie ciuchutko i zaczęła być grzeczna. O dziwo - Mąż już był bardzo zmęczony Baśką i chciał wyjść już ze sklepu, ale jak widział jaka jest poprawa to jeszcze zostalismy :)

Dywaniku nie kupiliśmy, ale upatrzylismy - 300zł trzeba wydać.

Aha, jak Basia zaczyna mi piszczeć ( a tego nie lubie) to mówie do niej: Idz do Swojego pokoju! Ona ze spuszczoną głową i z rykiem idzie do siebie. Za chwile pocichutku wraca i parzy na mnie. Ja mówie: Juz dobrze? Juz sie uspokoiłaś? A ona znacząco kiwa głową że TAK :)
I jak nowo narodzone dziecko :)
To sie nazywa grzeczne dziecko :) U nas w sklepie nie ma mowy o wozku - wyrywa się, piszczy, placze...a o posluchaniu sie jak jest niegrzeczny, to w ogole moge zapomniec. Jak chce go "zaprowadzić" do łóżeczka, to kładzie sie na ziemi, piszczy i wyrywa. Musze go wziasc na rece i wyrywającego sie zaniesc do lozka (oczywiscie ze szczebelkami - to jedyne miejsce z którego nie ucieknie). Kręgosłup mi siada po tym jak go 9 razy wczoraj zanosiłam i przynosiłam :/
 
milusia-trzymam mocno kciuki!

U nas to samo ze śmietnikiem najpierw Zośke uczyłam żeby pampersy wrzucała do kosza i chwaliłam jak cudnie to teraz wszystko chce wyrzucać i jest z siebie bardzo dumna:baffled:
 
reklama
Ja Basi nie uczyłam wyrzucać - sama mnie kiedys zaskoczyła. Wzięła rzuconą wczesniej na podłoge pieluche do reki i podeszła do wiaderka na tarasie (było ciepło) otworzyła pokrywe, wyrzuciła i zamknęła :)

Teraz jest troche gorzej, bo mamy wiadro z pieluchami na tarasie (bo capa jak byk ) wiec sami wyrzucamy :)
 
Do góry