Krakowianko!!!tak bardzo sie cieszę że sie odezwałas że nie masz pojęcie!Często o Was myslę...o Tobie, Twojej sile i ludzkiej dobroci.....Mi brakuje czasem sił na to wszystko i mam ochotę plakać, więc mysle sobie jak bardzo niewyobrażalny jest Twój ból, który jest ciągle tak samo świeży...Bardzo mi Cie tu brakuje....Pisz czasem proszę...Twoje posty dawały mi kiedys tyle nadzieji na inne jutro.....Jagódeczko(*)
Kreatorko ból zostanie bo to było niczemu nie winne dziecko, ale tak w skrócie napisze Ci coś może na pocieszenie?jesli cos takiego w ogóle w takeij sytuacji można powiedzieć....Mojej dobrej koleżance urodzilo sie bardzo wypragnione dziecko...Bylo reanimowane 15minut!!!!!!lekarzem był znajomy tej dziewczyny, więc walczył do udadłego, udało się...dziecko zaczeło oddychać(po 15 min!!!!!), lezenie w szpitalu przez 2miesiące, codzienna walka o życie...dziecko nie jest sprawne ani psychicznie, ani fizycznie...to jest DRAMAT, bardzo przezywam obejścia oi choroby dzieci, ale uważam że lepiej gdyby Bóg zabrał go od razu...Ona też płakala i mówiła że jeśli on ma tak bardzo cierpiec to niech Bóg go zabierze...(mały ma tak wiele chorób że nie bede nawet wymieniać...) Dlatego może Maksiowi jest juz lżej...Ja mam taka nadzieję,,,Ból rodziny jednak zostaje na zawsze...Zawsze w takich sytuacjach zasytanawiam sie dlaczego?Ale kiedys czytałam piekny tekst, że Bóg wybiera takich dobrych ludzi i własnie oni maja chore dzici, bo co stalo by się gdyby takie chore dziecko było w rodzinie patologicznej?Zapewne wiekrzoosci nie bylo by juz na tym swiecie, przykre strasznie tematy.Dla malutkiego(*)
przepraszam ale nie mam nastroju nic więcej pisać...