Witajcie,
Matko Trzymaj się kochana.... Przeraziłaś mnie, że to może się tak wszystko zacząć, bez czucia nawet tego
Wróciłam nie dawno od mamy:-(
I powiem wam że weekend miałam spier*** dzięki mojemu mężowi. Oczywiście jak zwykle jego priorytety w życiu to na pierwszym miejscu koledzy, z którymi musi postać, pogadać i popić pod sklepem w swojej miejscowości oczywiście zawsze w weekend Co tam ciężarna żona, ileś kilometrów dalej, skoro można żyć jak kawaler Najpierw pod sklep na piwo, a potem samemu jak kawaler zostawać sobie w domu (jego rodzice już tam nie mieszkają, a mieszkanie stoi puste) Wróciłam dzisiaj od mamy pociągiem, nie mam ochoty go oglądać, tak więc mam nadzieję że zostanie sobie na tej swojej wiosce i mi tu dzisiaj nie wróci
Mam również twarde postanowienie poprawy, że przestaję być dobra żonka, która gotuje, pierze, zmywa, sprząta OOOO NIEEEE koniec. Dać takiemu palec to całą rękę chwyta
Jestem padnięta po dzisiejszym dniu Bo z racji że on ma samochód, a ja chciałam iść do mojej Juleczki na cmentarz to wybrałam się na piechotę, ok. 5 km w jedną stronę:-( Jak wróciłam to nóg nie czułam:-(
A jeszcze coś czuję że zaraz muszę iść sobie zrobić jakieś małe zakupy żywnościowe w Tesco:-(
Wyżaliłam wam się tu...... przepraszam.....
Cześć Mamuśki,
witam się z Wami ze szpitala, w piątek tutaj trafiłam po wizycie kontrolnej, okazało się, że moja księżniczka chciałaby być już na zewnątrz, mam rozwarcie, miękką, gotową szyjkę macicy i skurcze (których w ogóle nie czuje). Od piątku jestem uziemiona, kroplówka i zakaz chodzenia, basenik przy łóżku i działaj.
Lekarzom nie podoba się też to, że mała ma wysokie tętno więc na razie leżę.
Do WC nie mogę iść bo wg. położnych mogę urodzić na podłogę, najdziwniejsze jest to, że ja czuję się dobrze, nic mnie nie boli i nie bolało...
Mam nadzieje, że nie każą mi tutaj czekać do rozwiązania tylko pozwolą wrócić do domu, bo nie mam nic przygotowane...
Pozdrawiam Was wszystkie ze szpitalnej rzeczywistości :\)
Matko Trzymaj się kochana.... Przeraziłaś mnie, że to może się tak wszystko zacząć, bez czucia nawet tego
Wróciłam nie dawno od mamy:-(
I powiem wam że weekend miałam spier*** dzięki mojemu mężowi. Oczywiście jak zwykle jego priorytety w życiu to na pierwszym miejscu koledzy, z którymi musi postać, pogadać i popić pod sklepem w swojej miejscowości oczywiście zawsze w weekend Co tam ciężarna żona, ileś kilometrów dalej, skoro można żyć jak kawaler Najpierw pod sklep na piwo, a potem samemu jak kawaler zostawać sobie w domu (jego rodzice już tam nie mieszkają, a mieszkanie stoi puste) Wróciłam dzisiaj od mamy pociągiem, nie mam ochoty go oglądać, tak więc mam nadzieję że zostanie sobie na tej swojej wiosce i mi tu dzisiaj nie wróci
Mam również twarde postanowienie poprawy, że przestaję być dobra żonka, która gotuje, pierze, zmywa, sprząta OOOO NIEEEE koniec. Dać takiemu palec to całą rękę chwyta
Jestem padnięta po dzisiejszym dniu Bo z racji że on ma samochód, a ja chciałam iść do mojej Juleczki na cmentarz to wybrałam się na piechotę, ok. 5 km w jedną stronę:-( Jak wróciłam to nóg nie czułam:-(
A jeszcze coś czuję że zaraz muszę iść sobie zrobić jakieś małe zakupy żywnościowe w Tesco:-(
Wyżaliłam wam się tu...... przepraszam.....