Witam Was w to cieple, chociaz nieco buro-niesloneczne popoludnie
nas na szkole rodzenia pani od laktacji uczyła, że karmiąc można, a nawet należy jeść wszystko, tyle, że w umiarkowanych ilościach, jak to ona powiedziała, nie żeby od razu 1 kg kapusty, ale miseczkę tak
Z karmieniem to jest tak ze czasami "matka wie najlepiej"
I tak jak piszesz- jesli widac, ze malec nie ma uczulenia, to mozna jesc w "malych" ilosciach - kilogram truskawek na start raczej nie przejdzie ;D Ja na poczatku sie bardzo balam i "na wszelki wypadek" czesci nowych rzeczy nie jadlam - ale jadalam przyprawy znane malcowi z ciazy - np czosnek. Jakos w mleku jej to nie razilo - i ogolnie w potrawach teraz tez go lubi ^^
A tak to powolutku wprowadzalam mleko/pomidory/truskawki. Tylko nie wiaderkami
No i same zobaczycie - malec dostanie jednej krosteczki na pleckach, a czlowiek sie i tak przestawia niemalze na suchary i wode ^^ ;D Z tym to moze wyolbrzymiam, ale fakt, ze sie dopatrywac bedziemy "co to moglo zaszkodzic" we wszystkim. A potem sie okazuje, ze to np. hm .. uczulenie na proszek do prania
perfecta, ewelinka - a wiecie moze jak tam w bródnowskim oddzial noworodkowy wyglada (tzn Ty ewelinko raczej wiesz, to odpisz prosze
) ? ja pewnie rodze w bielanskim (bo najblizej
), ale do brodnowskiego w nocy mam tez bardzo blisko. a w bielanskim porodowka super, ale potem noworodkowy do bani .. pielegniarki w wiekszosci strasznie niemile i "leniwe".. no i stale stawki za "opieke" nad malcem np w nocy ;P
Co do odwiedzin - to i tak jest raczej tak, ze godziny sa "orientacyjne" dla odwiedzajacych .. zreszta, raczej do swiezo upieczonej mamusi nie przychodzi sie na pol dnia, tylko na troszke krocej
Ja pamietam, ze wizyty mamy witalam z ulga - udzielala konkretnych instrukcji "jak poradzic sobie z dzieciem"
No i mozna bylo zostawic malca w kompetentnych rekach, a samemu chociazby wziac prysznic. W szpitalu bylo strasznie goraco - a teraz tez raczej to czeka
A - oczywiscie byly to tylko wizyty najblizszej rodzinki (maz, rodzice, rodzenstwo) - dalsza rodzina i znajomi dopiero po 2/3 tygodniach juz w domku wizytowali
a tak to tylko telefonicznie sie porozumiewalismy.
A z innej beczki - jako ze cieplo, to wskoczylam w swoje letnie ciazowe spodenki. I jednak to prawda, ze przy kazdej ciazy brzuch inny - teraz z malym mezczyzna w srodku jakos nie sa tak wygodne jak przy Malgosi ;D Tu cos ciagnie, tu cos opada (mimo, ze teraz mnie jest ciut mniej). Najchetniej bym chodzila w dresikach ciazowych - ale jakos tak glupio mi w nich na dwor sie wypuscic ;D