Witam Was wszystkie bardzo cieplutko z samego rana, no może nie z takiego samego rana ;-)
a mam jeszcze pytanie do dziewczyn u których występuje konflikt serologiczny
jak często robicie badania na przeciwciała?
ja niestety mam grupe krwi 0 - a mój A+ , w pierwszej ciąży nie było z tym problemów z reszta córa urodziła się z grupą taka jak ja ale teraz mam jakieś ogromne obawy czy wszystko będzie ok, co prawda na początku ciąży nie miałam przeciwciał ale nie wiem kiedy teraz się to badanie powtarza i jak często?
Ja także mam grupę - a mój mąż +. Z tego co mi lekarz powiedział, przeciwciała bada sie w każdym trymestrze. Jeśli do porodu nie będzie przecwciał to dopiero po porodzie podają immunoglobuline ale tylko w przypadku jak dzidzia będzie miała inną grupę krwi niż Ty. Jeśli natomiast przeciwciała pojawiłyby się w ciąży to bodajże podają od razu zastrzyk.
Tak przynajmniej wywnioskowałam po rozmowie z lekarzem i po przeczytaniu tony literatury na ten temat.
jak tak czytam o tych wszystkich aniołkach (*) to tak nasuwa mi się myśl, żeby tylko dotrwać jak dzidzia będzie ważyła około 800 gram ... wtedy ma już szanse na przeżycie poza organizmem matki ... wtedy chyba znów będzie o ten krok lżej jak było po skończonym I trymestrze ...
i tak odliczam tą wagę ....
nie wiem, czy Wy też macie takie myśli????
Ja strasznie panikowałam na początku ciąży i czekałam od wizyty do wizyty. Było nawet tak że co dwa tygodnie chodziłam do lekarza aby sprawdzić czy wszystko jest ok. Nasze maleństwo jest cudem, bo lekarze nie za bardzo dawali mi szansę że kiedykolwiek zajdę w ciąże i pewnie dlatego tak się boję.
Uspokoiłam się odkąd czuję ruchy a że młody jest dość aktywny czuję go cały czas. Nie przeszkadza mi nawet to że jak czasem układa się na prawej stronie to robi sobie worek treningowy z mojego jajnika. Boli strasznie, czasem się nie mogę wyprostować ale cieszę się jak głupia bo wiem że JEST
Stwierdzam że to forum jest beznadziejne jeżeli chodzi o sytuację w której chce się znaleść jakiegoś posta. Bo odsyła do ogólnego tematu, a tam proszę sobie szukać samemu
Ale powiem że pokrótce moja historia wygląda tak(chociaż pewnie już większość z was ją zna).
Zostałam przyjęta z niedzieli na poniedziałek w nocy ze skurczami, na izbie przyjęć okazało się że mam skróconą szyjkę macicy i zagraża mi przedwczesny poród dlatego zostawili mnie na oddziale, zrobili ktg, usg wszystko było z dzieciątkiem w porządku, nawet pielęgniarka na izbie przyjęć potwierdziła mi że to na 100% córeczka
potem cały poniedziałek zwijałam się z bólu bo miałam straszne skurcze, położna właściwie nie reagowała, powiedziała że 50% osób młodych, szczupłych trafia tu z takimi bólami
dopiero gdy korytarzem przechodził lekarz wszedł i zapytał się czy na prawdę tak bardzo boli, i dopiero on zainterweniował, dostałam antybiotyki, witaminy jakieś i przenieśli mnie na salę bliżej położnych
jeszcze w poniedziałek w nocy dostałam zastrzyk na podtrzymanie
w poniedziałek miałam robione ktg rano i wieczorem
dostałam steryd na rozwój płuc u dziecka w razie czego jak by się miało urodzić
ale nadal miałam straszne skurcze i pojawiła się dziwna wydzielina koloru takiego zielonkawego, więc powiedzieli mi że mam infekcje i zaczęli ją leczyć jakimiś antybiotykami
w nocy w poniedziałku na wtorek ok. północy położna próbowała mi zrobić ktg ale nie mogła znaleść akcji serduszka, więc powiedziała że to dlatego że mam strasznie napięty brzuch przez te skurcze i poszła
rano we wtorek nikt mnie nie podłączył do ktg, skurcze trochę zaczęły przechodzić, tzn nie miały takiej częstotliwości
ruchów dziecka nie czułam już od niedzieli o czym krzyczałam wszystkim
no i najbliższe ktg o 18 położna nie mogła znaleść tentna, druga położna też, zawołały lekarza on też nie znalazł i na usg mnie zawieźli, a tam to już tylko potwierdzenie że serduszko dziecka nie bije
A potem to już tylko poród.... zresztą tragiczny poród....
Dlatego teraz podczas pobytu w szpitalu byłam taka niufna i miałam w dupie to co lekarze mówili. Dlatego tak zabiegałam o USG, którego oczywiście nie chcieli debile zrobić. Jak sobie przypomnę to normalnie bym im wszystkich na mordy wyj****
Jak przeczytałam Twoją historię to aż zagotowałam się. Czemu Ci lekarze są nieodpowiedzialni, czemu nie reagują jak coś się dzieje??? Ach... szkoda słów na nich bo jedynie wulgaryzmy mi się same nasuwają.
Wiem, że wracanie do tej historii musi być dla Ciebie trudne ale dzięki niej ja teraz będę bardziej czujna a nie ślepo ufała lekarzom.
Siaba, Misialula, Andzia ja też gratuluję!
Paulka WSZYSTKIEGO NAJ NAJ NAJLEPSZEGO.
Dziewczyny, robicie już jakieś zakupy dla Dzidziusia? Ja sie nad tym zastanawiam, bo boje się, że nie zdąże ze wszystakim!
Jestem w 21 tc
Z M doszliśmy do wniosku że lepiej kupować po trochu bo wtedy tak nie bolą te wszystkie wydatki :-). Z większych rzeczy mamy już wózek, troszkę ubranek i wszystko co związane jest ze spaniem czyli kołderkę, pościel, kocyki, bamper itp itd. Łóżeczko i komodę mamy już wybraną ale podobnie jak niektóre dziewczyny czekam na skończenie niektórych prac remontowych, nawet nie są to remontowe rzeczy a wykończeniowe. Rok temu przeprowadziliśmy się do własnego domku a do tej pory kable mi ze ścian wystają
, kuchnię mam prowizorczyną czyli lodówkę, kuchenkę gazową turystyczną (nawet piekarnika nie mam) i jakąś szafkę ze zlewozmywakiem.
Karo - trzymam kciuki i na pewno wszystko będzie dobrze.
athena83 - a jaki jest to rodzaj bólu? Bo ja czesto mam ból z prawej strony, taki kłójący lub rwący i lekarz mi powiedział że to dzidzia się w taki sposób układa że musi naciskać na jakiś nerw.
cobra ja na Twoim miejscu też bym nie czekała a zgłosiła to na policję