Witam w zimowy i prawie mrozny poranek, brrrrrrrrr, 10 st o tej porze roku to przegiecie.
Odnosnie tego budzenie sie w nocy, smoczek niestety nie działa, i jak mnie pare razy nie bylo to wstawal do malej mąż, no i wygladało to w ten sposób, że najpierw Gosia na jego widok darła sie w niebogłosy, a potem rzuczała sie na butle z mlekiem i wypijała ja do dna. Więc wniosek z tego taki, że chce jej sie jeść. Właśnie jestem na etapie wymyślania jakiś podwieczorków i kolacyjek, bo naormalnie na dobranoc daje butle kaszki mannej na modyfikowanym albo ryżowej na własnym- i potem cyca, , no ale widocznie to nie wystarc i może mała powinna jeśc cos bardziej tresciwego popludniu, tylko, co? Jak jestem w pracy do 15 zjada serek, deserek, banana lub jabłko i zupkę, przy mnie zjada troche drugiego dania, cyca , i potem kaszkę, ewentualnie bułke dla gołąbków na spacerze, ale chyba w okolicach 17-18 powinna dostawać cos jeszcze. Macie jakieś pomysły? Do tej pory jej specjalnie nie dokarmiałam popołudniami bo wydawało mi się, że przy niani je za dużo,a i tak wygląda jak pączek w maśle, ale chyba powinnam zacząć.