Wszystkiego najlepszego dla Wojtusia!
Agast przytulam i mam nadzieję, że u męża to nie zapalenie opon.
Magdulku strasznie mi przykro. Nie mam niestety znajomych w Anglii, ani Irlandii, ale mój mąż chyba ma jakichś znajomych kierowców autobusów.
Świeżynko gratuluję dobrych wieści i przyrostu wagi. Zdrówka życzę dla Wojtusia.
Megan oj faktycznie "piękny" rachunek...
Co do zagęszczania to ja deserki zagęszczałam od zawsze, a teraz robię tak, że najpierw przyżądzam Sinlac na wodzie, a do niego dodaję owoce i to jest danie, które Szymkowi ostatnio najbardziej smakuje.
Piotruś słodko śpi.
Junonko przytulam mocno. Współczuję problemów i jęków Oliwki. Do 12 kwietnia już nie tak daleko jak się wydaje.
Beatusku bardzo mi przykro, że znowu gorzej z jedzeniem Igorka.
TO NIE TWOJA WINA, ŻE IGOREK JEST NIEJADKIEM! Wiem, że trudno z tym wytrzymać bo też zostałam mamą niejadka i nerwy mi siadają kiedy buzia zespawana i są krzyki na widok łyżeczki, ale przecież nie zmuszę go do jedzenia.
Naya powtórzę się, ale Nadia jest tak ruchliwa, że z pewnością spala to co zjada.
Aletko zdrówka życzę, mam nadzieję, że to nie zapalenie.
Waga Kornelki pewnie od jej ruchliwości, ważne, że je chętnie i jest żywa i energiczna.
Mad wbrew pozorom mnie też ciężko przewinąć Szymka, a to dlatego, że gdy próbuję położyć go na plecach w sekundę obraca się na brzuch i odpełza w sobie znanym kierunku, nie ważne z pieluchą na pupie czy bez.
Szkrabiku to super wieści, że na USG wszystko dobrze.
Frotko przytulam i przesyłam buziaki dla Wojtusia.
Nenyah Nati słodziak.
Co do nawału to nie mam z tym problemu. Właściwie to cały czas mam miękkie piersi, nawet jak długo nie karmię. Mleczka mało, to pewnie dlatego. :
Mam wspaniały humor! Słonko pięknie świeciło, byliśmy z Szymkiem na ponad dwugodzinnym spacerze. Cudowne uczucie poczuć na twarzy promienie słońca. Bardzo mi tego brakowało.
Wszystkie problemy jakoś zmalały, a to znaczy, że wraca mój optymizm ;D
Oby mi został. Szymek ładnie zjadł śniadanie i obiad, przed chwilą zjadł tylko 6 łyżeczek podwieczorku, ale co tam. Zjadłam za niego, a jaką miał zdziwioną minę jak mama zjadła jego porcję
Zamiast się denerwować zaczełam się śmiać. Mam nadzieję, że tak mi zostanie.
We wtorek może uda nam się w końcu zważyć. Jestem dobrej myśli bo mam wrażenie, że przybrał bo wydaje mi się dużo cięższy niż był. Zobaczymy czy mam wagę w rękach.
Zmykam do mojego pieszczocha. Cały dzień się do mnie przytula. Taka mała przylepka, ale ma w tym interes bo pozwalam mu postać u siebie na kolanach, a to najbardziej go cieszy.
Dla wszystkich smutasów przesyłam optymistyczne fluidki. Łapcie póki ciepłe