reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

czerwcowe ploteczki :D

reklama
Wyjazd udany. Mimo długich podrózy chłopcy nie zawiedli i ogólnie byli grzeczni. Pogoda jak na tą porę roku niezła, bo tylko raz była mżawka i raz przez 2 godziny padało. A tak chłodno i pochmurno, a czasem nawet słonecznie.
Lot w tamtą stronę był ok, choc oczywiście, jak to w tanich liniach, nikt nas specjalnie nie przepuszczał. Wojtek zachywcyony lotem, startem, lądowaniem, a na Stasiu to nie zrobiło wrażenia. Z lotniska do domu kolezanki zawiózł nas umówiony wcześniej kierowca, więc było wygodnie i pod sam dom.
Czas spędzalismy raczej w trybie dziecięcym, czyli nie za intensywnie i z przerwa w połowie dnia na spanie. W Burkseli zaliczylismy muzeum zabawek (gdzie można sie było bawić zabawkami), muzeum historii naturalnej (z dinozaurami) i muzeum samochodów. No i poza tym liczne spacery i wyjście do kanjpy (gdzie chłopcy byli tak grzeczni, że az nie mogę do dziś uwierzyć). Zachwyceni ukochana ciocią, która poświęcała im dużo uwagi. A wieczory nasze, przy pogaduchach i kartach. Szkoda tylko, że nie mogłam pić pysznego piwka belgijskiego. ;-)
Do Luxemburga pojechaliśmy pociągiem. Wojtek wypatrywał innych pociągów i autostrady, a Stas koparek i dźwigów (na szczescie przy kolei zawsze sa jakies remonty ;-) ). W Lux mielismy pewne kłopoty z dotarciem do mojej kolezanki, bo jak sie okazało nie miałam jej aktualnej komórki, a nie byłam pewna gdzie dokładnie mieszka. A do tego wieczór, każda uliczka wyglada tak samo, dzieci spiące, a ludzi na ulicy brak. Ale w końcu jakaś miła dziewczyna podpowiedziała nam gdzie iśc.
W Lux z kolei zaliczyliśmy fajny plac zabaw, basen, kilka spacerów i pyszne jedzenie u chińczyka.
W Lux chłopcy bylimniej grzeczni, może już zmęczeni wyjazdem, a może brakowąło ukochanej cioci, która poświęci max czasu.
Ale za to w nagrodę droga powrotną zniesli wspaniale. Drobne sprzeczki to nic w porównaniu z ich możliwościami. Ruszylismy Z Lux o 13.30, a do domu weszliśmy dopiero o 00.30. I mimo takiego czasu podróży było ok. W autobusie na lotnisko spali. A 5 godzin czekania na lotnisku jakoś przezylismy. Przy pomocy książeczek, rysowania, soczków, kanapek i ciasteczek :-) Samolot spóźnił się nam godzinę (bo do Warszawy w ogóle nie doleciał ten "nasz" i musieli innego szukac). Stąd ten bardzo późny powrót. Za to tym razem obsługa Wizzair rewelacyjna. Bez poganiania przy kontroli bagazu i bez groźnych min. Jak mi pan otworzył neseserek do kontroli, to potem pomógł jeszcze zapakowac. Do dzieci wszyscy usmiechnięci. Weszliśmy z priorytetem, bo z dziećmi (w tanich liniach!!!!), przed resztą pasażerów, więc bez kłopotu zajęliśmy miejsca jak trzeba. No i lot udany. Stewardessa przynosiła wodę do picia dla dzieci. Obsługa jak w normalnych liniach. W Warszawie śnieg sypał i wiało, ale dzielny pan pilot wylądował tak, że z pełnej szklanki by się woda nie wylała.
Odebrali nas rodzice, więc w miare szybko udało sie dotrzeć do domu. Tylko wczoraj w pracy miałam oczy na zapałki. Dzis już lepiej, ale i tak zaraz ide spać. :-)
 
Mamootku fajna wyprawe mieliscie... ach te posiadowki przy piwku i kartach...chcialabym tak :) i brawo dla dzielnych podroznikow!!! spisali sie na medal :)
 
pelna relacja!...wiele sie dzialo:)- super,ze urlop udany! ...teraz odpoczywaj juz...z ciepla herbatka...w zaciszu swojego pokoiku...przed bb:)...
 
No własnie, grunt, że się udalo :-)
Fotki będą, ale jak sie ogarnę. I nie za dużo, bo pogoda nie sprzyjająca zdjęciom.
 
Mamoot fajnie, że wróciliście. Z tego co przeczytałam pobyt był udany. Idę oglądać zdjęcia.
Dzisiaj nie mam za dużo czasu, bo zaraz uciekam z dziewczynami na urodziny Oli narzeczonego. Ola mało jajo nie zniesie. Pyta się dosłownie co 15 minut czy już idziemy...
 
reklama
My wczoraj bylismy cala rodzinka na swiatecznym markcie...mimo ze zimno bylo fajnie...pojezdzilismy na diabelskim mlynie..mloda na karuzelach,potem poszlismy na grzane winko... no i oczywiscie mloda na koniec jeszcze raz chciala na diabelsi mlyn wiec ja trzymalam balona ktorego sobie kupila a oni szaleli :)
 
Do góry