Jestem. Chwilowa nieobecność wynika z mojego niezdarstwa. Już pisałam, że złapał mnie ból półdupka. No i jest coraz gorzej. Teraz łupie mnie w krzyżu, w kolanie, drętwieje łydka i palce. Dorobiłam się nieźle. Coś czuje, że skończy się to zastrzykami. Jestem tak powolna i obolała, że nie mam czasu i siły usiąść do kompa. Bo jak siedzę jest najgorzej. Pół nocy nieprzespane, bo spać też się nie da. Dzisiaj zjadłam już 5 apapów. Jak tak dalej pójdzie to w nocy wybiorę się na ostry dyżur. Do tego wszystkiego wiadomo Adam w pracy i nie ma się kto zająć dziewczynkami. Więc chodzę jak z krzyża zdjęta. Ala zaczęła ząbkować, rozwolnionko, temperaturka i marudzenie. Poprostu szlak mnie trafi.