reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

czerwcowe ploteczki :D

reklama
oj masakra dziewczyny, życze zdrowia i łączę się w bólu bo nas też dopadło grypsko - takie typowe- łamanie w kościach, gorączka, na razie tylko Paweł jako tako się trzyma, mój tata poległ i martwię się bo w jego wieku to już jakoś kiepsko to wszystko przechodzi, chłopaki też oczywiście kiepsko bo ciągle gorączka i poranne żyganko...a ja oprócz zdrowia martwię się jeszcze pracą bo w tym roku mam już ponad 3 tygodnie zwolnienia...ale choćby skały s..rały nie da się iść w takim stanie do pracy!!!
 
U nas kolejny pochmurny dzień... A ja już potrzebuję słońca!!! A tu jeszcze czytam, że śniegiem ma przywalić. Za jakie grzeczy ja sie pytam:baffled:
 
Kasia u mnie mozna powiedziec ze sa zaspy po kolana...sniech pdada praktycznie od 3 dni non top...raz mocniej raz slabiej...teraz to wali bym powiedziala z grzubej rury! Cos strasznego!!!!
 
No nie wierzyłam własnym oczom jak popatrzyłam przez okno dzisiaj rano - po prostu środek śnieżnej zimy. To jest niemożliwe:no::angry::wściekła/y:
Jedyne pocieszenie to takie, że dzis piątek. I spotkanie z koleżankami przy winie:-)
 
my nadal się kurujemy niestety....tzn Karol już poszedł dziś do szkoły ale ja jeszcze się anty inhaluje, Bartek też skończył z anty bo mu się katar ropny zrobił taki że w zyciu nie widziałam - normalnie chyba z wiadro bym uzbieraal jak przez 2 dni tylko smarkał aż mu naczynka popekaly i krwawe gile:( jedynie dobrze że na oskrzela nie zeszło
moi rodzice na anty i mój małż właśnie się rozłożył...abyśmy do świąt się wykurowali...sprzątanie to ledwo na pół gwizdka bo osłabiona jestem i boję się przesadzić żeby się spowrotem nie rozłożyć
okna przy tej temperaturze to na pewno tylko w środku umyję choć firanki poprane czekają...
 
Baśka, ale Was porozkąłdało... Współczuje i życzę zdrowia! Oknami i porządkami się nie przejmuj.
Byłam dziś z Mikim na ntej kontroli i ... w końcu nie ma szumów, szmerów i innego badziewia! Hurrra! Do świąt nie puszczam go do przedszkola, żeby znów czegoś nie złapał.
 
reklama
Przed wyjazdem miałam masę pracy. Nigdy jeszcze nie byłam tak zmęczona pracą. Te dwa tygodnie temu byłam przez 5 dni roboczych 60 godzin w pracy (zamiast 20 :-) ) - dlatego się tu nie odzywałam. W czwartek poszłam do pracy na rano, wyszłam o 3.00 w nocy w piatek. Przespałam się trochę ponad 2 godziny i od rana znów byłam w pracy. W piatek tuż przed północa skończylismy.

A w sobotę ruszylismy do Zakopanego. :-) Bardzo się wyjazd udał. Znaleźlismy instruktora Wojtka z przed roku i tym razem obaj chłopcy mieli lekcje. Stas zadziwił instruktora tym, jak od razu zaczął jeździc samodzielnie i jak dobrze łapał równowage. W sumie mozna się było tego spodziewać :-) Drugiego dnia instruktor powiedział, że na razie lekcje nie sa potrzebne i żeby doskonalili to, czego sie nauczyli. Teraz Stas jeździ szybciej i pewniej od Wojtka i lepiej trzyma równowagę. Wojtek wolniej, ale za to precyzyjniej. Jeździliśmy na zmiane. Jedno z nas z chlopcami, a drugie siedziało z Marysią przy dolnej stacji wyciągu. Mycha dzielna, cierpliwa i zadowolona. Jeździliśmy kilka godzin potem powrót na obiad i po południu spacer w góry. Wieczorem dzieci padały.
Mielismy i słońce i mróz i snieg. Tylko jeden dzien był taki, że padal snieg z deszczem (jak przyszedł halny) i wtedy nie jeździliśmy. Zakopane pod sniegiem bajeczne!
Wojtek dzielnie odrabiał lekcje, które miał zadane na cały ten tydzień nieobecności w szkole.
Fakt, że pojeździło by sie samemu, ale i tak z chłopakami już mozna spokojnie jeździć w przyzwoitym tempie. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, hehe. Ze 2 lata temu, nawet rok temu marzyłam o takim jeżdżeniu jak teraz. A teraz znów mi mało ;-)

Wypoczełam, zapomniałam o pracy. Dzis rano skoczyłam do biura, załatwiłam formalnosci i powiedziałam, ze jeszcze biorę tydzień wolnego i wracam po świętach. A teraz się biorę za przygotowania świąteczne i porządki w domu, bo zaległosci mam z kilku miesięcy przez tą intensywną pracę.
A w czwartek jedziemy na Mazury.

Baska, zdrowiejcie wszyscy szybciutko!
Kasiu, fajnie, że Miki w końcu zdrów.
 
Do góry