słuchajcie Dziewczyny. tak jak wczoraj pisałam, byłam wczoraj na wizycie prywatnej u super specjalisty ( przyjmuje rownież w szpitalu ) , oglądnął płód, zrobił mu zdjęcie, zmierzył , wyszło mu ze jest za duży na 7 tydz, stwierdził 8 tydz., ale nie wyczuł tętna, stwierdził ze płód jest martwy i ze jest tego pewien. dał mi skier do szpitala, myślałam ze na jakieś dodatkowe badania. jak już mnie przyjęli na oddzał, założyli wenflon okazało się ze skierowanie było już na zabieg usunięcia ciąży. wpadłam w histerię, powiedziałam ze się nie zgadzam. wkurzona położna oddziałowa zawołała dyżurującego lekarza. powiedziałam mu wszystko od początku, zrobił mi dodatkowe usg. i co? ciążą żyje, tętno wali jak szalone. lekarz w szoku, położna w szoku. okazało się ze lekarz znalazł to , co mój zajebisty gin uznał wczoraj za martwy zarodek. a był to ( jak to mi lekarz wytłumaczył) twór z macicy z którego zawiązuje się łożysko. wczoraj gin zmierzył mi ten twór jako płód i stwierdził ciąże obumarłą. dodam że lekarz ma ogromną renomę, w szpitalu również. maleństwo żyje, widziałam je na usg, słyszałam tętno
to 6 tydz 6 dzień, czyli 2 dni starsze niż myśliałam.
to najlepszy przykład żeby nie wierzyć we wszystko co mówią lekarze ! i do końca mieć nadzieję ! dziękuję Wam Dziewczynki za rady, wsparcie wczoraj ! jestescie cudowne !