reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Czerwcowe mamy 2017

A więc tak jak pisałam wcześniej od 3 rano 1.06 miałam juz skurcze zwiastujące "oho...to nie są ćwiczenia". Niestety były tylko 1-2 na godzinę. Za rzadko żeby pojechać do szpitala, ale na tyle inne, żeby nie pozwolić mi zasnąć. Tak więc mieliśmy czekać na rozwój akcji. Około 15 dowiedziałam się , że moja położna jest poza miastem do 19 i jakby co moze wysłać zastępstwo. Więc trzeba było zacisnąć nogi. Od około 20 stej skurcze nasiliły się w intensywności, ale nadal 1-2 na godzinę. Juz leżeć mi nie pozwalały. O 22 zadzwoniłam do położnej. Kazała kąpiel i nospę przyjąć. Kąpiel sobie odmówiłam , bo przy pierwszym porodzie była dla mnie utrapieniem. Wzięłam tylko nospę. Skurcze delikatnie osłabły, ale zwiększyły swoją częstotliwość do 2-3 na godzinę. Do położnej miałam dzwonic jak bedą co 10 min. Od północy do 1 szej były juz co dziesięć minut (Zosia wyczuła, że data się zmieniła ;) i czułam tez poszerzanie rozwarcia. Serio. Decyzja położnej, że widzimy się w szpitalu. Jak schodziliśmy do samochodu były juz co 5 min.
Droga trwała 20 min i udało mi się ją przejechać na siedząco.
W szpitalu izba (mąż wszystko wypełniał) a ja badanie (6 cm) i ktg.
Na salę Londyn weszliśmy koło 1:50. Skurcze co 3-4 minuty, ale do wytrzymania. Kilka w tańcu z mężem, kilka na klęczkach. I za chwilę
bylo 9 cm. Położna przesiedliła nas pod drabinki i kazała przy skurczach przeć mimo ze partych nie było. Jeden skurcz wody odeszły, kolejny 10 cm, kolejny pojawiły się parte. Chciałam
przejść na łóżko , ale ona przekonywała mnie do drabinek i urodzenie na kucka. 1 skurcz i czuję faktycznie jak główka się pcha bez dużego mojego wysiłku. Trochę wystrachana, ze popękam zmieniłam pozycje na klęczki. Przy skurczu musiałam włożyć sto razy więcej wysiłku , a główka nawet nie była w połowie drogi w porównaniu do tego skurczu przy kuckach. Położna zapewniła mnie ze kontroluje wszystko i jak trzeba bedzie to natnie nawet w tej pozycji. Wróciłam więc do pozycji w kucki. Kolejny skurcz i główka wyszła juz do połowy. Przyszła druga położna żeby podtrzymać dziecko. Przy następnym Zosia juz była z nami.
A wszystko to w przyciemnionej i cichej atmosferze, gdzie położna mówiła kojącym głosem i głaskała mnie po plecach i lędźwiach co o dziwo mimo bólu przy skurczach było przyjemne.
Nasza sala.
1496376769-aaaaaa.jpeg

1496376777-aaaaaa.jpeg



Po jedzonku Zosia i mąż śpią, a ja po środku tez za chwilę spróbuję;)
Monya gratulacje! Czekam na zdjecia Zosi! Piekny porod :) zdrowka Wam zycze :*

 
reklama
Wiecie co jestem może trochę niepoważna, ale tak marzę o tym, że jak już urodzę to kupię sobie nowe jeansy i buty na obcasie albo jakaś ładną sukienkę. Obojętnie co, byle tylko NIECIĄŻOWE ;-)
Nieee ja już na koniec ciąży to kupowałam sobie rzeczy normalne tak się doczekać nie mogłam poprzedniego stanu [emoji16]

Od 2:43 Zosia jest juz z nami. Poród SN bez nacięcia w Domu Narodzin. W szpitalu od 1 szej. Porod tak magiczny, ze można tylko o takim marzyć.
Więcej napiszę jak się ogarniemy.

39tc skończony
2740g,49cm
Gratuluję :) Teraz to się będzie sypać jedna po drugiej! ;)




p19uyx8dakwwcbe2.png

l22ndf9hmlnkjp5l.png
 
Ale super pokoj ,jak przyjemnie.Pozazdroscic atmosfery porodu.To wypoczywjcie sobie smacznie razem juz po tej stronie[emoji8]


Sent from my iPhone using Forum BabyBoom
 
To ja mam zamkniętą szyjkę i
A więc tak jak pisałam wcześniej od 3 rano 1.06 miałam juz skurcze zwiastujące "oho...to nie są ćwiczenia". Niestety były tylko 1-2 na godzinę. Za rzadko żeby pojechać do szpitala, ale na tyle inne, żeby nie pozwolić mi zasnąć. Tak więc mieliśmy czekać na rozwój akcji. Około 15 dowiedziałam się , że moja położna jest poza miastem do 19 i jakby co moze wysłać zastępstwo. Więc trzeba było zacisnąć nogi. Od około 20 stej skurcze nasiliły się w intensywności, ale nadal 1-2 na godzinę. Juz leżeć mi nie pozwalały. O 22 zadzwoniłam do położnej. Kazała kąpiel i nospę przyjąć. Kąpiel sobie odmówiłam , bo przy pierwszym porodzie była dla mnie utrapieniem. Wzięłam tylko nospę. Skurcze delikatnie osłabły, ale zwiększyły swoją częstotliwość do 2-3 na godzinę. Do położnej miałam dzwonic jak bedą co 10 min. Od północy do 1 szej były juz co dziesięć minut (Zosia wyczuła, że data się zmieniła ;) i czułam tez poszerzanie rozwarcia. Serio. Decyzja położnej, że widzimy się w szpitalu. Jak schodziliśmy do samochodu były juz co 5 min.
Droga trwała 20 min i udało mi się ją przejechać na siedząco.
W szpitalu izba (mąż wszystko wypełniał) a ja badanie (6 cm) i ktg.
Na salę Londyn weszliśmy koło 1:50. Skurcze co 3-4 minuty, ale do wytrzymania. Kilka w tańcu z mężem, kilka na klęczkach. I za chwilę
bylo 9 cm. Położna przesiedliła nas pod drabinki i kazała przy skurczach przeć mimo ze partych nie było. Jeden skurcz wody odeszły, kolejny 10 cm, kolejny pojawiły się parte. Chciałam
przejść na łóżko , ale ona przekonywała mnie do drabinek i urodzenie na kucka. 1 skurcz i czuję faktycznie jak główka się pcha bez dużego mojego wysiłku. Trochę wystrachana, ze popękam zmieniłam pozycje na klęczki. Przy skurczu musiałam włożyć sto razy więcej wysiłku , a główka nawet nie była w połowie drogi w porównaniu do tego skurczu przy kuckach. Położna zapewniła mnie ze kontroluje wszystko i jak trzeba bedzie to natnie nawet w tej pozycji. Wróciłam więc do pozycji w kucki. Kolejny skurcz i główka wyszła juz do połowy. Przyszła druga położna żeby podtrzymać dziecko. Przy następnym Zosia juz była z nami.
A wszystko to w przyciemnionej i cichej atmosferze, gdzie położna mówiła kojącym głosem i głaskała mnie po plecach i lędźwiach co o dziwo mimo bólu przy skurczach było przyjemne.
Nasza sala.
1496376769-aaaaaa.jpeg

1496376777-aaaaaa.jpeg



Po jedzonku Zosia i mąż śpią, a ja po środku tez za chwilę spróbuję;)
gratulacje ;) a cały czas jesteście w tej sali? Dopiero po dobie się przenosisz do zwykłej? Mogłaś sobie wybrać Londyn czy po prostu ta sala była wolna??
Ja też jestem po rozmowie kwalifikacyjnej do Domu Narodzin ;)
 
reklama
To ja mam zamkniętą szyjkę i

gratulacje ;) a cały czas jesteście w tej sali? Dopiero po dobie się przenosisz do zwykłej? Mogłaś sobie wybrać Londyn czy po prostu ta sala była wolna??
Ja też jestem po rozmowie kwalifikacyjnej do Domu Narodzin ;)

Ta była wolna. Przenoszą za kilka godzin. Póki co jeszcze jedna jest wolna, więc możemy byc jeszcze tutaj.
 
Do góry