reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Czerwcowe mamy 2017

reklama
Tez nie spie [emoji5] ale od skurczy. Cos czuje ze moge dzis sie wypakowac.
Będę ci kibicowała mnie teraz głowa boli...ciasto zrobiłam.... mąż zdążył wrócić z pracy bo wraca o 3 kurna niby człowiek wie że musi urodzić ale jest stres [emoji41] żeby tak skurcze i mnie złapały przez weekend

Napisane na Lenovo A6020a46 w aplikacji Forum BabyBoom
 
Monya gratulacje odpoczywajcie i czekamy na zdjecia slicznej Zosi [emoji8][emoji8][emoji8]

f2w3rjjg28c3of9g.png
 
Monya gratulacje!!! No to udalo sie ominac 1 czerwca,O maly wlos[emoji40].Opowiedz cos wiecej o tym porodzie-marzeniu [emoji8]bez naciecia i bez peknircia?


Sent from my iPhone using Forum BabyBoom
 
reklama
A więc tak jak pisałam wcześniej od 3 rano 1.06 miałam juz skurcze zwiastujące "oho...to nie są ćwiczenia". Niestety były tylko 1-2 na godzinę. Za rzadko żeby pojechać do szpitala, ale na tyle inne, żeby nie pozwolić mi zasnąć. Tak więc mieliśmy czekać na rozwój akcji. Około 15 dowiedziałam się , że moja położna jest poza miastem do 19 i jakby co moze wysłać zastępstwo. Więc trzeba było zacisnąć nogi. Od około 20 stej skurcze nasiliły się w intensywności, ale nadal 1-2 na godzinę. Juz leżeć mi nie pozwalały. O 22 zadzwoniłam do położnej. Kazała kąpiel i nospę przyjąć. Kąpiel sobie odmówiłam , bo przy pierwszym porodzie była dla mnie utrapieniem. Wzięłam tylko nospę. Skurcze delikatnie osłabły, ale zwiększyły swoją częstotliwość do 2-3 na godzinę. Do położnej miałam dzwonic jak bedą co 10 min. Od północy do 1 szej były juz co dziesięć minut (Zosia wyczuła, że data się zmieniła ;) i czułam tez poszerzanie rozwarcia. Serio. Decyzja położnej, że widzimy się w szpitalu. Jak schodziliśmy do samochodu były juz co 5 min.
Droga trwała 20 min i udało mi się ją przejechać na siedząco.
W szpitalu izba (mąż wszystko wypełniał) a ja badanie (6 cm) i ktg.
Na salę Londyn weszliśmy koło 1:50. Skurcze co 3-4 minuty, ale do wytrzymania. Kilka w tańcu z mężem, kilka na klęczkach. I za chwilę
bylo 9 cm. Położna przesiedliła nas pod drabinki i kazała przy skurczach przeć mimo ze partych nie było. Jeden skurcz wody odeszły, kolejny 10 cm, kolejny pojawiły się parte. Chciałam
przejść na łóżko , ale ona przekonywała mnie do drabinek i urodzenie na kucka. 1 skurcz i czuję faktycznie jak główka się pcha bez dużego mojego wysiłku. Trochę wystrachana, ze popękam zmieniłam pozycje na klęczki. Przy skurczu musiałam włożyć sto razy więcej wysiłku , a główka nawet nie była w połowie drogi w porównaniu do tego skurczu przy kuckach. Położna zapewniła mnie ze kontroluje wszystko i jak trzeba bedzie to natnie nawet w tej pozycji. Wróciłam więc do pozycji w kucki. Kolejny skurcz i główka wyszła juz do połowy. Przyszła druga położna żeby podtrzymać dziecko. Przy następnym Zosia juz była z nami.
A wszystko to w przyciemnionej i cichej atmosferze, gdzie położna mówiła kojącym głosem i głaskała mnie po plecach i lędźwiach co o dziwo mimo bólu przy skurczach było przyjemne.
Nasza sala.
1496376769-aaaaaa.jpeg

1496376777-aaaaaa.jpeg



Po jedzonku Zosia i mąż śpią, a ja po środku tez za chwilę spróbuję;)
 
Do góry