reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Czerwcowe kreski ❤️

Dzisiaj mam dzień żalu do siebie o to, że w ogóle zaczęłam temat starań. Albo że temu pomysłowi przyklasnęłam. Nie wiem co mi nie odpowiadało w życiu bezdzietnej lambadziary. Byłam szczęśliwa, a dzisiaj próbuje cokolwiek zrozumieć z podręcznika do andrologii klinicznej (nie rozumiem nic), a mój mąż znów mówi do kotów, że jest bezużyteczny, bo nie ma plemników. Wywrocilismy całe nasze życie do góry nogami i nie ma powrotu. Powstała pustka, której nie zapełnimy już. Jeszcze jutro wywożą papier, więc musiałam oczyścić szufladę ze wszystkich opakowań po testach i to aż żal dupe ściska ile ich znów poszło przez ostatni miesiąc, a wyników żadnych. I ile ich jeszcze bez sensu pójdzie. Chciałabym cofnąć czas do momentu w którym któreś z nas powiedziało, że fajnie by było mieć dziecko. Nie pamiętam, które z nas wyskoczyło z tym zajebistym pomysłem, ale zasługuje na kopa w jaja/jajniki, a drugie zasługuje na to samo za przyklaśnięcie temu. I w sumie tak się stało, jesteśmy oboje skopani, bezsilni, bez nadziei, bez życia. Mąż mi wczoraj powiedział, że nasze życie ogranicza się do sikania na patyki i okazjonalnie na walenie do kubeczka. I to jest prawda. Chciałabym nas odzyskać, ale nie wiem już jak.
Mi ostatnio Pani sprzątająca wywaliła wszystkie testy owulacyjne i ciążowe, no myslala, ze to śmieci xD
 
reklama
A to ciekawe. Drożność wiem, że robia bo kija koleżanka poszla że skierowania. Ja z programu, to trochę inaczej.
Natomiast teraz idę końcem czerwca na ten pobyt diagnostyczny. Aż jestem ciekawa, bo nie wiem do końca co będą robić. Lekarka mowia coś o krzywych glukozowej i insulinowej. Ale 4 dni mam leżeć...
Oczywiscie chyba że wysikam za tydzień ⏸️. Wtedy z przyjemnością odwołam;)
Z tego co ja się dowiedziałam pierwszeństwo maja Ci co leczą się w poradni i pacjentki lekarzy z klinik niepłodności. Nie chce rzucać nazwiskami, ale niektórzy wciskają po prostu swoje pacjentki na szybko przed procedura in vitro na histeroskopię.
 
ja mam dużo, ale już mi się nie chce robić.
Gdyby nie to, że nie zaczniemy się nagle zabezpieczać, bo po co, to bym powiedziała, że nie staramy sie już. Bo już wszystko odstawione, nie chce nam się nic brać, o nic dbać, nic badac. Żyjemy tak o i żadnych działań staraniowych, prócz seksu nie ma.
Tez teraz jestem na takim etapie, bo to co sobie zafundowałam przez te pol roku ciągłych badań i lekarzy, to nie na moja psyche 😄
 
@Myszko masz jakieś nowe wiadomości?
Dziewczyny, dzisiejszy dzień totalnie nas przeczołgał. Wizyta w szpitalu zakaźnym to była porażka. Jestem wkurwiona na swojego lekarza. Byliśmy prywatnie u zakaźnika i dopiero ona nam dobrała dobrze zestaw badań. Wszystko już zrobione. Brakuje nam jednego wyniku. Może będzie jutro. Ma być decydujący, ale mam przeczycie, że całe to zamieszanie i stres było niepotrzebne, a gdyby nasz lekarz był mądrzejszy to oszczędzilibyśmy też sporo pieniędzy. Jutro Wam napiszę, bo jeszcze monitoring mam. O ile mąż lekarza nie zabije. Tak czy inaczej jesteśmy totalnie w plecy z czasem. Klinika nie zgodziła się na oddanie spermy, a u nas jest kiepska koncentracja, więc przed procedurą musimy dostarczyć towar 3 razy. Chyba z kosmosu, jak ja mam 8 dc.
Przytulam Was mocno i dzięki ogromne za wsparcie ❤️
 
Tez teraz jestem na takim etapie, bo to co sobie zafundowałam przez te pol roku ciągłych badań i lekarzy, to nie na moja psyche 😄
No niestety, nieraz zapędzamy się w tych staraniach i nie widzimy, ja głowa cierpi...

Na kiedy Cię wpisać na testowanie? :) jak nie chcesz testować to wpisz się kilka dni po miesiączce :)
 
Dziewczyny, dzisiejszy dzień totalnie nas przeczołgał. Wizyta w szpitalu zakaźnym to była porażka. Jestem wkurwiona na swojego lekarza. Byliśmy prywatnie u zakaźnika i dopiero ona nam dobrała dobrze zestaw badań. Wszystko już zrobione. Brakuje nam jednego wyniku. Może będzie jutro. Ma być decydujący, ale mam przeczycie, że całe to zamieszanie i stres było niepotrzebne, a gdyby nasz lekarz był mądrzejszy to oszczędzilibyśmy też sporo pieniędzy. Jutro Wam napiszę, bo jeszcze monitoring mam. O ile mąż lekarza nie zabije. Tak czy inaczej jesteśmy totalnie w plecy z czasem. Klinika nie zgodziła się na oddanie spermy, a u nas jest kiepska koncentracja, więc przed procedurą musimy dostarczyć towar 3 razy. Chyba z kosmosu, jak ja mam 8 dc.
Przytulam Was mocno i dzięki ogromne za wsparcie ❤️
Boże biedni. Nawet nie wiem jakie słowa pocieszenia czy wsparcie napisać :( Strasznie mi przykro, ze wszytsko jakby na złość.
 
Dziewczyny, dzisiejszy dzień totalnie nas przeczołgał. Wizyta w szpitalu zakaźnym to była porażka. Jestem wkurwiona na swojego lekarza. Byliśmy prywatnie u zakaźnika i dopiero ona nam dobrała dobrze zestaw badań. Wszystko już zrobione. Brakuje nam jednego wyniku. Może będzie jutro. Ma być decydujący, ale mam przeczycie, że całe to zamieszanie i stres było niepotrzebne, a gdyby nasz lekarz był mądrzejszy to oszczędzilibyśmy też sporo pieniędzy. Jutro Wam napiszę, bo jeszcze monitoring mam. O ile mąż lekarza nie zabije. Tak czy inaczej jesteśmy totalnie w plecy z czasem. Klinika nie zgodziła się na oddanie spermy, a u nas jest kiepska koncentracja, więc przed procedurą musimy dostarczyć towar 3 razy. Chyba z kosmosu, jak ja mam 8 dc.
Przytulam Was mocno i dzięki ogromne za wsparcie ❤️
Napisz więcej jak będziesz miała siłę.

Mam nadzieję, że to pojdzie w dobrym kierunku i się uda ❤️ doprowadzić do końca procedurę.

A z ciekawości, jeśli chcesz się podzielić- czemu nie robicie ivf w Australii? Wyższe koszty, dostępność? Jeśli pisałaś, wybacz - nie pamiętam tej części.
 
reklama
Boże biedni. Nawet nie wiem jakie słowa pocieszenia czy wsparcie napisać :( Strasznie mi przykro, ze wszytsko jakby na złość.
Mimo wszystko, odzyskałam cień nadziei i cieszę się, że mąż zdrowy, bo już go widziałam z rakiem wątroby w niedalekiej przyszłości, ech…
Gdyby to było możliwe zmieniłabym klinikę, ale jesteśmy na takim etapie, że raczej za późno.
Przyjęłam taką dawkę stresu i jestem tak udręczona, że musi być z tego cionsz, choć chyba wiatropylny…
Zderzenie ze służbą zdrowia w Polsce i prywatną i państwową szalenie przygnębiające.
 
Do góry