myślę że nie jesteś jedyną. Ja też mam czasami taki czas że seks moglby nie istnieć, poprostu libido 0. A jak się staraliśmy długo o pierwszą ciążę i łapały mnie doły, bo oczywiście przechodziłam różne załamania i też był czas że jak widziałam kobietę z brzuchem to mi się chciało płakać to w którymś momencie już na samą myśl o seksie mi się nie chciało. Myślę że niestety w którymś momencie mózg zaczyna reagować na starania zadaniowo i dlatego zamiast przyjemność to taka bardziej praca, że trzeba teraz bo jak nie to cykl stracony, więc ta przyjemność szła na drugi plan
ale w którymś momencie zaczęłam sobie układać w głowie że to nie o to chodzi żeby "zrobić dziecko", tylko żeby spędzać mile chwilę z mężem i przy okazji postarać się o dzidzię i faktycznie pomogło, wróciła nam ochota na seks i była to radocha a nie przymus.