reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Czerwcowe kreski ❤️

Bez mięsa to naprawdę trudne. U mnie mięsiwo jest na porządku dziennym. Dodatkowo hobby wędliniarskie ułatwia sprawę ;) Mam zapisany link na yt do wywiadu z dziewczyną, która jest na keto wege. Jeśli chciałabym przesłuchać to mogę Ci podlinkować.
dzięki :) na razie mi do keto niespieszno, bo przez swoją historię nadal mam tak, że się w dietach gubię i się zatracam i nagle puff jem 200kcal dziennie🙈 dlatego już diet unikam, a jak zaczynam się faktycznie źle czuć ze swoim ciałem, to bardziej uważam na to co jem
 
reklama
Mięśnie robią dużą różnicę :) Ale fajnie z rurą, nigdy nie próbowałam :)

Przed dietą dzień bez słodyczy to był dzień nieszczęśliwy, a na śniadanie musiała być kanapka. I chyba gdyby nie diagnoza to nie potrafiłabym zmienić nawyków. Ale wyczytałam w internetach jaką to robi różnicę i motywacja sama się znalazła. Ale Ty ciesz się, że nie musisz :)
To ja podpytam jak zacząć? Ograniczyć te węglowodany?
Co jesz na śniadanie i kolację?
 
Mi chyba najbardziej doskwiera to, że przez brak libido unikam często kontaktu fizycznego z mężem, przytulenia, buziaka itp, bo mam w głowie ze on to odbierze jako znak, że jestem chętna na teges szmeges 🫣
To może powinniście o tym szczerze i otwarcie pogadać że bliskość, czułość bez seksu jest dla Ciebie bardzo ważna. Ja z mężem przynajmniej 2x dziennie leżymy razem chwilę i są buziaki i przytulasy, mizianie, głaskanie - taka nasza rutyna. Nasze libido też już nie jest takie jak na początku. Też zdarza nam się zmuszać i mobilizować w dni płodne.
 
bo jak są mięśnie, to jest inaczej. Ja przy wadze 68 jak trenowałam rurkę, to też byłam szczupła. Teraz się trochę rozlazlam, jestem wagowo na granicy nadwagi, a że nie trenuje, no to widać to trochę.

Ale miałam np. instruktorki na rurce, które wyglądają wręcz chudo, a jak podawały wagę, to aż nie szło uwierzyć. Waga to tylko cyferki.

Zreszta akurat ja jestem po zaburzeniach odzywania. I ważę ponad 25kg więcej niż kiedyś. I jestem 250% szczęśliwsza z ciałem, w którym jestem teraz, niż z wychudzoną wersją siebie. I uważam, że dopóki nasza masa (nieważne czy niedowaga czy nadwaga) nie jest problemem dla naszego zdrowia, to nie jest to coś, czym warto się przejmować.
Ale pierdolisz głupio! Wiem jak wyglądasz i daleko Ci do nadwagi!
 
Ale pierdolisz głupio! Wiem jak wyglądasz i daleko Ci do nadwagi!
nie no, przy wzroście 172 cm ważę 72-74kg obecnie, więc moje BMI jest na granicy nadwagi. Tyle tylko, że to nie jest dla mnie problem nadrzędny w tej chwili. Kiedyś ważyłam 48kg i uważałam, że jestem strasznie gruba, byłam chora, w tej chwili ciało to tylko ciało - chciałabym być szczuplejsza, mieć jędrniejsze ciało i nie musieć kupować nowych ciuchów, bo w stare się nie mieszczę, ale ma to znaczenie drugorzędne - wolę zamówić z mężem pizze na kolację albo iść z koleżanką na burgera i zapić bubble tea czy dobić lodami niż być jak kiedyś samotna, sfrustrowana i chuda (przy czym te chudość widzę dopiero teraz, wtedy jej nie widziałam). Ważne jest zdrowie - dopóki moja waga nie utrudnia mi życia (nadmierna nadwaga lub niedowaga), to jest ok. Mam cudownego męża, któremu nie przeszkadza to, że jak mnie poznał, to ważyłam 15kg mniej (nie miałam też zmarszczek i siwych włosów). Kocha mnie nadal, pociągam go nadal, waga jest w normie i nie sprawia mi problemów zdrowotnych - czego można chcieć więcej.
Ciało to ciało. Zmienia nam się z wiekiem, ze stanem psychicznym. Jestem za tym, by niezależnie od wagi każda babka kochała siebie i dbała o swoje zdrowie. A to czy ma +5 czy - 5kg ma znaczenie drugorzędne, byle nie wpływało negatywnie na zdrowie.
 
Moje libido nigdy nie bylo wysokie, ale od czasu starań o pierwsze dziecko to już w ogóle seks mógłby nie istnieć... chyba jestem jakaś lewa w tym temacie. Może powinnam iść do jakiegoś specjalisty?
myślę że nie jesteś jedyną. Ja też mam czasami taki czas że seks moglby nie istnieć, poprostu libido 0. A jak się staraliśmy długo o pierwszą ciążę i łapały mnie doły, bo oczywiście przechodziłam różne załamania i też był czas że jak widziałam kobietę z brzuchem to mi się chciało płakać to w którymś momencie już na samą myśl o seksie mi się nie chciało. Myślę że niestety w którymś momencie mózg zaczyna reagować na starania zadaniowo i dlatego zamiast przyjemność to taka bardziej praca, że trzeba teraz bo jak nie to cykl stracony, więc ta przyjemność szła na drugi plan 😟 ale w którymś momencie zaczęłam sobie układać w głowie że to nie o to chodzi żeby "zrobić dziecko", tylko żeby spędzać mile chwilę z mężem i przy okazji postarać się o dzidzię i faktycznie pomogło, wróciła nam ochota na seks i była to radocha a nie przymus.
 
reklama
Do góry