To ja naiwnie myślałam, że uda nam się za pierwszym razem. Jak się nie udało, zaczęłam mierzyć tempkę i zorientowałam się że mam owulkę w innym terminie niż: długość cyklu - 14 dni
Więc przytulaliśmy się w złych terminach. No i udało się w 4. cyklu
Dzięki temu wiem, że moja ciąża jest nieco młodsza, niż wynikałoby z typowych obliczeń kalkulatorowych (min. 3-4 dni jest młodsza).
Ja mam taką "technikę" na trudne i przełomowe momenty w życiu - daję sobie 100% przyzwolenie na czucie się źle i zawsze mam w głowie na to przestrzeń. Wychodziłam za mąż w wieku 21 lat (teraz mam 26), za mojego pierwszego faceta - myślałam sobie - będę mieć kryzys przed ślubem, że całe życie już deklaruję w tak młodym wieku... Kryzys... nie przyszedł
Myśłę, że właśnie dlatego, że było dla niego miejsce. Jak mi jest źle to płaczę, aż już nie potrzebuję płakać - nie mam z tego powodu poczucia winy.
A teraz czytam (i przekonuję się w pracy zawodowej), że jak się utnie emocje, to one zawsze gdzieś wypłyną, że jak przeżywamy "żałobę" nad utratą czegoś (np. niezależnego życia, opcji posiadania innyhc partnerów;P) to ten żal może się "wypstrykać" i dać spokój.
Bo przyznam szczerze, że aż za często widzę młodych, którzy tną się, bo inaczej nie potrafią radzić sobie ze swoim cierpieniem. Często w takich rodzinach nie ma przyzwolenia na przeżywanie pewnych emocji.
Nie wiem jak Wy to postrzegacie, bo ja już tak wsiąkłam w takie myślenie (że każde emocje powinny mieć swoje miejsce i przestrzeń) - że ambiwalencja jest naszym świętym prawem - że ta sama sytuacja może nas bardzo uszczęśliwiać, ale jednocześnie smucić, bo coś też zabiera (mam tu na myśli nie tylko rodzicielstwo, nawet zwykłe wakacje wyjazdowe
).
Uch, nagadałam się
Tak w ogóle to strasznie się cieszę że jest ten wątek. Czy jest szansa w pierwszym poście stworzyć listę nicków i wieku, i miasta zamieszkania pierwszorazowych mam?