Lena2405 kochana bardzo mocno Ci wspolczuje, to zaledwie tydzien i pare dni od Twojej straty :-( chustawka nastroju... no a czego innego sie spodziewac i jeszcze troche czasu minie zanim nauczysz sie zyc z tym co sie stalo. Zycie to niestety nie bajka i czasem ciezko nas doswiadcza, rzuca nam klody pod nogi, a czasem przygniata... ale my musimy brnac dalej, zycie na nas nie poczeka a kazda z nas ma wspanialego faceta, dla ktorego warto isc na przod :-) Przytulam Cie mocno i jesli potrzebujesz, to placz nie tlum emocji, bo nic dobrego to nie przyniesie... i tak jak Twoj M mowi jeszcze sie dorobicie malenstwa (ja w to wierze)
a na razie daj sobie troche czasu i przezyj zalobe tak jak kazda z nas tutaj robila. Przepraszam niedoczytalam, ale moze tez warto by bylo badania porobic, sporo dziewczyn tracilo ciaze z powodu glupiej tarczycy, ktora nawet nie daje objawow czasami... taki to wredny twor.
Dla mnie na poczatku byly najgorsze chwile gdy w sklepie (tez okres przedswiateczny, bo ja stracilam Kruszynke w grudniu) bylo pelno babek z wozkami (jakas plaga chyba wystapila wtedy, bo teraz az tyle ich niewiduje) i te rozowiutke buziunie usmiechajace sie i patrzace na mnie... wychodzilam z placzem bez zakupow ze sklepu... az ktoras z dziewczyn na staraniach po straconej, napisala... a moze to nasze Anioleczki sie tak do nas usmiechaja, przez te maluszki... troche mi zajelo czasu ale wiesz, ze myslenie w ten sposob bardzo mi pomoglo... no i oczywiscie sama mysl o nowych staraniach i walce ze szpitalem.
Po kazdej nawet tej najciemniejszej i najstraszliwszej burzy, zawsze wychodzi sloneczko... wyjdzie i dla nas... wczesniej czy pozniej ale wyjdzie.