reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Ciąża Po Poronieniu

Oj ciężkie to tematy.
U nas ts rozbieżność zdań.
Ja jeszcze przed pierwszą wizytą u gina po stracie, ale zamierzam na niej wypytać o wszystko.
Z Mężem nie możemy się w tej kwestii w ogóle dogadać. Najgorsze jest to, że podobnie jak u Ciebie nie ma na ten temat rozmowy - argumenty znam - boi się o mnie i o to, by poronienie się nie powtórzyło, ale też o to, by dziecko było zdrowe,by choroba nie wywróciła do góry nogami życia dzieci, które już mamy. Ale rozmowa, a właściwie zaczynanie rozmowy z mojej strony kończy się krótkim - "nie i nie będę Ci dawał nadziei".
A mnie też przy życiu trzyma ta myśl, że jeszcze się uda.
Nie wiem jak rozmawiać i jak to się skończy bo mnie goni jeszcze czas (tzn tak czuję). Mam 35 lat i starsze 7 letnie dziecko. Nie chciałabym już dłużej czekać.
W dodatku bardzo żałuję, że przez ostatnie 6 lat stawiałam mocno na pracę zamiast zdecydować się na kolejną ciążę - tego sobie chyba już nie daruję. ☹️
Ogólnie nie dopisałam, że pewnie i tak do ślubu dojdzie, ale postraszyć trzeba 😅 No generalnie u nas, jak tylko się ten temat poruszy, to ja bardzo emocjonalnie podchodzę i tylko zaczyna się wymiana zdań, to mam już łzy w oczach, małż się wkurza i kończy się na tym, że idę do pokoju się wypłakać... 35 wiosen, to jeszcze młoda jesteś 😁 ale rozumiem, bo sama chciałam mieć pierwsze dziecko przed 30, a mam 29 i może niepotrzebnie sobie wkręcam, że będzie teraz problem, ale zobaczymy.
 
reklama
Oj ciężkie to tematy.
U nas ts rozbieżność zdań.
Ja jeszcze przed pierwszą wizytą u gina po stracie, ale zamierzam na niej wypytać o wszystko.
Z Mężem nie możemy się w tej kwestii w ogóle dogadać. Najgorsze jest to, że podobnie jak u Ciebie nie ma na ten temat rozmowy - argumenty znam - boi się o mnie i o to, by poronienie się nie powtórzyło, ale też o to, by dziecko było zdrowe,by choroba nie wywróciła do góry nogami życia dzieci, które już mamy. Ale rozmowa, a właściwie zaczynanie rozmowy z mojej strony kończy się krótkim - "nie i nie będę Ci dawał nadziei".
A mnie też przy życiu trzyma ta myśl, że jeszcze się uda.
Nie wiem jak rozmawiać i jak to się skończy bo mnie goni jeszcze czas (tzn tak czuję). Mam 35 lat i starsze 7 letnie dziecko. Nie chciałabym już dłużej czekać.
W dodatku bardzo żałuję, że przez ostatnie 6 lat stawiałam mocno na pracę zamiast zdecydować się na kolejną ciążę - tego sobie chyba już nie daruję. ☹️
Ja tez zajęłam się praca i mam 11 latka .. a od 2018 same porażki - tez mam myśli ze bez sensu to było ale z drugiej strony może tak miało być i czeka nas fajne dojrzałe macierzyństwo :)
 
Nie wierzę w przesądy,ale ostatnio bocian przeleciał tuż nad moją głową i dachem mojego domu i dziś znów przeleciał mi nad samą głową 🤭 Teściowej powiedziałam a ona na to,że to nie na darmo zobaczysz. Ja wiem,że to głupie przesądy,ale dają taką iskierkę nadziei ☺️
ja też w takie coś wierzę 🙂
Dziewczyny, a jaka jest prawidłowa grubość endometrium w ciąży? Bo na USG wyszło mi 16mm i wydaje mi się jakoś mało.
słońce tak jak aspekt napisała: nie analizuj tak. Bo oszalejesz. Ja raz słyszałam o endometrium, po poronieniu lekarz mi powiedział: endometrium wskazuje że za max. 2 dni będzie okres.
Także spokojnie, będzie wszystko dobrze
 
ja też w takie coś wierzę 🙂
słońce tak jak aspekt napisała: nie analizuj tak. Bo oszalejesz. Ja raz słyszałam o endometrium, po poronieniu lekarz mi powiedział: endometrium wskazuje że za max. 2 dni będzie okres.
Także spokojnie, będzie wszystko dobrze
Wierzysz ? A co według Ciebie to by oznaczało ?
 
Dziewczyny czy któraś z was robiła badania Chlamydia Ureaplasma Mycoplasma ? Jaki koszt jest tych badań? Wystarczy jeden wymaz z szyjki ? Jak to wygląda ?
 
pewnie że możesz dołączyć🙂 ciężki temat. Mówisz że mąż się boi, ty też się pewnie boisz ale trzeba próbowac, nie można się poddawać, trzeba walczyć o marzenia. Ja wiem że strata boli, boli cholernie. Piszesz że było puste jako płodowe czyli podejrzewam że straciłaś wczesna ciążę. Ja straciłam pierwsza ciąże w 5 miesiacu(myślałam że się nie pozbieram). Druga ciążę bliźniacza straciłam w 11 tyg. I tu jakoś mniej zabolało. Może dlatego że wiedzialam że w domu czeka córka. Może dlatego że wiedzieliśmy że będziemy dzialac dopoki nasza córka nie będzie mieć rodzeństwa. Nie umniejszam niczyjej straty bo boli zarówno ta w 7 tyg. Jak i ta w 5. Obecnie jestem w 8 tyg. Jest stres, strach ale warto się nie poddawać.
Ja myślę że mężowi przydałaby się jakaś porada psychologiczna(Choć chłopów to ciężko przekonać żeby poszli do lekarza). Bo jeszcze nie raz spotkają was zawody i inne złe rzeczy w życiu ale trzeba stawić temu czoło i iść dalej, podejmować ryzyko i przede wszystkim wspierać siebie. A on z tego co piszesz zamknął się w sobie i kolejna porażka by go poskladala totalnie.
Poczytaj nasz watek zobacz ile tu smutnych historii, ile mamy strat za sobą ale zobaczysz też że jest wiele historii z pozytywnym zakończeniem. Opowiedz o tym mężowi. Dużo rozmawiajcie.
pewnie że możesz dołączyć🙂 ciężki temat. Mówisz że mąż się boi, ty też się pewnie boisz ale trzeba próbowac, nie można się poddawać, trzeba walczyć o marzenia. Ja wiem że strata boli, boli cholernie. Piszesz że było puste jako płodowe czyli podejrzewam że straciłaś wczesna ciążę. Ja straciłam pierwsza ciąże w 5 miesiacu(myślałam że się nie pozbieram). Druga ciążę bliźniacza straciłam w 11 tyg. I tu jakoś mniej zabolało. Może dlatego że wiedzialam że w domu czeka córka. Może dlatego że wiedzieliśmy że będziemy dzialac dopoki nasza córka nie będzie mieć rodzeństwa. Nie umniejszam niczyjej straty bo boli zarówno ta w 7 tyg. Jak i ta w 5. Obecnie jestem w 8 tyg. Jest stres, strach ale warto się nie poddawać.
Ja myślę że mężowi przydałaby się jakaś porada psychologiczna(Choć chłopów to ciężko przekonać żeby poszli do lekarza). Bo jeszcze nie raz spotkają was zawody i inne złe rzeczy w życiu ale trzeba stawić temu czoło i iść dalej, podejmować ryzyko i przede wszystkim wspierać siebie. A on z tego co piszesz zamknął się w sobie i kolejna porażka by go poskladala totalnie.
Poczytaj nasz watek zobacz ile tu smutnych historii, ile mamy strat za sobą ale zobaczysz też że jest wiele historii z pozytywnym zakończeniem. Opowiedz o tym mężowi. Dużo rozmawiajcie.
Balam sie zaraz po poronieniu, ale teraz juz nie mam takich mysli. Chcialabym probowac az sie uda. Dziekuje za odpowiedz i wsparcie. Poczytam wstecz ten watek i ciesze sie, ze tutaj trafilam ♥️ Dam mezowi jeszcze troche czasu i sprobuje wznowic rozmowy, jednak czuje, ze jesli bedzie gotowy, to sam zacznie. Jak tylko poronilam, to mi mowil, ze na pewno bedziemy sie starac znowu. Dopiero po moim rozstroju nerwowym zaczal sie zamykac w sobie
 
@Pat.Anna pewnie, że możesz dołączyć. Pisz, jak tylko będziesz miała potrzebę 😊 Potroszku wiem, co czujesz. Ja poroniłam ciążę w 2020 rok w 10tc. Plan był taki, że zaczniemy starać się o kolejną, jak dostaniemy zielone światło od lekarza i musieliśmy odczekać 2 cykle, ale gdy powiedziałam mojemu mężowi, że serduszko przestało bić, to uderzył w ścianę i złamał kość w śródręczu i wiadomo tu była kwestia finansowa więc przełożyliśmy to na 2021, a że ja mam jakiś wymysł, że nie chciałam mieć dziecka z końca roku, to mieliśmy zacząć od maja. Przyszedł maj i żadnych chęci z jego strony nie było, w lipcu, jak mu powiedziałam, że zaraz mamy koniec roku, a my żadnej próby nie podjęliśmy, a obiecał, to usłyszałam, że do końca roku jeszcze dużo czasu itd. Żadnego konkretnego argumentu nie usłyszałam, dlaczego tak to ciągle odkłada. Strasznie męczyłam się psychicznie, bo chciałam bardzo być w ciąży i dalej tak jest (nie wiem czy nie zachaczyłam nawet o depresje) i minął rok 2021 i w kwietniu mieliśmy rozmowę i postawiłam ultimatum, że chce zacząć starania od maja, na co mój mąż, że po ślubie w lipcu (mówię już mąż, bo jesteśmy razem od 10 lat więc to jak małżeństwo, ale formalnie będzie to w lipcu), na co ja powiedziałam, że nie, że już wystarczająco długo czekam i jeżeli nie podejmiemy prób przed ślubem, to do niego nie dojdzie. Jeszcze żeby podał mi konkretny powód, ale z jego strony takiego nie ma. Odkłada dziecko... w sumie do tej pory nie wiem dlaczego. Mówi się, że najważniejsza jest rozmowa, ale są to ciężkie tematy. Więc może tak, jak mówisz, że jeżeli nie będziesz nic mówiła o dziecku, to sam z siebie będzie chciał. Tylko najgorsze jest to czekanie 😔
Tak mi przykro 💔 ja stracilam na poczatku 9tc i nic tam nie bylo. Ludzie mi mowili, ze mam szczescie, bo nie bylo jeszcze zarodka, ale ja sie czulam, ze moje cialo zawiodlo, bo nawet zarodka nie wytworzylo. Wiem, ze to glupie i pewnie byloby mi gorzej jakbym zobaczyla dziecko, a pozniej sie dowiedziala, ze serduszko nie bije. Bardzo Ci wspolczuje, kochana.. I czuje, ze jedziemy na tym samym wozku z tymi naszymi mezami. I tak jak mowisz.. czekanie jest najgorsze, bo nie wiadomo na co czekamy i jak dlugo jeszcze ☹️
 
Oj ciężkie to tematy.
U nas ts rozbieżność zdań.
Ja jeszcze przed pierwszą wizytą u gina po stracie, ale zamierzam na niej wypytać o wszystko.
Z Mężem nie możemy się w tej kwestii w ogóle dogadać. Najgorsze jest to, że podobnie jak u Ciebie nie ma na ten temat rozmowy - argumenty znam - boi się o mnie i o to, by poronienie się nie powtórzyło, ale też o to, by dziecko było zdrowe,by choroba nie wywróciła do góry nogami życia dzieci, które już mamy. Ale rozmowa, a właściwie zaczynanie rozmowy z mojej strony kończy się krótkim - "nie i nie będę Ci dawał nadziei".
A mnie też przy życiu trzyma ta myśl, że jeszcze się uda.
Nie wiem jak rozmawiać i jak to się skończy bo mnie goni jeszcze czas (tzn tak czuję). Mam 35 lat i starsze 7 letnie dziecko. Nie chciałabym już dłużej czekać.
W dodatku bardzo żałuję, że przez ostatnie 6 lat stawiałam mocno na pracę zamiast zdecydować się na kolejną ciążę - tego sobie chyba już nie daruję. ☹️
Tak mi przykro.. tez masz ciezka sytuacje z mezem. Ktos mi powiedzial, ze jak kobieta poroni, to wszyscy sie skupiaja na niej a o tatusiach nikt nie mysli. Sadze, ze nasi mezowie bardzo to przezywaja, bardziej niz nam sie wydaje 💔
 
Ogólnie nie dopisałam, że pewnie i tak do ślubu dojdzie, ale postraszyć trzeba 😅 No generalnie u nas, jak tylko się ten temat poruszy, to ja bardzo emocjonalnie podchodzę i tylko zaczyna się wymiana zdań, to mam już łzy w oczach, małż się wkurza i kończy się na tym, że idę do pokoju się wypłakać... 35 wiosen, to jeszcze młoda jesteś 😁 ale rozumiem, bo sama chciałam mieć pierwsze dziecko przed 30, a mam 29 i może niepotrzebnie sobie wkręcam, że będzie teraz problem, ale zobaczymy.
Hahahhah no szantaze u mnie tez byly 🤣 ale maz na takie chwyty jest odporny 🙄 od 3 miesiecy nie “placze” i nie nawijam mu makaronu na uszy i widze u niego poprawe. Zaczal cos wspominac o powrocie do ogladania reality tv, tego gdzie malzenstwu urodzilo sie 5 dziewczynek. Przed zajsciem w ciaze ciagle to ogladalismy i widzialam jak go cieszylo patrzenie na te dzieciaczki. Moj maz nigdy nie chcial dzieci, dopiero jak mnie poznal, to “zachcialo” mu sie. Nawet moja tesciowa byla w szoku, chociaz plakala ze szczescia
 
reklama
Ja mam dzisiaj doła. Równo trzy tygodnie temu wieczorem dowiedziałam się, że serduszko już nie bije. Później już wszystko poszło ekspresowo-szpital, tabletki, łyżeczkowanie.
I już nawet nieźle sobie z tym radziłam, ale w trakcie tych trzech tygodni, w których sklejam wszystko do kupy wydarzyły się dwie rzeczy, które mnie emocjonalnie rozwaliły. Pierwsza to wieść o dziecku Ronaldo - walnęło mnie to jak obuchem w łeb.
Druga to dzisiaj - dowiedziałam się, że narzeczona mojego kuzyna jest w ciąży. Z bliźniakami.
Mam jakiś roller coaster emocji przez tą wiadomość. Bardzo i szczerze się cieszę, że im się układa, a jednocześnie wróciły wszystkie demony i te myśli - czemu moje dziecko się nie urodzi, za co ta kara, co mogłam zrobić inaczej....
To jest nie do zniesienia! Po prostu głowa mi wybucha, przysięgam. Za chwilę powinnan wracać do pracy, ale jak ja mam ogarniać pracę jak samej siebie nie umiem postawić do pionu.
Piszecie i staraniach. Też bym bardzo chciała. Mogłabym zacząć już dziś. Ale mój mąż już nie chce próbować. To mnie zabija, dobija, nie daje nadziei.
To jest straszne. Czuję, że swiruje. Miałyście tak? Czy to ja jestem p*erdolnięta?
miałam dokładnie tak samo... daj sobie czas , a na pewno wraz z nim wszystko się ułoży i może tak jak ja zobaczysz dwie kreski, u mnie to było równo po roku czasu, odkąd okazało się że serduszko nie bije .. ale tak przede mną kolejne USG dopiero 12 maja i też jestem mega zestresowana :/ trauma pozostaje... 😕
 
Do góry