@Pat.Anna pewnie, że możesz dołączyć. Pisz, jak tylko będziesz miała potrzebę
Potroszku wiem, co czujesz. Ja poroniłam ciążę w 2020 rok w 10tc. Plan był taki, że zaczniemy starać się o kolejną, jak dostaniemy zielone światło od lekarza i musieliśmy odczekać 2 cykle, ale gdy powiedziałam mojemu mężowi, że serduszko przestało bić, to uderzył w ścianę i złamał kość w śródręczu i wiadomo tu była kwestia finansowa więc przełożyliśmy to na 2021, a że ja mam jakiś wymysł, że nie chciałam mieć dziecka z końca roku, to mieliśmy zacząć od maja. Przyszedł maj i żadnych chęci z jego strony nie było, w lipcu, jak mu powiedziałam, że zaraz mamy koniec roku, a my żadnej próby nie podjęliśmy, a obiecał, to usłyszałam, że do końca roku jeszcze dużo czasu itd. Żadnego konkretnego argumentu nie usłyszałam, dlaczego tak to ciągle odkłada. Strasznie męczyłam się psychicznie, bo chciałam bardzo być w ciąży i dalej tak jest (nie wiem czy nie zachaczyłam nawet o depresje) i minął rok 2021 i w kwietniu mieliśmy rozmowę i postawiłam ultimatum, że chce zacząć starania od maja, na co mój mąż, że po ślubie w lipcu (mówię już mąż, bo jesteśmy razem od 10 lat więc to jak małżeństwo, ale formalnie będzie to w lipcu), na co ja powiedziałam, że nie, że już wystarczająco długo czekam i jeżeli nie podejmiemy prób przed ślubem, to do niego nie dojdzie. Jeszcze żeby podał mi konkretny powód, ale z jego strony takiego nie ma. Odkłada dziecko... w sumie do tej pory nie wiem dlaczego. Mówi się, że najważniejsza jest rozmowa, ale są to ciężkie tematy. Więc może tak, jak mówisz, że jeżeli nie będziesz nic mówiła o dziecku, to sam z siebie będzie chciał. Tylko najgorsze jest to czekanie