Pat.Anna
Zaciekawiona BB
- Dołączył(a)
- 28 Kwiecień 2022
- Postów
- 33
Hej,Ja mam dzisiaj doła. Równo trzy tygodnie temu wieczorem dowiedziałam się, że serduszko już nie bije. Później już wszystko poszło ekspresowo-szpital, tabletki, łyżeczkowanie.
I już nawet nieźle sobie z tym radziłam, ale w trakcie tych trzech tygodni, w których sklejam wszystko do kupy wydarzyły się dwie rzeczy, które mnie emocjonalnie rozwaliły. Pierwsza to wieść o dziecku Ronaldo - walnęło mnie to jak obuchem w łeb.
Druga to dzisiaj - dowiedziałam się, że narzeczona mojego kuzyna jest w ciąży. Z bliźniakami.
Mam jakiś roller coaster emocji przez tą wiadomość. Bardzo i szczerze się cieszę, że im się układa, a jednocześnie wróciły wszystkie demony i te myśli - czemu moje dziecko się nie urodzi, za co ta kara, co mogłam zrobić inaczej....
To jest nie do zniesienia! Po prostu głowa mi wybucha, przysięgam. Za chwilę powinnan wracać do pracy, ale jak ja mam ogarniać pracę jak samej siebie nie umiem postawić do pionu.
Piszecie i staraniach. Też bym bardzo chciała. Mogłabym zacząć już dziś. Ale mój mąż już nie chce próbować. To mnie zabija, dobija, nie daje nadziei.
To jest straszne. Czuję, że swiruje. Miałyście tak? Czy to ja jestem p*erdolnięta?
Bardzo mi przykro z powodu Twojego poronienia
Ja mam dokladnie taka sama sytuacje jak Ty. Jeszcze do tego znajoma zaszla w ciaze w tym czasie co ja i u niej wszytko przrbiegalo ok. Mimo, ze pol roku wczensniej stracila ciaze. Jak sie dowiedzialam, ze nadal pali papierochy i pije alkohol, to mnie sieklo. Jeszcze do tego nasza wspolna kolezanka zapomniala o mojej sytuacji i mi napisala 2 miesiace temu, ze ida razem na ostatni skan i tak bardzo jest podekscytowana tym, ze zobaczy malucha. Okazalo sie, ze to dziewczynka, ktora tak bardzo chciala.
Zmienilam prace, bo w poprzedniej wszystkie zaczely zachodzic w ciaze. 3 tygodnie w nowej pracy i jedna dziewczyna na zmianie ciagle w kiblu, bo zle sie czula. Kilka dni po tym mowi, ze w ciazy. Nosz szlag mnie trafil. Kilka tygodni po tym kolejna w ciazy z blizniakami. I kolejna. Jest mi tak bardzo ciezko i tylko udaje, ze sie ciesze. Oczywiscie zycze im jak najlepiej, ale zal mnie zalewa jak tylko je widze i plakac mi sie chce.. tak bardzo bym chciala byc na ich miejscu.
Moj maz tez mi nie daje nadziei. Zyjemy tak, jakby nigdy nie doszlo do naszej straty i jakby temat dziecka nigdy nie istnial. Na poczatku bylo inaczej i mowil, ze bedziemy jeszcze probowac, ale pozniej ja zaczelam bardzo nalegac i zloscic sie, bo przeciagalo sie wszystko w czasie. On na to zareagowal totalnym wycofaniem sie. Zaczal sie dystansowac. Dlatego przestalam mowic o dziecku. Przestalam naciskac i robic aluzje. Jest mi mega ciezko i wiem jak sie czujesz..