reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża Po Poronieniu

Zobacz załącznik 1342351Hej dziewczyny.
Po raz kolejny liczę na Wasze doświadczenie w kwestii interpretacji wyników trombofilii i celiakii.. chyba nie wygląda to za dobrze😞

Mam genetyka i immunologa umówionego, ale Wasze wskazówki jak zwykle mogą pomoc! ❤️

Wydaje mi się, że potrzebna będzie heparyna i chyba acard bo czynnik r2 może odpowiadac za procesy krzepnięcia.
@aspekt dobrze mówię?
Co do mthfr możesz mieć problemy z metylacja kwasu foliowego. Zbadaj poziom homocysteiny, kwasu foliowego i B12. Wtedy dobierzesz suplementy tutaj tylko tyle 🙂 praktycznie każda z nas to ma.
 
reklama
Hej.
Też mam pcos lekarz mi zalecił branie Ovarin i podwójny kwas foliowy actifolin.
U nas cykle byly stymulowane ze względu na brak owulacji i pęcherzyka dominującego. I mieliśmy inseminacje która się udała .

A kolejna sprawa pcos to zespół różnych nieprawidłowości .
Może twój lekarz mówił o pco a nie pcos
Bo z tego co rozmawiałam z moim lekarzem to właśnie budowa jajników drobnopecherzykowata to jest pco , i u mnie też najpierw było że mam pco a później wyszło że pcos jak zrobiliśmy resztę badań.

Ale ja też nie jestem specjalistą pisze z własnego doświadczenia, własnych przejść i rozmów z lekarzem w klinice niepłodności .
Hej dziewczyny! Byłam dziś na USG ze zlecenia profesor Jerzak. No i wyszło tam, że prawdopodobnie w jednym jajniku mam PCOS (w 6 d.c. w jednym jajniku mam 13 pęcherzyków, a w drugim 20 pęcherzyków). Także tak... W końcu jakaś informacja, która nakierowuje mnie na powody tych niepowodzeń.
Czy któraś z Was ma tę dolegliwość? Jak ja zwalczać? Dieta i sport? Czy coś jeszcze?
 
Za każdym razem to jest cios, nieważne czy to pierwsze poronienie czy któreś z kolei, czy to wczesne czy późne. Dla każdej wiąże się to z przeżywaniem straty nawet jeśli dla kogoś z boku patrzącego to nie było dziecko. Dla nas każdy zarodek czy płód jak zwał tak zwał to nasze przyszłe dzieci, nasze plany, marzenia itp. Grunt to iść dalej, jeśli się nie będzie próbować to na całe życie zostanie ten niedosyt. Teraz jest to wszystko bardzo świeże. Pierwsza ciąża i taka sytuacja może zdołować, ale czasu nie cofniemy, więc spróbuj pomyśleć zadaniowo. Co do wieku to domyślam się co czujesz. Też mam skończone 35 lat..
I myślę że jestem już za stara na dzieci po czym dowiaduję się o kolejnej zdrowej donoszonej ciąży moich 40 letnich koleżanek... Nie martw się, wszystko będzie dobrze, jest tu dużo historii które szczęśliwie się skończyły :-)
@Sojka Kochana, widziałam na twoich postach jak wiele przeszłaś. Myślę, że wiek też nas zbliża w tym smutku i rozpaczy. Czas płynie, a świat nie stoi w miejscu, toczy się dalej. Wiem, że będę walczyć , jednak teraz dla mnie jest to czas słabości, żalu, złości, płaczu, wyparcia. Wiem, że nadzieja umiera ostatnia , jednak ciężko teraz myśleć o przyszłości, gdy nie jest się pogodzonym z niedaleką przeszłością. Co do wieku to też wisi nade mną takie pytanie - czy jeśli zaczęlibyśmy się starać wcześniej byłoby inaczej, czy los byłby łaskawszy? Czy lepsze zdrowie odsuwałoby w kąt ryzyko? Ale wiem, że czasu nie cofnę. Być może tak jak piszesz, nie ma reguły i będzie nam dane być szczęśliwymi mamami? Ściskam Cię i jeszcze się odezwę.
 
@Sojka Kochana, widziałam na twoich postach jak wiele przeszłaś. Myślę, że wiek też nas zbliża w tym smutku i rozpaczy. Czas płynie, a świat nie stoi w miejscu, toczy się dalej. Wiem, że będę walczyć , jednak teraz dla mnie jest to czas słabości, żalu, złości, płaczu, wyparcia. Wiem, że nadzieja umiera ostatnia , jednak ciężko teraz myśleć o przyszłości, gdy nie jest się pogodzonym z niedaleką przeszłością. Co do wieku to też wisi nade mną takie pytanie - czy jeśli zaczęlibyśmy się starać wcześniej byłoby inaczej, czy los byłby łaskawszy? Czy lepsze zdrowie odsuwałoby w kąt ryzyko? Ale wiem, że czasu nie cofnę. Być może tak jak piszesz, nie ma reguły i będzie nam dane być szczęśliwymi mamami? Ściskam Cię i jeszcze się odezwę.
Ja mam 28 lat i drugie poronienie... według mnie jeżeli jest problem np immunologiczny to wiek tu nie ma znaczenia :( ja myslalam, młoda, zdrowa a po wynikach widzę, że coś jest nie tak...najbardziej mnie wkurzają teksty znajomych " kiedy w końcu dziecko" " juz jesteście parę lat po ślubie a tu dziecka nie ma" czlowiek wtedy chce wykrzyczeć, że bardzo by chciał a nie może
 
Bardzo mi przykro, że ty tez tu jesteś. Za każdą z nas stoi jakas przykra historia, wiec rozumiemy Cie jak nikt inny.
Otrzymanie takiej informacji zwala z nog, a później tak jak piszesz jest cala ta szpitalna procedura, która trzeba po prostu przeżyć. Będę to zawsze powtarzac- to straszne ze kobiety muszą tyle znosić. Niezależnie od wsparcia i dobrych chęci partnera to my same musimy przeżyć te wszystkie fizyczne kwestie.
Wiem, że to banalne co napisze, ale będzie lepiej, uwierz mi. U mnie minelo 8 miesięcy od straty (bylam juz za polowa ciazy)- wtedy świat się zawalił i myslalam ze moje życie się skończyło. Wiadomo, że teraz nie jest tak jakbym chciała zeby było i bol towarzyszy mi każdego dnia, ale oprócz tego zaczęłam czuc jakąkolwiek, chociaż mala radość z życia, a nie sądziłam że jeszcze kiedyś to nastąpi. Po stracie trzeba pozwolić sobie na żałobę.
Co do wieku to proszę, nie przejmuj się tym. Teraz masa kobiet po 40 rodzi pierwsze dziecko. Daj sobie czas, przebadaj się jeśli lekarz sugeruje (bądź jeśli ty chcesz) I jak poczujesz ze jesteś gotową, to próbujcie znowu. Trzymam kciuki 😘
@Hopeful_11 Doceniam to miejsce, miejsce spotkań kobiet, które połączyła wspólna historia i ciężkie doświadczenia. To co nas spotyka nie powinno mieć miejsca, mam czasem wrażenie, że żyjemy w piekle na ziemi. Ile znoju, cierpienia, ran, strat, żałoby, śmierci? To co przeszłaś jest nie do opisania i w żadnym słowie nie znajdzie się ukojenia. Czas leczy rany, jednak blizny zostaną na zawsze. Jedyne co pozostaje to nadzieja, o którą w danej chwili ciężko. Mam nadzieję, że za jakiś czas, też będzie mi dane uśmiechnąć się i powiedzieć życie jest piękne. Uśmiechnąć się do swojego maleństwa i poczuć spełnienie.
 
Ja mam 28 lat i drugie poronienie... według mnie jeżeli jest problem np immunologiczny to wiek tu nie ma znaczenia :( ja myslalam, młoda, zdrowa a po wynikach widzę, że coś jest nie tak...najbardziej mnie wkurzają teksty znajomych " kiedy w końcu dziecko" " juz jesteście parę lat po ślubie a tu dziecka nie ma" czlowiek wtedy chce wykrzyczeć, że bardzo by chciał a nie może
Tak, brak taktu wśród znajomych i rodziny przeraża. Nie zapomnę ostatnich świat gdzie poronilam dodanie 23.12 i oczywiście w święta jakieś głupie aluzje kiedy dziecko. U mnie w rodzinie nikt nie widział o naszych przejściach z wielu względów.
Ja 32 lata i 4 poronienia. Ale teraz został mi niecały miesiąc na powitanie mojego synka więc wierzę że każdej z nas musi się udac.
 
Ja mam 28 lat i drugie poronienie... według mnie jeżeli jest problem np immunologiczny to wiek tu nie ma znaczenia :( ja myslalam, młoda, zdrowa a po wynikach widzę, że coś jest nie tak...najbardziej mnie wkurzają teksty znajomych " kiedy w końcu dziecko" " juz jesteście parę lat po ślubie a tu dziecka nie ma" czlowiek wtedy chce wykrzyczeć, że bardzo by chciał a nie może
@Czikunia To prawda. Ludzie przeważnie nie potrafią ważyć słów i jeszcze dowalą, brak empatii, nie potrafią dostrzec co siedzi w człowieku. Nie wiedzą co ty, ja, inne dziewczyny tutaj przeżywają. Wiem, że od niektórych osób ciężko się odciąć, zwłaszcza rodziny. Czasem lepiej powiedzieć o swoich uczuciach osobom obym wręcz niż najbliższym. Współodczuwam z Tobą bo wiem co to znaczy. ile jeszcze musimy przeżyć by zobaczyć nasz długo wyczekiwany cud?
 
Tak, brak taktu wśród znajomych i rodziny przeraża. Nie zapomnę ostatnich świat gdzie poronilam dodanie 23.12 i oczywiście w święta jakieś głupie aluzje kiedy dziecko. U mnie w rodzinie nikt nie widział o naszych przejściach z wielu względów.
Ja 32 lata i 4 poronienia. Ale teraz został mi niecały miesiąc na powitanie mojego synka więc wierzę że każdej z nas musi się udac.
U mnie wie tylko moja mama...po pierwszym poronieniu wiedziała jeszcze siostra, brat i koleżanka i miałam dosyć wtedy tłumaczenia im dlaczego co i jak...teraz nikt nie wie, nikomu nie mówiłam a już teściowej to kategorycznie nie, ona by nie zrozumiała...dla niej to by była czarna magia, więc szkoda moich nerwów. Ja w to mocno wierze, że mnie też się w końcu uda...ważne żeby się badać, ja nie wierze już w przypadki i pecha...jeżeli dzieje się tak że dochodzi do poronień pod rząd to coś jest nie tak.
 
@Czikunia To prawda. Ludzie przeważnie nie potrafią ważyć słów i jeszcze dowalą, brak empatii, nie potrafią dostrzec co siedzi w człowieku. Nie wiedzą co ty, ja, inne dziewczyny tutaj przeżywają. Wiem, że od niektórych osób ciężko się odciąć, zwłaszcza rodziny. Czasem lepiej powiedzieć o swoich uczuciach osobom obym wręcz niż najbliższym. Współodczuwam z Tobą bo wiem co to znaczy. ile jeszcze musimy przeżyć by zobaczyć nasz długo wyczekiwany cud?
Ostatnio od bratowej usłyszałam, że jak nie moge zajść w ciążę ( nie wie, że w ciazy byłam dwa razy) to może adoptujemy dziecko..
 
reklama
U mnie wie tylko moja mama...po pierwszym poronieniu wiedziała jeszcze siostra, brat i koleżanka i miałam dosyć wtedy tłumaczenia im dlaczego co i jak...teraz nikt nie wie, nikomu nie mówiłam a już teściowej to kategorycznie nie, ona by nie zrozumiała...dla niej to by była czarna magia, więc szkoda moich nerwów. Ja w to mocno wierze, że mnie też się w końcu uda...ważne żeby się badać, ja nie wierze już w przypadki i pecha...jeżeli dzieje się tak że dochodzi do poronień pod rząd to coś jest nie tak.
@Czikunia U mnie wie tylko partner, zespół lekarzy i koleżanka, która się domyślała tego. Mamie nie chcę mówić, nie wiem czy kiedykolwiek zdobędę się na odwagę, bo boję się o jej zdrowie - ma 70 lat. Choć bardzo bym chciała się z nią tym podzielić bo jesteśmy bliskie sobie ( czasem rozumiemy się bez słów).
 
Do góry