@outofthebox Postanowiłam odsunąć fatalistyczne myśli przekierowując działania na samą siebie. Od 1,5 roku wszystko kręciło się wokół ciąży. Niemal wyłącznie.
Chce wrocic do diety i ćwiczeń (jeśli będzie to już możliwe). Dziś spontanicznie wbiłam się na zabieg do kosmetyczki. No i tak te poradniki siła rzeczy wpadły mi do głowy, ze może akurat pomogą mi myśleć nieco lepiej na świat. Może rzeczywiście moje myślenie ze „coś pójdzie nie tak” ściąga na mnie takie g….! Kto wie
Zauważyłam, ze u sporej ilości osob tak to musi działać, na pewno cokolwiek robione dla siebie, przyniesie pozytywne skutki, plus nie wiadomo tez, jakie nieplanowane, dobre rzeczy wpadną nam do życia w tym procesie
Ja jestem realistką moocno, nastawiam się zle wyniki, żeby pozostać gotowa, ale jak już coś złego się wydarzy, to staram się widzieć pozytyw w każdej beznadziejnej sytuacji, w ciazy nie stresowałam się ani sekundy, miałam wrażenie, ze lece na farcie przez ostatnie 10 lat życia i ze tez ciąża „tak bezproblemowa” to jakiś dar. Niestety brak stresu, wahań humoru czy innych obciążeń nie zmienił biegu spraw, teraz powoli zaczynam myśleć, ze lepiej było wiecznie oczekiwać najgorszych scenariuszy i „pozytywnie się rozczarować” hah Ale muszę przyznać, ze nie wyobrażam sobie 1.5 roku stresowania się i krążenia wokół tematu ciazy, to strasznie długo
Mam znajomych, którzy próbowali 3 i 8(!) lat. To zmienia człowieka, nawet kiedy już się udało, oni wydają się starsi o 10 lat i bardzo zmęczeni. Nie widzę innej opcji, jak zwrócić uwagę na siebie i swoje zdrowie i życie poza próbami, żeby później nie stwierdzić „udało się, ale to spełnienie marzenia ma zupełnie inny kolor, niż sobie wyobrażaliśmy”. A ksiazke i tak polecam, super się czyta i faktycznie spojrzałam na życie dużo optymistyczniej po niej.