reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Ciąża Po Poronieniu

reklama
Dziękuję😁 teraz będzie Twoja kolej, czekam na Twoją pozytywną historię💛
Brałam wiesiołek i ovarin,
Robiłam testy owu z Rossmana,
Sex z mężem co drugi dzień do 14dc,
Jadłam ananasa w okresie płodnym,
Piłam czerwone wino w czasie poowulacyjnym.
Ograniczyłam kawę do dwóch dziennie i czytałam baby boom😅
Mój mąż łykał ze mną mace, i zaczął bieganie i rower👍
Nie ważne co, ważne że skutecznie😁

Też czuję że będziesz następna [emoji57][emoji57][emoji57]
Dzięki dziewczynki, trzymam was za słowo 😂
 
Hej dziewczyny, wiem, że czasu nie cofnę... Co się stało to się nie odstanie. Trzeba się podniesć i mimo bólu iść do przodu i wierzyć, że się uda. Chcę wam się tylko wygadac , wyrzucić to z siebie może zrobi mi się lepiej. Jak wiecie straciliśmy swoje maleństwo 7 marca w 12 tyg. Dostałam zwolenieni do 19 marca. Wydawało mi się że z dnia na dzień jest coraz lepiej, że powoli wracamy do życia... Do wczoraj....
Wczoraj przyjechał brat bliźniak mojego męża była też siostra męża. Jego brat ma 3 dzieci jedno malenkie urodziło się w lutym zaś siostra ma 5 latka. Wiecie dobra mina do złej gry... Ale nie mogłam... Jak zaczęli rozmawiać o tym maleństwie, o zmianie pieluch, kupach, kolkach, nieprzespanych nocach... Coś we mnie pękło ale cały czas wmawiałam sobie ze musze być dzielna. W końcu teściowa poprosiła go o pokazanie zdjęć najmłodszego synka( wiadomo że z malenstwem nigdzie nie jeżdżą) więc dumny tatuś z radością chwalił się swoją pociechą. Widzialam że mąż też ledwo siedział...i jak pokazał te zdjęcia tak wszyscy zaczęli się zachwycać, jakie dzieci to sa słodkie, pytania czy ciągnie cyca , czy przesypia całe noce. I ja wtedy już nie wytrzymałam. Odeszłam od stołu poszłam do nas na górę (mieszkamy z mężem u teściów na górze) ledwo zakmnelam drzwi i zalalm się łzami. Wpadłam w taka histerię że nie mogłam dać sobie z tym rady. Poczułam się gorsza, zwątpiłam w to że nam się kiedyś uda... Czułam jak mi serce pęka...wszyscy mają dzieci, mogą cieszyć się nimi. Tylko nie my... Całą noc przepłakałam czułam się okropnie, wręcz podle, że nie spełniłam się jako matka....
Dostalismy zaproszenie na urodziny córki męża brata... Ale ja czuję że nie dam rady tam pojechać. Zamiast się cieszyć ja będę tylko się skupiac żeby nie płakać.
Wiem, że nie mogę wymagać od kogoś żeby przestał się cieszyć swoimi dzieci tylko dlatego że ja swoje straciłam... Ale ja nie dam rady wysiedzieć pół dnia z przyklejonym usmiechem patrząc na radość innych kiedy moje serce jest rozerwane na kawałki...
Urodziny są tego samego dnia co moje urodziny. Wiem, że dziecko nie jest niczemu winne... Boję się że psychicznie tego nie wytrzymam... 😥

Dzięki za wysłuchanie❤️
 
Hej dziewczyny, wiem, że czasu nie cofnę... Co się stało to się nie odstanie. Trzeba się podniesć i mimo bólu iść do przodu i wierzyć, że się uda. Chcę wam się tylko wygadac , wyrzucić to z siebie może zrobi mi się lepiej. Jak wiecie straciliśmy swoje maleństwo 7 marca w 12 tyg. Dostałam zwolenieni do 19 marca. Wydawało mi się że z dnia na dzień jest coraz lepiej, że powoli wracamy do życia... Do wczoraj....
Wczoraj przyjechał brat bliźniak mojego męża była też siostra męża. Jego brat ma 3 dzieci jedno malenkie urodziło się w lutym zaś siostra ma 5 latka. Wiecie dobra mina do złej gry... Ale nie mogłam... Jak zaczęli rozmawiać o tym maleństwie, o zmianie pieluch, kupach, kolkach, nieprzespanych nocach... Coś we mnie pękło ale cały czas wmawiałam sobie ze musze być dzielna. W końcu teściowa poprosiła go o pokazanie zdjęć najmłodszego synka( wiadomo że z malenstwem nigdzie nie jeżdżą) więc dumny tatuś z radością chwalił się swoją pociechą. Widzialam że mąż też ledwo siedział...i jak pokazał te zdjęcia tak wszyscy zaczęli się zachwycać, jakie dzieci to sa słodkie, pytania czy ciągnie cyca , czy przesypia całe noce. I ja wtedy już nie wytrzymałam. Odeszłam od stołu poszłam do nas na górę (mieszkamy z mężem u teściów na górze) ledwo zakmnelam drzwi i zalalm się łzami. Wpadłam w taka histerię że nie mogłam dać sobie z tym rady. Poczułam się gorsza, zwątpiłam w to że nam się kiedyś uda... Czułam jak mi serce pęka...wszyscy mają dzieci, mogą cieszyć się nimi. Tylko nie my... Całą noc przepłakałam czułam się okropnie, wręcz podle, że nie spełniłam się jako matka....
Dostalismy zaproszenie na urodziny córki męża brata... Ale ja czuję że nie dam rady tam pojechać. Zamiast się cieszyć ja będę tylko się skupiac żeby nie płakać.
Wiem, że nie mogę wymagać od kogoś żeby przestał się cieszyć swoimi dzieci tylko dlatego że ja swoje straciłam... Ale ja nie dam rady wysiedzieć pół dnia z przyklejonym usmiechem patrząc na radość innych kiedy moje serce jest rozerwane na kawałki...
Urodziny są tego samego dnia co moje urodziny. Wiem, że dziecko nie jest niczemu winne... Boję się że psychicznie tego nie wytrzymam... 😥

Dzięki za wysłuchanie❤️
Nie jestem pewna czy Twoja rodzina wie o poronieniu. Myśle, ze możesz sobie pozwolić na odpoczynek i brak spotkań z rodzina jeśli teraz zle to na Ciebie wpływa. Nie dziwie się, ze taki temat Cię poruszył. To normalne. Nie narzucaj sobie presji, ze coś musisz. Daj sobie czas. Myśle, ze warto się w siebie wsłuchać i zobaczyć co jest dla nas dobre. Postaraj się zrelaksować i odpocząć od tematów dzieci, ciąży itp. Przyjdzie czas, ze już swobodnie będziesz mogła rozmawiać na te tematy, ale najpierw musisz zadbać o siebie i się zrelaksować
 
Hej dziewczyny, wiem, że czasu nie cofnę... Co się stało to się nie odstanie. Trzeba się podniesć i mimo bólu iść do przodu i wierzyć, że się uda. Chcę wam się tylko wygadac , wyrzucić to z siebie może zrobi mi się lepiej. Jak wiecie straciliśmy swoje maleństwo 7 marca w 12 tyg. Dostałam zwolenieni do 19 marca. Wydawało mi się że z dnia na dzień jest coraz lepiej, że powoli wracamy do życia... Do wczoraj....
Wczoraj przyjechał brat bliźniak mojego męża była też siostra męża. Jego brat ma 3 dzieci jedno malenkie urodziło się w lutym zaś siostra ma 5 latka. Wiecie dobra mina do złej gry... Ale nie mogłam... Jak zaczęli rozmawiać o tym maleństwie, o zmianie pieluch, kupach, kolkach, nieprzespanych nocach... Coś we mnie pękło ale cały czas wmawiałam sobie ze musze być dzielna. W końcu teściowa poprosiła go o pokazanie zdjęć najmłodszego synka( wiadomo że z malenstwem nigdzie nie jeżdżą) więc dumny tatuś z radością chwalił się swoją pociechą. Widzialam że mąż też ledwo siedział...i jak pokazał te zdjęcia tak wszyscy zaczęli się zachwycać, jakie dzieci to sa słodkie, pytania czy ciągnie cyca , czy przesypia całe noce. I ja wtedy już nie wytrzymałam. Odeszłam od stołu poszłam do nas na górę (mieszkamy z mężem u teściów na górze) ledwo zakmnelam drzwi i zalalm się łzami. Wpadłam w taka histerię że nie mogłam dać sobie z tym rady. Poczułam się gorsza, zwątpiłam w to że nam się kiedyś uda... Czułam jak mi serce pęka...wszyscy mają dzieci, mogą cieszyć się nimi. Tylko nie my... Całą noc przepłakałam czułam się okropnie, wręcz podle, że nie spełniłam się jako matka....
Dostalismy zaproszenie na urodziny córki męża brata... Ale ja czuję że nie dam rady tam pojechać. Zamiast się cieszyć ja będę tylko się skupiac żeby nie płakać.
Wiem, że nie mogę wymagać od kogoś żeby przestał się cieszyć swoimi dzieci tylko dlatego że ja swoje straciłam... Ale ja nie dam rady wysiedzieć pół dnia z przyklejonym usmiechem patrząc na radość innych kiedy moje serce jest rozerwane na kawałki...
Urodziny są tego samego dnia co moje urodziny. Wiem, że dziecko nie jest niczemu winne... Boję się że psychicznie tego nie wytrzymam... 😥

Dzięki za wysłuchanie❤️
To co teraz czujesz jest zupełnie normalne. Jeśli potrzebujesz sie wyglądać to pisz nam tu to, co ci leży na sercu, może będzie choć troszkę łatwiej dzięki temu ;)
Wiadomo ze dzieci nie są niczemu winne, ale jeśli nie czujesz się póki co na siłach, to nie idz na te urodziny. Domyślam się że rodzina nie wie co przeszliście?
Kochana, uwierz w to ze i do ciebie usmiechnie się los, i ty będziesz szczęśliwa mamusia :)
4 lata temu w kwietniu, byłam w takim momencie jak ty teraz. Tu na forum znalazlam ukojenie, dziewczyny bardzo mi pomogły się podnieść. 7 miesięcy później przeszlam to samo, jednak z innym nastawieniem. Postanowiłam znalezc przyczyne. Robilam badania, poszłam do innego lekarza, znalazlam kilka rzeczy które są nie tak. 9 miesięcy później pojechaliśmy na wakacje we dwójkę, wróciliśmy już w 3 ❤ dwa lata po pierwszej stracie, dokładnie tydzień przed rocznica, na świat przyszla moja coreczka. Tez myślałam że nigdy tego nie doświadcze, a jednak się udało. Było ciężko, bo w dzień kiedy dowiedziałam się o 2 poronieniu, przyjaciółka dowiedziala się ze jest w ciąży. Po każdym spotkaniu z nia wracałam i płakałam. Nie moglam paterzc na jej rosnacy brzuszek, a jednocześnie nie chcialam zeby przeze.mnie nie cieszyła się z ciąży. Ona urodzila 31.07 a moja ciaza byla liczona od 27.07 ;)
Obecnie jestem w 25tc i drze o mojego malucha, ale staram się wierzyć ze będzie dobrze. I ty tez musisz w to uwierzyć :*
 
Hej dziewczyny, wiem, że czasu nie cofnę... Co się stało to się nie odstanie. Trzeba się podniesć i mimo bólu iść do przodu i wierzyć, że się uda. Chcę wam się tylko wygadac , wyrzucić to z siebie może zrobi mi się lepiej. Jak wiecie straciliśmy swoje maleństwo 7 marca w 12 tyg. Dostałam zwolenieni do 19 marca. Wydawało mi się że z dnia na dzień jest coraz lepiej, że powoli wracamy do życia... Do wczoraj....
Wczoraj przyjechał brat bliźniak mojego męża była też siostra męża. Jego brat ma 3 dzieci jedno malenkie urodziło się w lutym zaś siostra ma 5 latka. Wiecie dobra mina do złej gry... Ale nie mogłam... Jak zaczęli rozmawiać o tym maleństwie, o zmianie pieluch, kupach, kolkach, nieprzespanych nocach... Coś we mnie pękło ale cały czas wmawiałam sobie ze musze być dzielna. W końcu teściowa poprosiła go o pokazanie zdjęć najmłodszego synka( wiadomo że z malenstwem nigdzie nie jeżdżą) więc dumny tatuś z radością chwalił się swoją pociechą. Widzialam że mąż też ledwo siedział...i jak pokazał te zdjęcia tak wszyscy zaczęli się zachwycać, jakie dzieci to sa słodkie, pytania czy ciągnie cyca , czy przesypia całe noce. I ja wtedy już nie wytrzymałam. Odeszłam od stołu poszłam do nas na górę (mieszkamy z mężem u teściów na górze) ledwo zakmnelam drzwi i zalalm się łzami. Wpadłam w taka histerię że nie mogłam dać sobie z tym rady. Poczułam się gorsza, zwątpiłam w to że nam się kiedyś uda... Czułam jak mi serce pęka...wszyscy mają dzieci, mogą cieszyć się nimi. Tylko nie my... Całą noc przepłakałam czułam się okropnie, wręcz podle, że nie spełniłam się jako matka....
Dostalismy zaproszenie na urodziny córki męża brata... Ale ja czuję że nie dam rady tam pojechać. Zamiast się cieszyć ja będę tylko się skupiac żeby nie płakać.
Wiem, że nie mogę wymagać od kogoś żeby przestał się cieszyć swoimi dzieci tylko dlatego że ja swoje straciłam... Ale ja nie dam rady wysiedzieć pół dnia z przyklejonym usmiechem patrząc na radość innych kiedy moje serce jest rozerwane na kawałki...
Urodziny są tego samego dnia co moje urodziny. Wiem, że dziecko nie jest niczemu winne... Boję się że psychicznie tego nie wytrzymam... 😥

Dzięki za wysłuchanie❤️
Bardzo Ci współczuję, ale może lepiej żeby rodzina jednak wiedziała, jeśli sobie z tym nie radzisz. Oni nie chcą źle, gdyby wiedzieli przez co przechodzisz może w twojej obecności byliby bardziej wspierający. Nie musisz cierpieć sama.
Pomyśl gdyby było odwrotnie, Ty miałabyś już dzieci a ktoś byłby po stracie. Wolałabyś taka informację wiedzieć, żeby nie sprawiać komuś bólu.
Poronienie to nie może być tabu.
I myślę, że warto byś jednak porozmawiała z psychologiem. Nie postrzegaj siebie tylko jako "tej, która nie ma dziecka". Masz w sobie wartość jako człowiek, bez względu na to czy masz dziecko czy nie. Psycholog nie naprawi twojego życia, ale może właśnie nauczysz sobie radzić z emocjami, bo one kochana zawsze będą bolesne. Ściskam mocno i rozumiem twój ból 😞
 
reklama
To co teraz czujesz jest zupełnie normalne. Jeśli potrzebujesz sie wyglądać to pisz nam tu to, co ci leży na sercu, może będzie choć troszkę łatwiej dzięki temu ;)
Wiadomo ze dzieci nie są niczemu winne, ale jeśli nie czujesz się póki co na siłach, to nie idz na te urodziny. Domyślam się że rodzina nie wie co przeszliście?
Kochana, uwierz w to ze i do ciebie usmiechnie się los, i ty będziesz szczęśliwa mamusia :)
4 lata temu w kwietniu, byłam w takim momencie jak ty teraz. Tu na forum znalazlam ukojenie, dziewczyny bardzo mi pomogły się podnieść. 7 miesięcy później przeszlam to samo, jednak z innym nastawieniem. Postanowiłam znalezc przyczyne. Robilam badania, poszłam do innego lekarza, znalazlam kilka rzeczy które są nie tak. 9 miesięcy później pojechaliśmy na wakacje we dwójkę, wróciliśmy już w 3 ❤ dwa lata po pierwszej stracie, dokładnie tydzień przed rocznica, na świat przyszla moja coreczka. Tez myślałam że nigdy tego nie doświadcze, a jednak się udało. Było ciężko, bo w dzień kiedy dowiedziałam się o 2 poronieniu, przyjaciółka dowiedziala się ze jest w ciąży. Po każdym spotkaniu z nia wracałam i płakałam. Nie moglam paterzc na jej rosnacy brzuszek, a jednocześnie nie chcialam zeby przeze.mnie nie cieszyła się z ciąży. Ona urodzila 31.07 a moja ciaza byla liczona od 27.07 ;)
Obecnie jestem w 25tc i drze o mojego malucha, ale staram się wierzyć ze będzie dobrze. I ty tez musisz w to uwierzyć :*
Wszyscy wiedzą o tym co się stało... Ja nie chce od nikogo litości żeby się nad nami litował bo nas to spotkało. Chciałam trochę zrozumienia. Czułam się po prostu upodlona, słuchając rozmowę o dzieciach o pieluszkach wymiana doświadczeń... Ja nie mogłam powiedzieć nic... Bo co ma łyżeczkowanie do zmiany pieluszki...
Mąż chwilę później przyszedł do mnie i zobaczył mnie zalaną łzami... Nic nie musiałam mówić wiedział o co chodzi. I oczywiście prezent kupimy przekażemy przez teściów ale na urodziny nie pojedziemy. Nie chcę rozdrapywać ran, które ledwo się zabliźniły...
 
Do góry