reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Ciąża Po Poronieniu

My z M plakalismy razem..dużo rozmawialiśmy, fakt on musiał się szybciej pozbierać, bo czekał go powrot do pracy, ja byłam na macierzyńskim skróconym A potem l4 , więc miałam czas... też szukałam lekarzy, badań, żeby zająć czymś głowę, ale o swoim dziecku nie zapomniałam. Dawalam.sobie rozne cele , zeby wogole wstac z lozka... planowanie kolejnej ciąży, staran, to wszystko napedzalo mnie do tego, żeby żyć dalej.. choć w pewnym momencie ulozylam tez sobie plan na zycie bez dziecka...
dziś obydwoje rozmawiamy o naszym Franku, chodzimy na cmentarz, mam wrażenie że nawet mąż bardziej ciągnie ma cmentarz niż ja, może to dlatego, że on po drodze do pracy zawsze wejdzie A ja nie zawsze z dziećmi wychodzę, w domu mamy zdjęcie synka, no i jak tylko ktoś mówi że mamy dwójkę dzieci to od razu podkreśla , że trójkę. Bardzo to przeżył, ale też bardzo nas ta sytuacja zbliżyła, stalismy się dla siebie jeszcze bliżsi, bardziej wyrozumiali, strata dziecka pokazała też na kogo możemy liczyć, A kto był tylko jak było dobrze... U nas wyglądało to tak, ale straciliśmy dziecko w 23tc, mogliśmy je zobaczyć, pożegnać się, przytulić, każdy związek, każdy mezczyzna i kobieta przechodzą strate po swojemu,
Nie pomogło to że po 4 miesiącach byłam w ciazy bliźniaczej która była bardzo problemowa i większość czasu spędziłam w szpitalu nie pozwoliło to do końca przeżyć żałoby tak jak powinnam i po porodzie byłam załamana zamiast się cieszyć...no ale miałam.ogromna pomoc męża i wsparcie psycholog i dałam radę., mimo, że 23 maja urodziłam bliźniaki, a 23czerwca minął rok jak pochowalam pierwszego syna...

Ja do dziś mówiąc o stracie syna mam łzy w oczach... zdarza się, że płacze... Mąż mówi o tym jakby swobodniej tzn o tym, że on wogole był... bo niestety część rodziny zapomniała, że mieliśmy syna..
Jestem teraz w jakimś takim czasie, że potrzebuję czytać pisać (może to jeszcze trauma) i troszkę ubolewam, że tutaj dość cichutko. Nawet przeczytałam forum "moich" mamusi. I o dziwo bez smutku i zazdrości, tylko z radością z ich radości i z nadzieją na niedługa radość naszą. Nie chcę się wypisywać z tego forum, ani się z nimi żegnać, bo po co mają się denerwować, że którejś się nie udało.

Dziś godzinami przeglądałam lekarzy, opcje medyczne itp. Bardzo dużo kosztowała mnie ciąża, czekam jeszcze na wyniki ekstra drogich badań genetycznych i wiem, że przede mną mnóstwo wizyt teraz i dalszych wydatków.... Wykupiłam abonament w luxmedzie (u mnie to nie będzie luxmed, tylko przychodnia na bardzo wysokim poziomie współpracująca - nawet zadzwoniłam tam do prezesa...). Przeliczyłam opłaca się. Postanowiłam sobie nie fundować dalej 200 km drogi do lekarza, choć był świetny. Poczytałam o badaniach.
Trochę to dziwne chyba, może powinnam sobie dać więcej czasu na płacz. Choć ja zadaniowa jestem.

Boli mnie bardzo, nie że w ogóle. Płakałam sporo od poniedziałku. Jest również smutek. Ale jest też ta duża zgoda i radość z tego, że maleństwo było z nami chociaż te kilka tygodni. Jest nadzieja, że jesteśmy płodni, że następnym razem będzie dobrze.

Jak z poronieniem radzili sobie Wasi mężowie, partnerzy? Mój źle to przechodzi, już mi mówił o swoich obawach przy kolejnym staraniu i ciąży. Był bardzo szczęśliwy. Oboje byliśmy.
 
reklama
Ja właśnie czekam na wizytę kontrolną. 8 tc. Dwie straty w tym roku za mną. Wiem co czujesz. Ale wątpię aby strach był mniejszy. "Im dalej w las tym ciemniej ". Ja strasznie się boję. I nie mam.nadzieji abym bała się mniej ;) życzę dużo siły.
Wzajemnie...miałam cichą nadzieję że jak przetrwamy ta wizytę będzie trochę lepiej@Charlotte21 Ty też bierzesz zastrzyki prawda, powiedz czy to jest Twoja pierwsza ciąża na clexane?
 
My z M plakalismy razem..dużo rozmawialiśmy, fakt on musiał się szybciej pozbierać, bo czekał go powrot do pracy, ja byłam na macierzyńskim skróconym A potem l4 , więc miałam czas... też szukałam lekarzy, badań, żeby zająć czymś głowę, ale o swoim dziecku nie zapomniałam. Dawalam.sobie rozne cele , zeby wogole wstac z lozka... planowanie kolejnej ciąży, staran, to wszystko napedzalo mnie do tego, żeby żyć dalej.. choć w pewnym momencie ulozylam tez sobie plan na zycie bez dziecka...
dziś obydwoje rozmawiamy o naszym Franku, chodzimy na cmentarz, mam wrażenie że nawet mąż bardziej ciągnie ma cmentarz niż ja, może to dlatego, że on po drodze do pracy zawsze wejdzie A ja nie zawsze z dziećmi wychodzę, w domu mamy zdjęcie synka, no i jak tylko ktoś mówi że mamy dwójkę dzieci to od razu podkreśla , że trójkę. Bardzo to przeżył, ale też bardzo nas ta sytuacja zbliżyła, stalismy się dla siebie jeszcze bliżsi, bardziej wyrozumiali, strata dziecka pokazała też na kogo możemy liczyć, A kto był tylko jak było dobrze... U nas wyglądało to tak, ale straciliśmy dziecko w 23tc, mogliśmy je zobaczyć, pożegnać się, przytulić, każdy związek, każdy mezczyzna i kobieta przechodzą strate po swojemu,
Nie pomogło to że po 4 miesiącach byłam w ciazy bliźniaczej która była bardzo problemowa i większość czasu spędziłam w szpitalu nie pozwoliło to do końca przeżyć żałoby tak jak powinnam i po porodzie byłam załamana zamiast się cieszyć...no ale miałam.ogromna pomoc męża i wsparcie psycholog i dałam radę., mimo, że 23 maja urodziłam bliźniaki, a 23czerwca minął rok jak pochowalam pierwszego syna...

Ja do dziś mówiąc o stracie syna mam łzy w oczach... zdarza się, że płacze... Mąż mówi o tym jakby swobodniej tzn o tym, że on wogole był... bo niestety część rodziny zapomniała, że mieliśmy syna..
Popłakałam się.. tak.mi przykro.
Po pierwszej ciazy, kiedy lekarze kazali zastanowić się nad aborcja, tak bardzo bałam.sie że znowu się to wydarzy. Albo spotka mnie taka tragedia jak u ciebie. Nie mogłam się zdecydować. Z jednej strony chciałam dziecka a z drugiej bardzo się tego boje. Ja trochę wierzę w moc słów, i trochę myślę że spotkało mnie to żeby nauczyć mnie mowienia pozytywnego.
Nie mniej jednak bardzo bardzo się boje..
A teraz strachów jest więcej..
 
Będzie dobrze
emoji110.png
emoji110.png
emoji110.png
Też miałam potrzebę mówienia o tym, czytania. To właśnie to forum było moim lekarstwem po pierwszej stracie. Pierwszy zabieg miałam o 22 więc cała noc w szpitalu czytałam forum. Pomagało mi się to uspokoić i dawało wiarę że będzie dobrze. Jeśli chodzi o potrzebę mówienia - może to głupie.. Ale ja siedząc sama w domu opowiadałam to sobie. Mówienie tego na głos, przeżywanie w ten sposób, dawało mi ukojenie. Z mężem nie rozmawiałam za dużo bo on czuł się gorzej mówiąc o tym... Chociaż często płakałam mu w ramię. Też przeżył tą stratę i też się bał. Chociaż po pierwszej stracie mówił że przypadek i za drugim razem się uda. Nie udało się... W trzeciej ciąży unikał tematu, nie dotykał brzucha, nie mówił do niego. Widziałam że mu ciężko...
A zrobienie planu działania, szukanie badań, lekarzy itp dało mi siłę po drugiej stracie. Ułożyłam plan i realizowałam krok po kroku. To był dobry sposób :)
A co do czytania, ten wątek ma ponad 18500stron także miłej lektury :D


Super!!!!! Bardzo się cieszę i oby tak dalej!!!!! :*
Też często mówie do siebie i od osoby która chodzi na psychoterapię to wiem że to jest dobre. Nie trzymasz tego w sobie. ;) dla mnie to nie dziwne A niezbędne do normalnego funkcjojowania
 
Wzajemnie...miałam cichą nadzieję że jak przetrwamy ta wizytę będzie trochę lepiej@Charlotte21 Ty też bierzesz zastrzyki prawda, powiedz czy to jest Twoja pierwsza ciąża na clexane?
No u mnie strach się zwiększa. Ale z drugiej strony mam większą nadzieję że t razem się uda ;* tak to moja pierwsza na heparyne. ;) bardzo się cieszę że ja mam. Czuje się po niej super i daje mi psychiczne ukojenie.
 
Dziewczyny w sobotę mam wizytę kontrolną i 1 badania prenatalne... Strasznie się boję. I sama nie wiem czego bardziej... Czy, że znowu usłyszę te najgorsze. Staram się myśleć pozytywnie... Ale strach jest silniejszy... Czy tak już będzie do końca... Tak bardzo chciałabym się w pełni cieszyć ta ciąża... Ale nie potrafie
Miałam tak samo ,ale po 1 badaniu prenatalnym ,trochę przeszło , jak usłyszałam że mam zdrowe dziecko itd , będzie dobrze zobaczysz
 
Dziewczyny, kiedyś u Was pisałam. Wiem ze jesteście skarbnicą wiedzy dlatego mam pytanie.
Jestem po biochemicznej.
Krwawienie zaczęło się 28 sierpnia i trwało 6 dni. W 15 dc testy owu pozytywne. W 16 dc czyli dwa tygodnie temu objawy owulacji.
Dzisiaj teoretycznie termin @, której brak. Wiadomo może przyjść jutro czy pojutrze ale przedwczoraj czyli 12 dpo chcąc zbadać szyjkę wyjęłam czerwone palce, sorry za dosłowność. Byłam pewna ze @ się zaczyna. Był to wieczór. Zabezpieczyłam się na noc ale rano nic zero, dzisiaj tez czysto wręcz biały śluz. Za krótko jak na plamienie implantacyjne. Co to może oznaczać? Testów nie robiłam bo boje się powtórki sprzed miesiąc wiec obiecałam sobie ze dopiero dzień, dwa po terminie @.
Mam nadzieje ze nic się nie poprzestawiało.
 
Dziewczyny, kiedyś u Was pisałam. Wiem ze jesteście skarbnicą wiedzy dlatego mam pytanie.
Jestem po biochemicznej.
Krwawienie zaczęło się 28 sierpnia i trwało 6 dni. W 15 dc testy owu pozytywne. W 16 dc czyli dwa tygodnie temu objawy owulacji.
Dzisiaj teoretycznie termin @, której brak. Wiadomo może przyjść jutro czy pojutrze ale przedwczoraj czyli 12 dpo chcąc zbadać szyjkę wyjęłam czerwone palce, sorry za dosłowność. Byłam pewna ze @ się zaczyna. Był to wieczór. Zabezpieczyłam się na noc ale rano nic zero, dzisiaj tez czysto wręcz biały śluz. Za krótko jak na plamienie implantacyjne. Co to może oznaczać? Testów nie robiłam bo boje się powtórki sprzed miesiąc wiec obiecałam sobie ze dopiero dzień, dwa po terminie @.
Mam nadzieje ze nic się nie poprzestawiało.

Aaa i gdyby nie moja ciekawość jak tam szyjka się miewa nawet bym tej krwi nie zauważyła.
 
Dziewczyny, kiedyś u Was pisałam. Wiem ze jesteście skarbnicą wiedzy dlatego mam pytanie.
Jestem po biochemicznej.
Krwawienie zaczęło się 28 sierpnia i trwało 6 dni. W 15 dc testy owu pozytywne. W 16 dc czyli dwa tygodnie temu objawy owulacji.
Dzisiaj teoretycznie termin @, której brak. Wiadomo może przyjść jutro czy pojutrze ale przedwczoraj czyli 12 dpo chcąc zbadać szyjkę wyjęłam czerwone palce, sorry za dosłowność. Byłam pewna ze @ się zaczyna. Był to wieczór. Zabezpieczyłam się na noc ale rano nic zero, dzisiaj tez czysto wręcz biały śluz. Za krótko jak na plamienie implantacyjne. Co to może oznaczać? Testów nie robiłam bo boje się powtórki sprzed miesiąc wiec obiecałam sobie ze dopiero dzień, dwa po terminie @.
Mam nadzieje ze nic się nie poprzestawiało.

Jedyny sposób to zrobić test. Inaczej się nic nie dowiesz ;)
 
reklama
Ja właśnie czekam na wizytę kontrolną. 8 tc. Dwie straty w tym roku za mną. Wiem co czujesz. Ale wątpię aby strach był mniejszy. "Im dalej w las tym ciemniej ". Ja strasznie się boję. I nie mam.nadzieji abym bała się mniej ;) życzę dużo siły.
Chyba jedyny sposób na utrzymanie strachu w ryzach to oddech. Strachu się nie zmniejszy, ani nie pokanać, ale można go w ten sposób ciut uspokoić, okiełznać, zły wpływ. N
Też miałam potrzebę mówienia o tym, czytania. To właśnie to forum było moim lekarstwem po pierwszej stracie. Pierwszy zabieg miałam o 22 więc cała noc w szpitalu czytałam forum.(...)
A co do czytania, ten wątek ma ponad 18500stron także miłej lektury :D
Dziękuję. Ja wiem, że mam potrzebę napisania tego, tak dla siebie - w całości. Zamknięcia i uzupełnienia też segregatora maluszka. Już wczoraj wyjęłam, dziś znowu, ale wtedy zrozumiałam, że jeszcze nie jestem gotowa, że jeszcze przecież będę musiała to umówić z lekarzem, poczekać na wyniki badań, pewnie dopiero wtedy będzie na to czas.
Myśmy pierwszą noc przegadali, potem też trochę, ale mój Z jest zamknięty w sobie i wiem, że takie rzeczy przeżywa w środku, jemu rozmawianie o tym nie pomaga, jak Twojemu. Tylko wspomina o tym strachu, a to rodzi we mnie strach, że on się wycofa ze starań. Chyba się tego boję najbardziej. Staram się go uspokajać (i chyba siebie), że po badaniach będziemy wiedzieli dużo więcej.
My z M plakalismy razem..dużo rozmawialiśmy, fakt on musiał się szybciej pozbierać, bo czekał go powrot do pracy, ja byłam na macierzyńskim skróconym A potem l4 , (...)

Ja do dziś mówiąc o stracie syna mam łzy w oczach... zdarza się, że płacze... Mąż mówi o tym jakby swobodniej tzn o tym, że on w ogole był... bo niestety część rodziny zapomniała, że mieliśmy syna..
Dziękuję. ja bym może chciała z Z więcej rozmawiać, ale on inaczej przeżywa smutki. Czasem nie wiem jak się zachować, staram się mieć energię, ogarniać minimum skoro jestem parę dni w domu (ze względu na działalność gospodarczą, mimo wszystko ogarniam też trochę pracę, ale mam cudownych pracowników, więc nie jest to dużo roboty), robić mu do pracy jedzenie jak zawsze. Jednak czasem wydaje mi się, że on to źle odbiera - mój entuzjazm. On cały czas jest smutny i trochę wycofany. Ja mam różne minuty i godziny, ale nie jestem załamana, nie mam też depresji. Staram się pielęgnować radość z tego, że Franek z nami był.
Nasz to też był Franek (lub Franciszka), jeszcze nie wiemy.
Myślę, że należy o tym mówić, o straconych dzieciach. Bo one były. Wyście go "dotknęli", rodzina nie, więc pewnie trudniej im go zauważyć. Dobrze, że Wy widzicie.
 
Do góry