reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Ciąża Po Poronieniu

@aspekt ja robiłam Antykoagulant toczniowy LA
Jest też czas potrombinowy PT czas, PT wskaźnik, PT INR, czynnik reumstoidslny RF, czas kaolinowo-kefalinowy APTT, przeciwciała przeciw peroksydazie tsrczycowej ATPO i sam Antykoagulant toczniowy LA ja miałam tak
Te badanie robiłam w Alabie
 
Ostatnia edycja:
reklama

Załączniki

  • 92E2CD43-E32E-4503-9C23-4D4AB915E2A6.png
    92E2CD43-E32E-4503-9C23-4D4AB915E2A6.png
    65,8 KB · Wyświetleń: 82
Ja robiłam antykoagulant tocznia przedwczoraj badanie i był tylko jeden wariant.
Dostałam już wyniki na zespół antyfosfolipidowy,wyszly ujemne. Czekam na przeciwciała przeciwjądrowe, przeciw antygenom łożyska i na antykoagulant tocznia własnie. Dziś zamówiłam też pakiet z testdna na 6mutacji. No i dopiero dziś idę do szpitala bo wczoraj nie było miejsca,przeryczalam cały dzień z nerwów ale już dziś mnie w końcu przyjmą więc jutro zaczynam ronic farmakologicznie...
Jeszcze dziś mi mąż mówi że prawdopodobnie jego brat będzie tatą... załamałam się trochę tym wszystkim.
 
Udalo mi sie w calodobowym szpitalnym laboratorium diagnostyki zrobic ten LA, pani tez mi na poczatku wciskala, ze nie ma innego niz ten za 80 zl. Krew musza wirowac i mrozic, moze dlatego nie ma tego badania w zwyklych punktach. Wolne bialko S tez zrobilam za 95 zl, aktywnośc bialka S ok. 160 zl kosztuje - darowalam je sobie. Do tego ana 2 i 3. Rachunek na 320 zl, ale najwazniejsze, ze się wybralam, bo sprawe zaniedbywalam.
 
Cześć dziewczyny! Piszę do Was żeby się podzielić moją historią. Dzisiaj mija rok od mojego drugiego poronienia.... o dziwo przechodzę go dobrze, bo na rękach trzymam malutką 11-tygodniową MOJĄ ogromną miłość Madzię :D Ale od początku...
We wrześniu 2017r. dowiedziałam się, że jestem w ciąży..., ale nie trwała ona zbyt długo. W piątym tygodniu dostałam krwawienia, po USG okazało się, że już jej nie ma... oczyściłam się samoistnie. Szybko wróciłam do pracy jednocześnie starając się silnie o ciążę, która nie przychodziła. Na wizytę poszłam do starszej Pani ginekolog, która poleciła mi pić 2 saszetki Inofemu, nie wierzyłam, że to pomoże. Wykupiłam go w pod koniec grudnia 2017 i zaczęłam stosować. Aż tu nagle na początku marca BACH są dwie kreski - ogromne szczęście i ogromny strach co dalej? Praca czy zwolnienie. Wybrałam zwolnienie, ginekolog polecił oszczędzający tryb życia. Mijał każdy dzień, czekałam na bicie serduszka i je usłyszałam ok. 6-7tc. Świat mój zawalił się po raz drugi 26.04.2018r, w 11tc okazało się, że serduszko przestało bić ok. 8tc. Rozpacz i niedowierzanie. Roniłam za 3 dni w szpitalu, na tabletkach, płacząc w łazience. Gdyby nie mój mąż nie dałabym rady. Tego samego dnia wróciłam do domu. Nic mi się nie chciało... jak widziałam inne dzieci płakałam, nie mogłam o tym rozmawiać. Przerażała mnie myśl o powrocie do pracy, do przedszkola. Przedłużyłam zwolnienie. Moim największym marzeniem było dziecko. Obiecałam sobie, że jak do 30 nie urodzę to odejdę od męża, który kocha wszystkie dzieci, a one jego. Nie mogłam mu tego zrobić... Moje pragnienie posiadania dziecka było ogromne, od razu zaczęłam pić Inofem. I wiecie co? Nie doczekałam do pierwszego okresu. Czekałam na niego, 5 czerwca podkusiło mnie żeby zrobić test, a tam bladziusieńka kreseczka, której mąż nie zauważał ;) ja ją widziałam, pomyślałam pozostałości po poronieniu, za dwa dni Beta 91 ochłodziły mój zapał. Pomyślałam, napewno pozostałości po poronieniu, za 4 dni zrobiłam kolejną Bętę a tam 761! Umówiłam się na wizytę za parę dni. Jak na skrzydłach pobiegłam do gina, który potwierdził ciążę i bijące serduszko! Cała ta ciąża była podszyta strachem, jak zaczęłam czuć ruchy - najwspanialsze uczucie na świecie. Czekałam cierpliwie na rozwiązanie i się udało. Malutka urodziła się 3 dni przed terminem, duża i zdrowiusieńka. Płakałam na porodówce jak szalona, ale wkońcu na świecie pojawił się mój mały cud. To najwspanialsze uczucie mieć ją dzisiejszego dnia przy sobie i tego Wam też życzę.

Ja podczytując to forum otrzymywałam dużo siły i wsparcia i za to WAM strasznie DZIĘKUJĘ! Aj trochę długo wyszło, ale musiałam się tym z Wami podzielić :D

Pozdrawiam cieplutko Was wszystkie i trzymam nieustannie kciuki za każdą z Was!
 
Cześć dziewczyny! Piszę do Was żeby się podzielić moją historią. Dzisiaj mija rok od mojego drugiego poronienia.... o dziwo przechodzę go dobrze, bo na rękach trzymam malutką 11-tygodniową MOJĄ ogromną miłość Madzię :D Ale od początku...
We wrześniu 2017r. dowiedziałam się, że jestem w ciąży..., ale nie trwała ona zbyt długo. W piątym tygodniu dostałam krwawienia, po USG okazało się, że już jej nie ma... oczyściłam się samoistnie. Szybko wróciłam do pracy jednocześnie starając się silnie o ciążę, która nie przychodziła. Na wizytę poszłam do starszej Pani ginekolog, która poleciła mi pić 2 saszetki Inofemu, nie wierzyłam, że to pomoże. Wykupiłam go w pod koniec grudnia 2017 i zaczęłam stosować. Aż tu nagle na początku marca BACH są dwie kreski - ogromne szczęście i ogromny strach co dalej? Praca czy zwolnienie. Wybrałam zwolnienie, ginekolog polecił oszczędzający tryb życia. Mijał każdy dzień, czekałam na bicie serduszka i je usłyszałam ok. 6-7tc. Świat mój zawalił się po raz drugi 26.04.2018r, w 11tc okazało się, że serduszko przestało bić ok. 8tc. Rozpacz i niedowierzanie. Roniłam za 3 dni w szpitalu, na tabletkach, płacząc w łazience. Gdyby nie mój mąż nie dałabym rady. Tego samego dnia wróciłam do domu. Nic mi się nie chciało... jak widziałam inne dzieci płakałam, nie mogłam o tym rozmawiać. Przerażała mnie myśl o powrocie do pracy, do przedszkola. Przedłużyłam zwolnienie. Moim największym marzeniem było dziecko. Obiecałam sobie, że jak do 30 nie urodzę to odejdę od męża, który kocha wszystkie dzieci, a one jego. Nie mogłam mu tego zrobić... Moje pragnienie posiadania dziecka było ogromne, od razu zaczęłam pić Inofem. I wiecie co? Nie doczekałam do pierwszego okresu. Czekałam na niego, 5 czerwca podkusiło mnie żeby zrobić test, a tam bladziusieńka kreseczka, której mąż nie zauważał ;) ja ją widziałam, pomyślałam pozostałości po poronieniu, za dwa dni Beta 91 ochłodziły mój zapał. Pomyślałam, napewno pozostałości po poronieniu, za 4 dni zrobiłam kolejną Bętę a tam 761! Umówiłam się na wizytę za parę dni. Jak na skrzydłach pobiegłam do gina, który potwierdził ciążę i bijące serduszko! Cała ta ciąża była podszyta strachem, jak zaczęłam czuć ruchy - najwspanialsze uczucie na świecie. Czekałam cierpliwie na rozwiązanie i się udało. Malutka urodziła się 3 dni przed terminem, duża i zdrowiusieńka. Płakałam na porodówce jak szalona, ale wkońcu na świecie pojawił się mój mały cud. To najwspanialsze uczucie mieć ją dzisiejszego dnia przy sobie i tego Wam też życzę.

Ja podczytując to forum otrzymywałam dużo siły i wsparcia i za to WAM strasznie DZIĘKUJĘ! Aj trochę długo wyszło, ale musiałam się tym z Wami podzielić :D

Pozdrawiam cieplutko Was wszystkie i trzymam nieustannie kciuki za każdą z Was!
Super historia A z drugiej strony szkoda że i Ty musiałaś przejść przez to co większość z nas. Najważniejsze że się udało i masz zdrowe dzieciątko. Życzę dużo zdrówka i wiele radości z tego małego A tak wielkiego cudu który Cię spotkał. [emoji846][emoji846] od razu się lepiej na sercu zrobiło.
 
reklama
Cześć dziewczyny! Piszę do Was żeby się podzielić moją historią. Dzisiaj mija rok od mojego drugiego poronienia.... o dziwo przechodzę go dobrze, bo na rękach trzymam malutką 11-tygodniową MOJĄ ogromną miłość Madzię :D Ale od początku...
We wrześniu 2017r. dowiedziałam się, że jestem w ciąży..., ale nie trwała ona zbyt długo. W piątym tygodniu dostałam krwawienia, po USG okazało się, że już jej nie ma... oczyściłam się samoistnie. Szybko wróciłam do pracy jednocześnie starając się silnie o ciążę, która nie przychodziła. Na wizytę poszłam do starszej Pani ginekolog, która poleciła mi pić 2 saszetki Inofemu, nie wierzyłam, że to pomoże. Wykupiłam go w pod koniec grudnia 2017 i zaczęłam stosować. Aż tu nagle na początku marca BACH są dwie kreski - ogromne szczęście i ogromny strach co dalej? Praca czy zwolnienie. Wybrałam zwolnienie, ginekolog polecił oszczędzający tryb życia. Mijał każdy dzień, czekałam na bicie serduszka i je usłyszałam ok. 6-7tc. Świat mój zawalił się po raz drugi 26.04.2018r, w 11tc okazało się, że serduszko przestało bić ok. 8tc. Rozpacz i niedowierzanie. Roniłam za 3 dni w szpitalu, na tabletkach, płacząc w łazience. Gdyby nie mój mąż nie dałabym rady. Tego samego dnia wróciłam do domu. Nic mi się nie chciało... jak widziałam inne dzieci płakałam, nie mogłam o tym rozmawiać. Przerażała mnie myśl o powrocie do pracy, do przedszkola. Przedłużyłam zwolnienie. Moim największym marzeniem było dziecko. Obiecałam sobie, że jak do 30 nie urodzę to odejdę od męża, który kocha wszystkie dzieci, a one jego. Nie mogłam mu tego zrobić... Moje pragnienie posiadania dziecka było ogromne, od razu zaczęłam pić Inofem. I wiecie co? Nie doczekałam do pierwszego okresu. Czekałam na niego, 5 czerwca podkusiło mnie żeby zrobić test, a tam bladziusieńka kreseczka, której mąż nie zauważał ;) ja ją widziałam, pomyślałam pozostałości po poronieniu, za dwa dni Beta 91 ochłodziły mój zapał. Pomyślałam, napewno pozostałości po poronieniu, za 4 dni zrobiłam kolejną Bętę a tam 761! Umówiłam się na wizytę za parę dni. Jak na skrzydłach pobiegłam do gina, który potwierdził ciążę i bijące serduszko! Cała ta ciąża była podszyta strachem, jak zaczęłam czuć ruchy - najwspanialsze uczucie na świecie. Czekałam cierpliwie na rozwiązanie i się udało. Malutka urodziła się 3 dni przed terminem, duża i zdrowiusieńka. Płakałam na porodówce jak szalona, ale wkońcu na świecie pojawił się mój mały cud. To najwspanialsze uczucie mieć ją dzisiejszego dnia przy sobie i tego Wam też życzę.

Ja podczytując to forum otrzymywałam dużo siły i wsparcia i za to WAM strasznie DZIĘKUJĘ! Aj trochę długo wyszło, ale musiałam się tym z Wami podzielić :D

Pozdrawiam cieplutko Was wszystkie i trzymam nieustannie kciuki za każdą z Was!
Piękna historia ❤️
A masz jakieś problemy z jajnikami, że nie mogłaś zajść w ciążę? Czy poprostu nie wychodziło?
 
Do góry