reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Po Poronieniu

@aspekt ja robiłam Antykoagulant toczniowy LA
Jest też czas potrombinowy PT czas, PT wskaźnik, PT INR, czynnik reumstoidslny RF, czas kaolinowo-kefalinowy APTT, przeciwciała przeciw peroksydazie tsrczycowej ATPO i sam Antykoagulant toczniowy LA ja miałam tak
Te badanie robiłam w Alabie
 
Ostatnia edycja:
reklama

Załączniki

  • 92E2CD43-E32E-4503-9C23-4D4AB915E2A6.png
    92E2CD43-E32E-4503-9C23-4D4AB915E2A6.png
    65,8 KB · Wyświetleń: 80
Ja robiłam antykoagulant tocznia przedwczoraj badanie i był tylko jeden wariant.
Dostałam już wyniki na zespół antyfosfolipidowy,wyszly ujemne. Czekam na przeciwciała przeciwjądrowe, przeciw antygenom łożyska i na antykoagulant tocznia własnie. Dziś zamówiłam też pakiet z testdna na 6mutacji. No i dopiero dziś idę do szpitala bo wczoraj nie było miejsca,przeryczalam cały dzień z nerwów ale już dziś mnie w końcu przyjmą więc jutro zaczynam ronic farmakologicznie...
Jeszcze dziś mi mąż mówi że prawdopodobnie jego brat będzie tatą... załamałam się trochę tym wszystkim.
 
Udalo mi sie w calodobowym szpitalnym laboratorium diagnostyki zrobic ten LA, pani tez mi na poczatku wciskala, ze nie ma innego niz ten za 80 zl. Krew musza wirowac i mrozic, moze dlatego nie ma tego badania w zwyklych punktach. Wolne bialko S tez zrobilam za 95 zl, aktywnośc bialka S ok. 160 zl kosztuje - darowalam je sobie. Do tego ana 2 i 3. Rachunek na 320 zl, ale najwazniejsze, ze się wybralam, bo sprawe zaniedbywalam.
 
Cześć dziewczyny! Piszę do Was żeby się podzielić moją historią. Dzisiaj mija rok od mojego drugiego poronienia.... o dziwo przechodzę go dobrze, bo na rękach trzymam malutką 11-tygodniową MOJĄ ogromną miłość Madzię :D Ale od początku...
We wrześniu 2017r. dowiedziałam się, że jestem w ciąży..., ale nie trwała ona zbyt długo. W piątym tygodniu dostałam krwawienia, po USG okazało się, że już jej nie ma... oczyściłam się samoistnie. Szybko wróciłam do pracy jednocześnie starając się silnie o ciążę, która nie przychodziła. Na wizytę poszłam do starszej Pani ginekolog, która poleciła mi pić 2 saszetki Inofemu, nie wierzyłam, że to pomoże. Wykupiłam go w pod koniec grudnia 2017 i zaczęłam stosować. Aż tu nagle na początku marca BACH są dwie kreski - ogromne szczęście i ogromny strach co dalej? Praca czy zwolnienie. Wybrałam zwolnienie, ginekolog polecił oszczędzający tryb życia. Mijał każdy dzień, czekałam na bicie serduszka i je usłyszałam ok. 6-7tc. Świat mój zawalił się po raz drugi 26.04.2018r, w 11tc okazało się, że serduszko przestało bić ok. 8tc. Rozpacz i niedowierzanie. Roniłam za 3 dni w szpitalu, na tabletkach, płacząc w łazience. Gdyby nie mój mąż nie dałabym rady. Tego samego dnia wróciłam do domu. Nic mi się nie chciało... jak widziałam inne dzieci płakałam, nie mogłam o tym rozmawiać. Przerażała mnie myśl o powrocie do pracy, do przedszkola. Przedłużyłam zwolnienie. Moim największym marzeniem było dziecko. Obiecałam sobie, że jak do 30 nie urodzę to odejdę od męża, który kocha wszystkie dzieci, a one jego. Nie mogłam mu tego zrobić... Moje pragnienie posiadania dziecka było ogromne, od razu zaczęłam pić Inofem. I wiecie co? Nie doczekałam do pierwszego okresu. Czekałam na niego, 5 czerwca podkusiło mnie żeby zrobić test, a tam bladziusieńka kreseczka, której mąż nie zauważał ;) ja ją widziałam, pomyślałam pozostałości po poronieniu, za dwa dni Beta 91 ochłodziły mój zapał. Pomyślałam, napewno pozostałości po poronieniu, za 4 dni zrobiłam kolejną Bętę a tam 761! Umówiłam się na wizytę za parę dni. Jak na skrzydłach pobiegłam do gina, który potwierdził ciążę i bijące serduszko! Cała ta ciąża była podszyta strachem, jak zaczęłam czuć ruchy - najwspanialsze uczucie na świecie. Czekałam cierpliwie na rozwiązanie i się udało. Malutka urodziła się 3 dni przed terminem, duża i zdrowiusieńka. Płakałam na porodówce jak szalona, ale wkońcu na świecie pojawił się mój mały cud. To najwspanialsze uczucie mieć ją dzisiejszego dnia przy sobie i tego Wam też życzę.

Ja podczytując to forum otrzymywałam dużo siły i wsparcia i za to WAM strasznie DZIĘKUJĘ! Aj trochę długo wyszło, ale musiałam się tym z Wami podzielić :D

Pozdrawiam cieplutko Was wszystkie i trzymam nieustannie kciuki za każdą z Was!
 
Cześć dziewczyny! Piszę do Was żeby się podzielić moją historią. Dzisiaj mija rok od mojego drugiego poronienia.... o dziwo przechodzę go dobrze, bo na rękach trzymam malutką 11-tygodniową MOJĄ ogromną miłość Madzię :D Ale od początku...
We wrześniu 2017r. dowiedziałam się, że jestem w ciąży..., ale nie trwała ona zbyt długo. W piątym tygodniu dostałam krwawienia, po USG okazało się, że już jej nie ma... oczyściłam się samoistnie. Szybko wróciłam do pracy jednocześnie starając się silnie o ciążę, która nie przychodziła. Na wizytę poszłam do starszej Pani ginekolog, która poleciła mi pić 2 saszetki Inofemu, nie wierzyłam, że to pomoże. Wykupiłam go w pod koniec grudnia 2017 i zaczęłam stosować. Aż tu nagle na początku marca BACH są dwie kreski - ogromne szczęście i ogromny strach co dalej? Praca czy zwolnienie. Wybrałam zwolnienie, ginekolog polecił oszczędzający tryb życia. Mijał każdy dzień, czekałam na bicie serduszka i je usłyszałam ok. 6-7tc. Świat mój zawalił się po raz drugi 26.04.2018r, w 11tc okazało się, że serduszko przestało bić ok. 8tc. Rozpacz i niedowierzanie. Roniłam za 3 dni w szpitalu, na tabletkach, płacząc w łazience. Gdyby nie mój mąż nie dałabym rady. Tego samego dnia wróciłam do domu. Nic mi się nie chciało... jak widziałam inne dzieci płakałam, nie mogłam o tym rozmawiać. Przerażała mnie myśl o powrocie do pracy, do przedszkola. Przedłużyłam zwolnienie. Moim największym marzeniem było dziecko. Obiecałam sobie, że jak do 30 nie urodzę to odejdę od męża, który kocha wszystkie dzieci, a one jego. Nie mogłam mu tego zrobić... Moje pragnienie posiadania dziecka było ogromne, od razu zaczęłam pić Inofem. I wiecie co? Nie doczekałam do pierwszego okresu. Czekałam na niego, 5 czerwca podkusiło mnie żeby zrobić test, a tam bladziusieńka kreseczka, której mąż nie zauważał ;) ja ją widziałam, pomyślałam pozostałości po poronieniu, za dwa dni Beta 91 ochłodziły mój zapał. Pomyślałam, napewno pozostałości po poronieniu, za 4 dni zrobiłam kolejną Bętę a tam 761! Umówiłam się na wizytę za parę dni. Jak na skrzydłach pobiegłam do gina, który potwierdził ciążę i bijące serduszko! Cała ta ciąża była podszyta strachem, jak zaczęłam czuć ruchy - najwspanialsze uczucie na świecie. Czekałam cierpliwie na rozwiązanie i się udało. Malutka urodziła się 3 dni przed terminem, duża i zdrowiusieńka. Płakałam na porodówce jak szalona, ale wkońcu na świecie pojawił się mój mały cud. To najwspanialsze uczucie mieć ją dzisiejszego dnia przy sobie i tego Wam też życzę.

Ja podczytując to forum otrzymywałam dużo siły i wsparcia i za to WAM strasznie DZIĘKUJĘ! Aj trochę długo wyszło, ale musiałam się tym z Wami podzielić :D

Pozdrawiam cieplutko Was wszystkie i trzymam nieustannie kciuki za każdą z Was!
Super historia A z drugiej strony szkoda że i Ty musiałaś przejść przez to co większość z nas. Najważniejsze że się udało i masz zdrowe dzieciątko. Życzę dużo zdrówka i wiele radości z tego małego A tak wielkiego cudu który Cię spotkał. [emoji846][emoji846] od razu się lepiej na sercu zrobiło.
 
reklama
Cześć dziewczyny! Piszę do Was żeby się podzielić moją historią. Dzisiaj mija rok od mojego drugiego poronienia.... o dziwo przechodzę go dobrze, bo na rękach trzymam malutką 11-tygodniową MOJĄ ogromną miłość Madzię :D Ale od początku...
We wrześniu 2017r. dowiedziałam się, że jestem w ciąży..., ale nie trwała ona zbyt długo. W piątym tygodniu dostałam krwawienia, po USG okazało się, że już jej nie ma... oczyściłam się samoistnie. Szybko wróciłam do pracy jednocześnie starając się silnie o ciążę, która nie przychodziła. Na wizytę poszłam do starszej Pani ginekolog, która poleciła mi pić 2 saszetki Inofemu, nie wierzyłam, że to pomoże. Wykupiłam go w pod koniec grudnia 2017 i zaczęłam stosować. Aż tu nagle na początku marca BACH są dwie kreski - ogromne szczęście i ogromny strach co dalej? Praca czy zwolnienie. Wybrałam zwolnienie, ginekolog polecił oszczędzający tryb życia. Mijał każdy dzień, czekałam na bicie serduszka i je usłyszałam ok. 6-7tc. Świat mój zawalił się po raz drugi 26.04.2018r, w 11tc okazało się, że serduszko przestało bić ok. 8tc. Rozpacz i niedowierzanie. Roniłam za 3 dni w szpitalu, na tabletkach, płacząc w łazience. Gdyby nie mój mąż nie dałabym rady. Tego samego dnia wróciłam do domu. Nic mi się nie chciało... jak widziałam inne dzieci płakałam, nie mogłam o tym rozmawiać. Przerażała mnie myśl o powrocie do pracy, do przedszkola. Przedłużyłam zwolnienie. Moim największym marzeniem było dziecko. Obiecałam sobie, że jak do 30 nie urodzę to odejdę od męża, który kocha wszystkie dzieci, a one jego. Nie mogłam mu tego zrobić... Moje pragnienie posiadania dziecka było ogromne, od razu zaczęłam pić Inofem. I wiecie co? Nie doczekałam do pierwszego okresu. Czekałam na niego, 5 czerwca podkusiło mnie żeby zrobić test, a tam bladziusieńka kreseczka, której mąż nie zauważał ;) ja ją widziałam, pomyślałam pozostałości po poronieniu, za dwa dni Beta 91 ochłodziły mój zapał. Pomyślałam, napewno pozostałości po poronieniu, za 4 dni zrobiłam kolejną Bętę a tam 761! Umówiłam się na wizytę za parę dni. Jak na skrzydłach pobiegłam do gina, który potwierdził ciążę i bijące serduszko! Cała ta ciąża była podszyta strachem, jak zaczęłam czuć ruchy - najwspanialsze uczucie na świecie. Czekałam cierpliwie na rozwiązanie i się udało. Malutka urodziła się 3 dni przed terminem, duża i zdrowiusieńka. Płakałam na porodówce jak szalona, ale wkońcu na świecie pojawił się mój mały cud. To najwspanialsze uczucie mieć ją dzisiejszego dnia przy sobie i tego Wam też życzę.

Ja podczytując to forum otrzymywałam dużo siły i wsparcia i za to WAM strasznie DZIĘKUJĘ! Aj trochę długo wyszło, ale musiałam się tym z Wami podzielić :D

Pozdrawiam cieplutko Was wszystkie i trzymam nieustannie kciuki za każdą z Was!
Piękna historia ❤️
A masz jakieś problemy z jajnikami, że nie mogłaś zajść w ciążę? Czy poprostu nie wychodziło?
 
Do góry