Misia takie jedzenie ugotowane w bardzo dużej ilości inaczej smakuje :-) Niektórych rzeczy nie powtórzysz w domu :-)
U nas z kanapkami to samo. Czasami Oluś sam sobie przygotuje kanapkę z żółtym serem. Wtedy zje normalnie. Jak ja przygotuję, to zjada warstwowo.
Hona w sprawach odporności polecam zrobić analizę pierwiastkową włosów. Mi bardzo pomogło.
Co do metod wychowawczych, to mnie też korci czasami, żeby się odezwać. Staram się tego nie robić, ale niekiedy sam język się wyrywa...
U nas dzisiaj pierwszy dzień bez południowej drzemki. Walczyliśmy godzinę i się poddaliśmy. Po południu Olek był u babci i jak wrócił, to zasiadł w foteliku i zasnął o 18. Szybko dzwoniłam po męża, bo wszystko na raz- Olka trzeba kłaść spać, Stasia nakarmić, ja muszę zjeść kolację, bo mleko się z powietrza nie bierze. Musiał przyjechać z zebrania strażackiego. Oczywiście jak tylko Olka tyłek dotknął łóżka to od razu oczy jak 5 zł i on już nie będzie spał (wcześniej nie mogłam go obudzić, nawet oka nie uchylił na moje wołania). Ryk wielki, bo on nie będzie spał. Masakra...
Staś jest już wielkim koniem. Waży prawie 7 kg, ma 67 cm. Niektóre ubrania po Olku na 74 są za małe! Czuję to w karmieniu. Za każdym razem opróżnia przynajmniej 1,5 piersi. Chciałam mu dać swoje mleko z butelki, mam trochę zamrożonego, ale nie było mowy, że zaciągnie ten plastik... Przy takiej wadze Olek już siedział i jeden posiłek miał zamieniony na kaszkę. Nie wiem, co będzie, jak nie dam rady naprodukować dostatecznej ilości mleka :-(
U nas z kanapkami to samo. Czasami Oluś sam sobie przygotuje kanapkę z żółtym serem. Wtedy zje normalnie. Jak ja przygotuję, to zjada warstwowo.
Hona w sprawach odporności polecam zrobić analizę pierwiastkową włosów. Mi bardzo pomogło.
Co do metod wychowawczych, to mnie też korci czasami, żeby się odezwać. Staram się tego nie robić, ale niekiedy sam język się wyrywa...
U nas dzisiaj pierwszy dzień bez południowej drzemki. Walczyliśmy godzinę i się poddaliśmy. Po południu Olek był u babci i jak wrócił, to zasiadł w foteliku i zasnął o 18. Szybko dzwoniłam po męża, bo wszystko na raz- Olka trzeba kłaść spać, Stasia nakarmić, ja muszę zjeść kolację, bo mleko się z powietrza nie bierze. Musiał przyjechać z zebrania strażackiego. Oczywiście jak tylko Olka tyłek dotknął łóżka to od razu oczy jak 5 zł i on już nie będzie spał (wcześniej nie mogłam go obudzić, nawet oka nie uchylił na moje wołania). Ryk wielki, bo on nie będzie spał. Masakra...
Staś jest już wielkim koniem. Waży prawie 7 kg, ma 67 cm. Niektóre ubrania po Olku na 74 są za małe! Czuję to w karmieniu. Za każdym razem opróżnia przynajmniej 1,5 piersi. Chciałam mu dać swoje mleko z butelki, mam trochę zamrożonego, ale nie było mowy, że zaciągnie ten plastik... Przy takiej wadze Olek już siedział i jeden posiłek miał zamieniony na kaszkę. Nie wiem, co będzie, jak nie dam rady naprodukować dostatecznej ilości mleka :-(