reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Po Poronieniu

reklama
martusionek śliczniutki - gratuluję :D
winki80 nie wiem czy ci juz gratulowałam :D gratuluje i spokojnej ciązy życzę

anulka16 ja po pierwszej poronionej ciąży w 7tc, mimo iz mineła kupa czasu strasznie sie bałam ale wierzyłam że bedzie wszystko ok "serduszko bije" te słowa to jak zaklęcie na łzy szczęścia. niestety potoczyło sie tak nie inaczej i jak juz myslałm najgorsze mam za soba teraz czeka mnie spokojne czekanie na poród, nieważne były wymioty, ciągła senność i wszelkie inne dolegliwości, wszystko bym dzielnie zniosła. Ci którzy wiedzieli że WC stało sie moim "pokojem głównym" gadali "oj bidulka" i patrzeli na mnie ze współczuciem, mi choć było to uciążliwe codziennie przypominało że będę mamą. Jak wymioty ustały to sie nawet przestraszyłam :D
Teraz tak jak ty sie boję ale to jest niestety normalne, mam nadzieję że to nie będzie miało negatywnego wpływu na nasze maleństwa, ale kobitki z "rozpakowanych" przechodziły to co my a ich zdrowe dzieciaczki sa najlepszym dowodem na to że bedzie dobrze :D
Z ciąży bedę cieszyc sie w pełni tak jak teraz sie cieszyłam, chociaż okropecznie sie bałam, jedynie co teraz zmienię to nie będę (nie będziemy) rozgłaszać dobrej nowiny tak wcześnie. Z tym ze to było tak ciągłe pytania kiedy? kiedy? kiedy? - choc nie minoł nawet rok od rozpoczecia starań - po kątach "ludzie gadali" ze powinnismy iść do lekarza od niepłodności itp bzety do nas docierały. Jak juz większosc ludzi dowiedziała się o naszej fasolce znajomi/ przyjaciele/ najbliższa rodzina/ cała rodzina ze strony męża i jedna kuzynka z mojej rodziny - dowiedzieliśmy się że głównym tematem ostatnich miesięcy były nasze problemy z zafasolkowaniem. Teraz "plusem" bedzie to że nikt nie będzie miał odwagi zadawać pytania "kiedy?" ... bedziemy mieli więcej spokoju i zdecydowanie mniej presji i będziemy mogli sie spokojnie starać o nowy cud.
 
Ostatnia edycja:
zawsze wszyscy dookoła pytają się młodych małżeństw no kiedy kiedy???? ja po swojej stracie nie zapytałam już nikogo. Tylko jak słyszę gdy ktoś mówi że ma czas, że najpierw są ważniejsze rzeczy to mówię że mogą się obudzić z ręką w nocniku. Ci co wiedzą o mojej stracie czasem patrzą na mnie z takim politowaniem jakby mysleli jej się nie udało to nie znaczy że wszystkim ma się nie udać. Ale ***** mnie to obchodzi. Wiecie strach dobija i nie da się tak po prostu nie bać. Ja cały czas w gacie zaglądam, a przed wizytą prawie mdleję... ale co dopóki jest dobrze. Kolezanka zapytała się mnie czy oglądam już wózki itp itd Nie oglądam, nie planuję, nawet o imieniu dla Małego mąż nie chce gadać. Zdąrzymy przecież. Żałuję tylko że nie jest dana nam taka radość jak u innych. Mnie szlak trafia jak ktoś się dowiaduje i mi gratuluje. Cieszę się, że bliscy znajomi zachowali się tak jak tego chciałam, nikt nie pytał nawet jak się domyślał, poczekali aż powiedziałam sama ( i to kilka dni temu) i nie usłyszałam tym razem będzie dobrze, tym razem się uda, nie. po prostu przyjęli do wiadomości. Bo teksty tym razem się uda od ludzi, którzy nie przeżyli tego co my po prostu mnie dobijają, bo skąd oni mogą wiedzieć do ch***** Boję się spotkania z moją bliską koleżanką, było międyz nami 5 dni różnicy, poroniła w 8 tygodniu. I wiem, że trzyma za mnie kciuki, ale wiem też że będzie ją sciskać jak zobaczy mój rosnący brzuch itd ehhh

lina tak się cieszę że wsio ok

As trzymam kciuki za twojego Tatę!!!!!


acha zapomniałam 17 tydzień czas zacząć- brzmi dumnie :D ... w tym całym strachu jest też odrobina radości i dumy :)
 
Ostatnia edycja:
"mamy jeszcze czas" to było równiez nasze hasło ... tyle że było to raczej hasło służące jako odbicie paletki żeby sie od nas poprostu odczepili, po pierwszej stracie w wieku 21 lat najpierw postanowiłam skończyć studia (ale tak naprawde strasznie sie bałam i to była moja wymówka) potem wymówka za wymówką a ciągłe odwlekanie tylko potegowało mój strach, jak przekroczyłam trzydziestke nie było juz miejsca na "odwlekanie" ... słyszałam "to dla was ostatni dzwonek itp" teraz od tych samych osób słysze "jestes jeszcze młoda" i w co tu wierzyć ... hmm co mysle o swoim życiu... starsznie żałuje że nie miałam odwagi powiedzieć sobie TAK, mój M jak przed ciążą i ślubem była rozmowa o dzieciach i o tym że sie starzeję - a było ich wiele "nie słuchaj ich pierdoły gadają" "bedziemy gotowi wtedy bedziemy wiedzieć a nie wtedy kiedy ktoś nam to mówi". Przyznam że w ciągu ostatnich dziesieciu lat miałam okropnego starcha, ale miałam takie okresy że chciałam zafasolkować, ale mój sie bał, czasem było na odwrót. Ale w obliczu zbliżającej sie magicznej trzydziestki coraz cześciej to ja byłam na tak... i czekałam na niego. Po przedostatniej wizycie w Genomie gdy już wiedzieliśmy że nie ma ratunku mój M sie total załamał, jednym z haseł jakie wybełkotał było MYSZKO CO JA CI ZROBIŁEM wiedziałam że chodzi mu o jego "poczekajmy jesczcze" wtedy gdy ja byłam juz gotowa. Moje słowa że jestem juz po 30 stce pewnie brzmiały mu w głowie jak mantra. Teraz pewnie niektórzy z naszych bliskich myslą "no tak i po co oni tak długo czekali" ... nie wiem po co, ale wiem ze zegar tyka i coraz bardziej go słyszę... mam 33 lata w styczniu skończę 34 mam nadzieję że nie jest jeszcze za późno

z tym zaglądaniem w majtki... każdy gwałtowniejszy wypływ śluzu = szybko do kibla i kontrola
z imieniem... oboje czulismy że to chłopak... imiona były trzy... ale mówiliśmy do niego i o nim używając tylko jednego... jesli kiedys będziemy mieli syna ... ja chciałabym by nosił to imię ale czy dam/damy rade nie wiem, narazie nawet go nie wymawiam a gdy słyszę jak ktoś woła swoje dziecko tym imieniem... ba nawet jak aktor w napisach końcowych filmu nosi takie imię.. rozpadam się eh Z mężem nawet o tym jeszcze nie gadałam nie mam sumienia to on je wymyślił i mam nadzieję ze jak będziemy juz trzymać maleństwo w ramionach poddamy sie chwili i wtedy wybierzemy imię tak jak bedziemy wspólnie czuli
 
Ostatnia edycja:
Cześć Kochane,

dawno mnie tu nie było i wybaczcie, nie nadrobię... Tydzień temu umarła moja ukachana babunia. Bardzo mi jej brakuje, cały zeszły tydzień to była bieganina, załatwianie pogrzebu. Jak już ją pochowaliśmy, to pojechaliśmy do szpitala do teściowej, a tam diagnoza. Chłonniak złośliwy w mózgu, na skrzyżowaniu nerwów wzrokowych... Już nie daję rady. Wiem, że muszę być silna, ale chciałabym, żeby ten rok już się skończył. Już przecież wychodziliśmy na prostą i znowu totalny dół. A dopiero co dostaliśmy zielone światełko, a tu takie kwiatki. Moja @ znowu jakby chciała a nie mogła, tylko tym razem to nawet nic nie boli. Sama już nie wiem co się dzieje, nigdy taka nie była. Za tydzień kontrola przed starankami, ale co mi po starankach, jak mąż do wawy na 3 miechy wyjeżdża? I pewnie teściów do siebie trzeba będzie przygarnąć, bo mój M sam jeden został.

Ściskam mocno
 
Olusia81 [*] dla twojej babci, eh ten tydzień ogólnie jakiś usiany złymi informacjami. Pewnie jest ci bardzo ciężko strata babci, strach o teściową (trzymam za nia kciuki) i żadne słowa pocieszenia nie pomogą... ściskam cie jednak mocno. Dareczek i Karolinka zaopiekują sie twoją babcią lub ona nimi... [*] [*] [*]
w tej sytuacji te 3 miechy "postu" może będą wyciszeniem, tyle bólu i stresów, ale to tylko taka moja gadka - sami bedziecie wiedzieć czy to pora czy jeszcze nie

ok dobranoc kobitki ide kolacyje mojemu M szykować, bidny dziś do roboty musiał iść a mieliśmy nadzieje do ostatniej chwili że wypisza im urlopy na ta przerwę miedzyświateczną i wypisali ale sobie i panienkom w biurach a robole do roboty ...
 
Anulka, pytasz jak to jest nastepnym razem... Strach jest, nadzieja miesza sie ze zwatpieniem, jest paniczny bieg do kibelka kiedy tylko cos tam "poleci" i sprawdzanie czy to tylko sluz czy... Jest "kontrola majtek" za kazda wizyta w toalecie, szukanie objawow, potwierdzanie ich obecnosci, wmawianie sobie ze skoro sa to jest ok, panika jesli cichna choc na kilka godzin. Tak bylo u mnie za drugim razem. Za pierwszym nie bralam pod uwage scenariusza jaki napisalo nam zycie, za drugim mialam swiadomosc, ze co sie zdarzylo raz, moze zdarzyc sie i drugi - okazalo sie ze zdarzylo sie, ale w odmienny, nieco "litosciwszy" niz za pierwszym razem sposob. Zycie po prostu, lub jak kto woli - przyroda.
Magnusik, nie boj sie spotkania z kolezanka - masz to co my zwykle mamy w druga strone. My, po stracie postrzegamy ciezarne jako "te, ktorym sie udalo" i to poglebia nasz zal. Albo nie. Mozemy je postrzegac w ten sposob, dajac sobie tym widokiem nadzieje - i to mozesz podarowac swojej kolezance. Ty wiesz co ona czuje, jestes bogatsza o doswiadczenie straty i jestes jedna z tych, ktorym udalo si po stracie, wiec mozesz byc dla niej tym swiatelkiem nadziei, drogowskazem za ktorym moze pojsc. To nie jest takie glupie, zalezy tylko jak do tego podejsc.
IZW, my mielismy juz imiona dla dziewczynki i dla chlopczyka. Dalej je mamy - wychodze z zalozenia, ze kiedy nam sie uda, to narodzi sie to dzecko, ktore nie narodzilo sie w styczniu. Mamy imie po prostu dla naszego dziecka. Nie wiem czy to byl chlopiec, czy dziewczynka, czasem mam wrazenie ze chlopiec, ale nie mam pewnosci - dla nas jest po prostu Dzieckiem, Malenstwem... I chyba lepiej zeby tak zostalo bo choc minelo tyle czasu, nie potrafie o nim myslec bez lez, a nie chce ryczec.
Olusia, wspolczucie. Coz Ci moge powiedziec, poza tym, ze taka rzeczy kolej? Moja babcia, ta z ktora mialam najlepszy z racji zamieszkania chocby kontakt, odeszla kiedy mialam 10 lat - brakuje mi jej czasem do dzis. Brakuje jej madrosci.
 
Anulka, ja mam tak samo jak pisze kłaczek...Ciągła kontrola majtek, ruchy czuję od niedawna i na razie są delikatne, ale jak dłuższy czas nie czuję już panikuję. Mieszkam w niewielkiej miejscowości moja córeczka miała być siódmym i ostatnim dzieckiem urodzonym w 2010, miała być tą szczęśliwą siódemeczką...w sobotę będąc z psem na spacerze spotkałam 3 mamy ze swoimi pociechami z rocznika mojej córeczki. Ból jest ogromny, żal, rozgoryczenie...i będę szczera zazdrość, że one mają swoje dzieci, ja na pocieszenie dostałam psa i jedyne co musi mi wystarczać to codzienne wyjazdy na cmentarz i od czasu do czasu piękny sen z moją ukochaną córeczką.
 
IZW ja myślę że gdy już uda mi się zajść , zostawimy to dla siebie, przy drugiej ciąży tak bardzo sie cieszyliśmy że dowiedzieli sie dosłownie wszyscy znajomi , rodzina, sąsiadki itd..Myśle że gdy sie uda bedzie już wszystko inaczej. Uprzedziłaś mnie bo chciałam zapytać właśnie o twoją pierwszą ciąże.Właśnie u nas też było podobnie bo mimo że mamy już dziecko to jednak długo nie mogliśmy mieć i pamiętam te pytania,, kiedy następne?,, ,,o coś się nie staracie o rodzeństwo << itd... najlepiej byłoby mówić prawde że mimo starań nie ma , ale czasami ma sie tego dosyć, ciągłego tłumaczenia ...więc woleliśmy po prostu milczeć , dlatego nowiną o ciąży dzieliliśmy sie z wszystkimi. Teraz postąpiłabym już inaczej a co najważniejsze mnie też znajomi już nie wypytują o kolejnego dzieciaczka , mam spokój. tymira mimo Twoich obaw życzę Tobie spokojnej ciąży , tak jak piszesz to trudne i u mnie pewnie bedzie tak samo. kłaczku no właśnie Ty to przechodziłaś dwa razy ....eh ... olusia81 dla Twojej babci
[*]. magnusik Tobie też spokojnej ciąży, Twoi znajomi zachowali sie z klasa, i dokładnie tak jest jak piszesz co mogą wiedzieć osoby które tego nie przeżyły. Mnie też takie teksty w.......ą.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
reklama
Anulka, mialam podobnie... Pierwsza ciaza byla festiwalem szczescia. Moj wariat poczatkowo nie zatrybil i jakis tydzien do niego nie docieralo, jak dotarlo, wyslal sms hurtem pod wszystkie kontakty ze swojej komorki ze bedzie ojcem. W srodku nocy, bo akurat dopadlo go na nocnej zmianie.:-D Wtedy jescze mial profil na NK - zamiescil zdjecie z pierwszego usg z podpisem "nasze szczescie"... Wariactwo kompletne. Opowiadalismy sobie jak to bedzie, kupowalam ubranka, nawet malutka kurteczke F1 bo przeciez niezaleznie od plci maluch bedzie "garazowo motocyklowy".... I wszystko peklo jak banka mydlana - niespodziewanie, nagle i bez sladu. Rajmund gdzie mogl to "poodkrecal", swoich znajomych sama poinformowalam "przy okazji", ale sporo sie jeszcze potem trafialo pytan o ciaze, samopoczucie, rozwoj maluszka. Za drugim razem juz nie bylismy tacy otwarci i wylewni. Pod koniec dowiedzieli sie rodzice Rajmunda, wczesniej oczywiscie moja mama. I tak bylo lepiej. Nastepnym razem, nie powiem nawet tresciom - mam ochote nie mowic absolutnie nikomu.
 
Do góry