reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża Po Poronieniu

Hej Dziewczyny!
Wpadłam na chwilę, żeby się z Wami podzielić moimi przeżyciami...
Znów przeżyłam chwile grozy... Miałam wczoraj rano wypadek samochodowy... Z mojej winy niestety... Nie zauważyłam samochodu, nie wiem, straciłam koncentrację i uderzyłam na czołowe... Byłam zapięta w pasach, a mimo wszystko wyrżnęłam kolanami w deskę pod kierownicą... Na moje nieszczęście trafiłam na babę kierowcę i to straszną histeryczkę. Znaczy, wcale się nie dziwię jej, ale skoro przyznałam się od razu do winy i wytłumaczyłam i poprosiłam, żeby już tak nie krzyczała, bo sytuacji nie zmienimy to czego się drzeć??? I prosiłam ją, że jestem w ciąży i i tak jestem zdenerwowana, a najważniejsze, że nic jej ani mnie się nie stało...ale ona swoje:no::szok:. Dobrze, że z jakimś panem jechała, to on ją zaczął uspokajać i juz potem było oki. Nie wezwała policji, chyba na moje szczęście raczej i spisałyśmy oświadczenie. Ja na szczęście prowadziłam wieksze autko, więc uszkodzenia nie są tragiczne, ale ona jechała Corsą i tam masakra...
Bardzo się zdenerwowałam, bolał mnie brzuch, był taki napięty jakby miał zaraz pęknąć. Więc poprosiłam męża, żeby zawiózł mnie do szpitala w naszym mieście... No i jak zwykle na służbę zdrowia zawsze można liczyć!!!:dry: Zgłosiłam sie na ginekologiczną izbę przyjęć i tam pani pielęgniarka zmierzyła mi temp. i ciśnienie i zadzwoniła do lekarza. A lekarz przez telefon zadecydował, że trzeba mnie położyc na oddział. Po czym pielęgniarka mnie zapytała, czy ja chcę. Więc ja na to - że może najpierw by mnie ktoś obejrzał, bo mam nadzieję, że to po prostu nerwy to po co mam 3 dni w szpitalu leżeć na patologii i się zdenerwowac jeszcze bardziej tym co tam zobaczę???:shocked2: Pani przekazała dr, że nie chcę na oddział i powiedział, że zatem zaraz będzie. To " zaraz " trwało godzinę, gdzie juz mnie kręgosłup zaczął boleć od siedzenia na krześle i brzuch coraz bardziej mi się dawał we znaki... Pani zadzwoniła jeszcze raz po lekarza i sie okazało, że pan dr szanowny poszedł na cesarkę i nie wiadomo ile to potrwa. Więc mój mąż zadzwonił do kliniki, gdzie jestem prowadzona i tam powiedziano, żeby przyjechać, a w razie konieczności oni też moga mnie zostawić na dobę do obserwacji... No i pojechaliśmy - 80 km. A pani pielęgniarka ze szpitala na odchodne powiedziała mi, że życzy zdrówka i żeby wszystko dobrze było! Super!:confused:
Dojechaliśmy do kliniki, przyjął mnie sympatyczny pan dr, bo mój akurat dyżuru nie miał i okazało się , że wszystko jest dobrze. Dzidziuś rośnie, szaleje, serducho mu bije, łożysko ok. Tylko bardzo napięty brzuch miałam, więc dostałam papaweryne w dupke i do domu... Tylko kilka dni odpoczynku mi zalecił... No i dziś jest w miarę dobrze, jeszcze NoSpę muszę tylko brać:tak: Dobrze, że to się dobrze skończyło, bo bym chyba komuś łeb urwała :wściekła/y:
A to co teraz mamy za problemy z samochodem, żeby dostać samochód zastępczy to inna sprawa. Ale już i tak mnóstwo napisałam, więc na razie odpuszczę...;-)
 
reklama
Moje babki kochane!

Poczytałam i nasuwa mi się jedna odpowiedź na nasze rozterki. Ostatnio wpadła mi w ręce książka pt.:" Sekret kodu Mojżesza". Jako, że zbyt wierząca nie jestem podeszłam do niej z wielkim sceptycyzmem ale, że ciekawska jestem, to przeczytałam. Powiem Wam, że polecam. Książka mówi przede wszystkim o tym, że otrzymujemy od Boga dokładnie wszystko o co prosimy :szok:?????
Każdego na początku łapie wielkie zdziwko. Ja nie prosiłam przecież o całą bidę jaka mi się w życiu przytrafiła! To jakiś nonsens! Kiedy jednak poczyta się dalej, okazuje się, że wszelkie nasze obawy są naszymi prośbami i wszystko to, co w naszym sercu głęboko zakorzenione i ukryte spełnia się właśnie. Która z nas nie ma obaw typu, że jestem w ciąży ale nigdy nie wiadomo itp. Prośba? Te które nie chcą mieć dziecka a są w ciąży myślą: to koniec świata! Co ja z tym bachorem zrobię! Na milion procent się urodzi, żeby tylko mi życie spieprzyć. Prośba? Obydwa przypadki głęboko mają zakorzenioną wiarę w to, że los obróci się przeciwko nim. Te które w ciążę zajść nie chcą, to podczas każdego zbliżenia z partnerem obawiają się właśnie ciąży, a te które chcą zawsze są przekonane, że na pewno znowu będzie @. No czy tak nie jest?
Nie wystarczy jednak na głos powiedzieć, że już od dzisiaj myślę inaczej, tylko należy wykorzenić z umysły najskrytsze obawy i lęki i ponoć to działa! Wbrew pozorom to jest jednak trudniejsze niż nam się wydaje, ale warto to przemyśleć, a co nam szkodzi?

Ewcia super. że wszystko ok!

Ssabrinaa gratulacje, no i teraz uwierz w to, że twój maluch przyjdzie na ten świat :-)

A co do jedzenia mój M też lubi mięsko. Ryba tylko w całości, najlepiej łosoś albo pstrąg. Czasami ma takie wyskoki, że np. mówi, że zjadł by pierogi z kapustą i grzybami a jak zrobię, to jest zdziwiony i mówi, że grzyby i kapusta są ciężkostrawne i na pewno to odchoruje! No nie zabić?!

Lina dopiero doczytałam :szok:. Dobrze, że nic Ci się nie stało i maluch ok. Ja w październiku tamtego roku też miałam tzw. dzwona, tyle, że nie z mojej winy. Kłopot potem zanim się swoje auto uruchomi. Ja czekałam chyba z trzy tygodnie:( Trzymam kciuki, żeby gładko wam z tym poszło &&&

Pozdrowionka dla wszystkich.
 
Ostatnia edycja:
Rany, lina82, aż mnie zmroziło, jak zaczęłam czytać twojego "newsa"... :shocked2: Całe szczęście, że wszystko dobrze się skończyło...mimo tych nieciekawych przejść z naszą szanowną służbą zdrowia... Dbaj o siebie i faktycznie odetchnij teraz na spokoju...
 
dzięki Dziewczyny! Dzisiaj sobie leniu****ę. Poleżałam długo w wannie :tak:, teraz słucham mojej ulubionej muzyczki :blink:. Ale niestety dzisiaj jeszcze czeka nas użeranie się z serwisem autka naszego :dry:... Nie chcą nam wydac tego co się nam należy, czyli auta zastępczego, a w umowie ubezp. wyraźnie mamy napisane, że mamy do niego prawo... My teraz bez auta jak bez ręki... Pomijam, że autem zarabiam, ale do lekarza muszę przeciez jeździć no i w ogóle jest potrzebne i koniec!!!! A naprawa naszego potrwa ok. 3 tyg. co najmniej pewnie...:baffled:
 
No niestety z tymi samochodami to zawsze są klocki! My w umowie ubezpieczeniowej mieliśmy bezpłatne holowanie auta w razie awarii i dzwoniliśmy od agenta do ubezpieczalni, od ubezpieczalni do asistans przez pół dnia, bo jakoś im to umknęło i próbowali nam wmówić pakiet podstawowy! Bałagan i tyle, tak, że szczerze współczuję :(
 
Czesc dziewczyny!!!
Zjola to o czym piszesz jest naprawde trudne do zrobienia bo pozbycie sie naszych rosterek samo musi przyjsc i jak bysmy nie kombinowaly to nie uda nam sie poprostu zmienic myslenia tak jak piszesz. Wystarczy spojrzec w przeszlosc kiedys mialysmy inne problemy, martwily nas inne rzeczy teraz z perspektywy czasu wydaja sie nam one malo istotne a kiedys tak bardzo zaprzataly nam glowe.
Lina wspolczuje przezyc, dobrze ze z toba i maluszkiem wszystko w porzadku, ale po co te dodatkowe nerwy w szpitalu:confused: niestety ta nasza sluzba zdrowia.
Karolcia super ze po wizycie wszystko ok;-) oby same takie dobre wiesci.

A co do jedzenia moj M zje wszystko co zrobie zeby to tylko nie byla zupa, bo zupy nawet nie tknie:-D
 
Lila to trudne do zrobienia, ale gdyby miało nam pomóc? Co szkodzi spróbować? Wiemy już, że zamartwianie się nie pomaga, prawda?
 
Zjolu masz racje ze zamartwianie sie nie pomaga i wiele dziewczyny ktore przezyly strate juz jakis czas temu dopiero teraz zaczynaja to rozumiec. Ja po wielu miesiacach uswiadomilam sobie ze zadreczanie sie i zadawanie tych samych pytan nic nie daje a tylko pogarsza samopoczucie. Mysle ze warto sprobowac i czuje sie na silach zeby stawic temu czolo...
 
reklama
Do góry