reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Ciąża Po Poronieniu

nerowercia wiesz, ja tak mialam w drugim cyklu brania clo @ nie przyszła, ale nie byłam w ciąży. Po prostu clo nie zadziałał i mialam cykl bezowulacyjny. dostalam leki na wywołanie+ clo i w tym nastepnym cyklu zaszłam z blizniakami.

Poczekam do piątku i potem pojde do lekarza, przeciez nie moze sie to ciagnac w nieskonczonosc

Oj kłaczku, masz racje. Wszystkie religie, doktryny, myśli byłyby super, gdyby sie ludzie do nich nie dobrali i nie naginali ich do swoich własnych małych ludzkich interesów (osobistych, politycznych, finansowych- wszystko jedno)

Pozwolę sobie zacytowac E. Gilbert "Jedz, módl się, kochaj" To opowiesc, ktora została mi w pamięci, zresztą jak wiele innych z tej książki, szczerze polecam.

"Hindusi z tych okolic opowiadają ku przestrodze bajkę o wielkim świętym, którego w aśramie zawsze otaczali lojalni zwolennicy. Święty i jego uczniowie wiele godzin dziennie poświęcali medytacjom. Był tylko jeden kłopot. Kotek świętego przechadzał się po świątyni, miaucząc i mrucząc, czym przeszkadzał wszystkim w medytacji. Zatem ów święty, w swojej praktycznej mądrości, nakazał, żeby na czas medytacji przywiązywać zwierzę na zewnątrz do słupa. Stało się to zwyczajem - najpierw przywiązywano kota, następnie medytowano o Bogu. Lata mijały, a zwyczaj utrwalił się i stał rytuałem religijnym. Nikt nie zaczął medytować, póki nie przywiązano kota do słupa. Aż pewnego dnia kot zdechł. Uczniowie świętego wpadli w panikę. Nastąpił poważny kryzys religijny - jak mają teraz medytować, bez kota przy słupie? Jak mają dotrzeć do Boga? W ich umysłach kot stał się niezbędnym środkiem do celu.
Uważajcie, ostrzega ta opowieść, żeby nie popaść w obsesję związaną z powtarzaniem rytuałów religijnych dla zasady. Szczególnie w tym podzielonym świecie - gdzie koalicje talibów i chrześcijan nadal toczą wojnę o międzynarodowy znak handlowy, dający prawo do słowa Bóg, oraz o to, kto jest w posiadaniu właściwych rytuałów, za pomocą których można do Boga dotrzeć - warto pamiętać, że przywiązywanie kota do słupa nie zawiodło nikogo do transcendencji, że może się to stać jedynie za sprawą pojedynczego człowieka pragnącego doznać wiecznego współodczuwania istoty boskiej. W sprawach dotyczących Boga elastyczność jest równie istotna jak dyscyplina."
 
reklama
I z kotem w roli głównej!;-)
Przeslę ci tę książkę, mam e-booka, przeslę ci tez Jodi Picoult której powiesci wchłaniam w jeden wieczór. Moja ulubiona to "Bez mojej zgody" o dziewczynce, którą rodzice spłodzili jako kopię zapasową dla swojej starszej siostry chorej na białaczkę, i ktora zyła przez cały czas jako dawca dla siostry, az pozwała rodziców.
Był na podstawie tej ksiązki film z Cameron Diaz, ale beznadziejny i nawet skonczyl sie inaczej
 
To nawet nie o kota chodzi - nie mam az takiego swira na punkcie ogonow, w kazdym badz razie to chyba jeszcze nie mania skoro nie gromadze wszelkich gadzetow z kocim motywem, ubran z kotkiem, maskotek, figurek itp. Spoko, to jeszcze nie ta baza. Jak juz kiedys pisalam, przez jakis czas te ogonki byly mi jedynym towarzystwem w domu i dzieki nim nie wracalam do pustej chaty. Poza tym sa na nas zdane wiec nalezy im sie jak najlepsza opieka. Poza tym trudno sie nie przywiazac i w jakis sposob nie pokochac tych lajz. Bez przenoszenia tego w histerie. A poczytam chetnie cokolwiek. Mlody mi wreszcie zainstalowal jakies cusio i pdf mi sie otwiera. Wreszcie.
 
A ja wpadam tylko na chwilke pozyczyc wam milej nocki kochane!!! Klaczek Emy widze ze nadajecie na tych samych falach, milo czyta sie wasze rozmowy:tak:
 
Boszszsz... Umieram. ;-) Jesli poprzednia @ byla zdumiewajaco oszczedna, to chyba tylko po to zeby aktualna odrobila straty. Jest drugi dzien a ja lece na pysk po nocce glownie w kiblu i na prochach. A zeby to jasny szlag na miejscu. Dobrze ze jakos oblecialo z Jenny bez "atrakcji" bo tak jak teraz to bym sie z dzieckiem nie wyrobila. Z ciekawostek technicznych o karmieniu faceta... Zrobilam wczoraj kotleciki rybne. Sa naprawde pyszne. Serwuje obiad i sie zaczyna.
on - mielone??
1luvu.gif

ja - rybne
on - ryyyba?? przeciez dzis nie piatek.
ja - to co? tylko w piatek mozna? (zwlaszcza ze u nas ryba niekoniecznie w piatek a piatki niekoniecznie jarskie)
on - ale przeciez niedawno byla ryba...
ja - no, z tydzien temu.
on - przeciez mowie: niedawno...
crying.gif


Pasuje zabic, c'nie?
 
klaczek Twój Piękny to jak mój Tata. MAma podaje pierogi: to dzisij piątek?. A potem w piątek - ryba luba makaron z twarogiem: Ale w tym tygodniu piątek już był!!! :tak:
No cóż, to takie męskie...
Słoneczne pozdrowienia w ostatni dzień wolnego:( jutro idę do roboty i muszę się uzbroić w cierpliwość i przygotować sobie regułkę. Trzymajcie za mnie kciuki.
 
Rajmund makaronu z twarogiem chyba by nie ruszyl, ja z reszta tez - skojarzenie z internatem, gdzie serwowany byl regularnie i nie wiedziec czemu "pachnial" stara sciera. Pierogi owszem jada i nie musi byc piatek - lubi. Natomiast walcze jak lew, zeby czesto byly ryby i niekoniecznie klasycznie czyli panierka i juz. I tu sie zaczynaja schody. Ostatecznie uznal wczorajsze kotleciki za jadalne, ale "wolalby normalnego kotleta". Facet! Kotlety i kartofle mogly by byc 7 dni w tygodniu. Kiedys podalam kartoflanke i na drugie ryz z kurczakiem w jarzynach. Zjedlismy, chce zbierac talerze, a moje kochanie pyta gdzie ziemniaczki. Mowie ze w zupie byly, a on mi na to ze w zupie to sie nie liczy.:-D
 
witam
Oj ja uwielbiam makaron z tworogiem polany skwareczkami.pycha.
No ale ja wpadłam żeby zdac relacje z wizyty.Jest wszystko ok maluch rosnie zdrowo.Wszytskie parametry w normie.
Prawie cały czas spał (śpioch po mamusi)i nic go nie ruszalo.gin kombinował jak mógł żeby pomierzyć w końcu jakos sie udało ale troche to trwało,
Płci nie znam jeszcze na 100 % no bo dzidzia sie nie obróciła no ale najważniejsze ze zdrowe i to sie liczy.
No i wczoraj tez byłam na szczepieniu z Tymkiem.Kuli go w dwie rączki dzielny był ale dzis mam go w domu bo mial stan podgorączkowy.Ale widzę że już mu troszkę lepiej bo sie bawi,
Ok kochana eto narazie tyle
miłego dnia
 
reklama
kłaczek, nie przeceniam cię, a doceniam... :biggrin2: I naprawdę mam ogromny szacunek i podziw, nie tylko dla ciebie (żeby nie było, że w takie uwielbienie dla twojej skromnej osoby popadłam ;-) ), ale w ogóle dla wszystkich takich osób, które po różnych przejściach potrafią podnieść się i zasuwać dalej, bo wbrew pozorom - "życie jest piękne"... Zwłaszcza, że u mnie też nie wszystko zawsze było tak pięknie i lekko, ale też parę "dołków" w życiu doświadczyłam :-( Może nie aż tak głębokich, jak np. ty, ale jednak, więc zdaję sobie sprawę, jakie trudne potrafi być podźwignięcie się i powrót do "normalności". Może między innymi właśnie dlatego chyba nie najgorzej radzę sobie z kwestią poronienia...bo mam już jakieś doświadczenie w pokonywaniu życiowych trudności...
Co do @, to współczuję męczarni... :-( Ale może dzięki temu, mówiąc kolokwialnie, wszystko szybko się wyleje i nie będzie trwała długo... ;-) U mnie natomiast już 25dc i jeszcze owulki nie było, chociaż wygląda, jakby się zanosiło... Podobno do 4 tyg. może się objawić, więc liczę na to, że u mnie jak zwykle wszystko w tej górnej granicy...

Lila001, trzymam mocno & za twój sen... :biggrin2: Żeby się jak najszybciej spełnił...

Olusia81, we mnie na razie ten "uraz" siedzi chyba dość głęboko, o czym miałam okazję przekonać się wczoraj... Poszliśmy z M. do mojego brata i akurat trafiliśmy na "tą" siostrę mojej bratowej, o której wcześniej pisałam. Niby nikt nie poruszał tematu (być może dlatego, że brat i bratowa znają naszą sytuację), ona również się nie "chwaliła", ale jednak można się było domyśleć, zwłaszcza po sposobie traktowania siostry przez moją bratową... No i odkryłam, że najzwyczajniej w świecie nie chcę, aby ktoś poruszył ten temat, siedziałam jak na szpilkach i na pewno nie czułam się komfortowo w tej sytuacji... :-( A jeszcze jak na złość mój M. dziwnym trafem robił wszystko, aby ona potwierdziła oficjalnie tą wiadomość. Jakby się uwziął... W drodze powrotnej próbowałam mu uświadomić moje podejście, czego on jakoś zupełnie nie zrozumiał i w rezultacie przestaliśmy się do siebie odzywać, bo według niego przesadzam, a ja z kolei poczułam się "zdradzona" jego zachowaniem... :-( Myślałam, że stanie po mojej stronie i weźmie pod uwagę moje uczucia...

SSabrinaa, &Ewcia, Karollcia33 - GRATULACJE - oby tak dalej... Czekamy już tylko na dobre wieści i pozytywne fluidki...:biggrin2:
 
Do góry