Boox2, trafilas na dziwne "okazy" mamus. Tej pierwszej powinno sie dziecko odebrac albo nie wiem... Takie wdupiemanie jest niewiele lepsze od znecania sie - dziecko nie jest bite, ale czuje odrzucenie i to tez jest dramat. To drugie... Coz - nianie sa rozne, czasem w czasie pracy chce sie wyjsc na ploty z kolezanka, co nie? ylko bardziej by mi to pasowalo do szurnietej malolaty niz do matki dzieciom.
Ja, coz... Pierwszy byl synek fajnej dziennikarki - babka z jajem, rozsadna, zaganiana, ale po powrocie do domu byla cala dla dziecka, podobnie jak ojciec. Chlopczyk zywiol, ale z poczuciem bezpieczenstwa, swiadomoscia rodzicielskiej milosci. "Mialam go" 10 miesiecy od poltora roku jego zycia.
Drugie - porazka. Mama miala recepte na caloksztalt wychowania - ile dziecko ma zjesc i o ktorej godzinie, jak zjadlo mniej byla niezadowolona, spacerek w okreslone miejsce, wszystko z zegarkiem w rece. Mysle ze brak pewnosci i jakiegos luzu, ale mialam szybko dosc tej presji - po mojemu dziecko nie jest wartoscia matematyczna. W sumie kochany, roczny chlopczyk, ale...
Kolejne - dwoch artystow akrobatow, 2 i 3 latka. Cyrk na kolkach, poprzednia niania zrezygnowala bo... nie nadazala za nimi. Chlopaki jak wichura, ale wesola. Mlodszy dobral mi sie do probki perfum z Avonu jaka mialam w plecaku - ot tej pory plukanie buzi nad wanna bylo ulubiona rozrywka. Podobnie jak skakanie ze trzepaka, z wysokosci ok.120cm w trawe - to ten starszy. Skora cierpla, ale sprawni niesamowicie obaj. Nadazyc istotnie bywalo ciezko.
Pozniej jakis czas nic i chlopcy tu w UK - historia padla, dowiedzialam sie czemu i szkoda mi dzieci. Wrocila do lask poprzednia niania, w zamian za mieszkanie i jedzenie, wiec kwestia ekonomiczna stricte, ale... Ona w trosce o swoj spokoj uzaleznila Krzysia od gier komputerowych - potrzebowalam troche czasu zeby to odkrecic, teraz pewnie wroci. Szkoda.
No i Jenny - roczna slodycz nie do pobicia. Jej "nooo..." po prostu rozwala.
Nie, nie da sie do konca odpiac po pracy. Ja sie smieje ze biore prace do domu jak bralam do siebie chlopcow, ale tak naprawde nawiazuje sie nic emocji miedzy niania a podopiecznym - to chyba naturalne. Taka mala "praca" sie przywiazuje, przyzwyczaja, nie da sie traktowac dziecka wylacznie jak roboty do wykonania. Zwlaszcza jak Cie taki bobas lapie z calej sily za policzki i funduje zaplutego po brode dziobaka...
dobrze jak nie z gilem...
Co do Szymka... Nie wnikam czy chlopiec jest pionkem w grze rozwodowej i jak sie nie dogaduja jego rodzice - nagrania wskazuja ze jest maltretowany i to mi wystarczy. Matka jest be, nie twierdze ze tatus jest aniolem bo nie znam goscia.
Lady MK, takie sytuacje moga sie powtarzac niestety. Pozostaje opanowac regulke odpowiedzi. To jedna z rzeczy ktorych nauczylam sie najszybciej i dawalo rade, choc swieczki w oczach stawaly. Podawalam informacje "walac prosto z mostu" w sposob ktory zatykal rozmowce: "Nie jestem juz w ciazy, poronilam (data)" Koniec. Jesli rozmowca sie nie zatkal, dodawalam ze nie chce o tym rozmawiac. Moze to bezczelne ale dupochron jest.