Cześć Dziewczyny,
Od wczoraj śledzę wpisy na tym blogu, ponieważ niedawno pożegnaliśmy z Mężem naszego drugiego Aniołka. Wiem że wszyscy znajdujący się na tym forum doskonale nas rozumieją i być może w dużej ilości przypadków ułatwia to przejście przez ten trudny okres. Tak po krótce, to pierwszego Dzidziusia straciłam 19.07.2007. Wtedy ogarniała mnie wściekłość, szukałam winnego tej naszej tragedii na każdym kroku. Niestety w tych poszukiwaniach nie ominęłam również siebie. Na szczęście przez cały tenczas był przy mnie mój Ukochany i pomógł mi zrozumieć, że powinniśmy się cieszyć tym, że w ogóle mogłam nosić Maleństwo pod swoim sercem. Pomógł mi również zrozumieć, że nasz Aniołek był na ym świecie w jakimś celu i nie chciałby żebym tak długo się smuciła. Na pewno też chciałby żebym zmieniła coś w swoim życiu. Poszłam za ciosem, zmieniłam pracę i jak tylko dostałam umowę na czas nieokreślony, zaczęliśmy starania. Niestety tym razem nie było już tak łatwo, ponieważ doszły problemy z tarczycą. Jak już straciłam wszelką nadzieję, dwa dni przed ostatnim Bożym Narodzeniem zobaczyłam dwie kreski na teście ciążowym. Nie mogłam otrzymać piękniejszego prezentu gwiazdkowego. Z uwagi na pierwsze przygody, od razu poszłam na zwolnienie i tym razem wystrzegałam się wszystkiego, co mogło poprzednio przyczynić się do utraty maleństwa. Dzień w którym usłyszałam serduszko naszego Aniołka, był najszczęśliwszym w moim życiu. Niestety cztery tygodnie później, podczas usg powtórzył się mój koszmar. Usłyszałam: seduszko już nie bije... Przestało najdalej dwa dni temu. Po zabiegu przejżałam poprzednie wyniki. To było brutalne, obydwa nasze Aniołki zatrzymały się po 9 tygodniach i 4 dniach.
Teraz przed nami badania genetyczne, mam nadzieję że coś wykażą, bo tym razem na tarczycę nie da rady zwalić, bo wyniki były idealne. Ale i tym razem znaleźliśmy małę świtaełko pośród wielu łez. Dowiedzieliśmy się gdzie trafiają nasze Maleństwa po zabiegu. Po czym odszukaliśmy grobowiec dzieci nienarodzonych i teraz wraz z innymi pogrążonymi w bólu staramy się postawić pomnik w pobliżu tego grobowca, żeby nasze Maleństwa już nigdy nie leżały obojętne przechodniom.
Od teraz Karolinka będzie razem z Braciszkiem i innymi Aniołkami czuwać nad wszystkimi Maleństwami, które mają przyjść na ten świat. I tego się trzymamy.
Trzymam mocno kciuki za Te z Was, którym już się udało i cieszą się teraz Maleństwami pod serduszkiem. Ja tym razem nie zamierzam tak długo czekać, ale będzie co ma być.
Buziaki dla Wszystkich.