anastazja1m
W oczekiwaniu na cud
anastazja.. ano byłam... byłam z mężem u jego lekarza i stwierdziłam, że dziś je odbiorę, bo to wszytsko w szpitalu..to odrazu polecę do mojej gin. z wynikami.. A do szpitala mamy 16 km, więc nie chciałam jutro jechać kolejny raz.. I.. stoję po wyniki..baba mówi, że jeszcze nie podpisane.. zrobiła się kolejka , więc ustawiłam się na końcu.. Po czym podszedł do mnie mój P. że właśnie moja gin wyszła ze szpitala..a w tym momencie ułsyszałam zamykające się z hukiem okienko w laboratorium.. Czaicie? Wredne baby.. Wkurzyłam się i wyszłam, bo i po co czekać jak gin poszła do domu... Jutro znowu będę musiała jechać.. I taka refleksja mnie naszła, która zakończyła się płaczem.. Czemu Bóg jeszcze mi przedłuża to cierpienie?? Przez to musiałam dokupić dziś leków,bo póki nie ma ostatecznej decyzji, nadal mam je brać.. Ale kolejnej paczki zastrzyków już otwierać chyba nie będę..
Nie obrażając nikogo kto pracuje w firmie państwowej, ale tak właśnie tam jest, można robić co się chcę. Na SOR baba siedziała i przeglądała spodnie na allegro a w tym czasie kolejka się robiła, i to jest normalnie na oddziale ratunkowym?!
Szkoda że dalej nic nie wiesz, i musisz znowu czekać, ale musisz się trzymać - dla męża, bo On też cierpi, i to ma ból i fizyczny (no bo nerki) i psychiczny - faceci gorzej znoszą takie rzeczy.
miśkam - cześć, czytałam że czasami kobieta po prostu nie ma okresu, albo mam mniejszy, ale spokojnie to odbieram zanim zaczęłam przygodę z ginami i szpitalami, teraz pewnie tez bym się zamartwiała co się dzieję, jak samopoczucie?