Ssabrinaa! Jak ja Cie długo nie widziała! Fajnie że wpadłaś, dzięki... Wiesz co? Ja nawet tym razem tak w miarę spokojnie i bez parcia - ot, byłoby fajnie, ale stare motocykle nie palą od sztycha, więc pewnie następnym razem będziemy kombinować. I przyznam Ci się że byłam mile zaskoczona "refleksem jajników".
)
Pati.b tylko się tymi frytkami nie opychaj - coś mi się wydaje że lada moment. Powiedziałabym Ci "baw się dobrze", ale to nie przy tej imprezie - powodzenia po prostu. Tobie i maluchowi.
Onaxxx, nie rozumiem co to znaczy nie wypłacili. Mają wypłacić skoro się należy i g... ich obchodzi czy Ty to przepijesz, przećpasz, czy na męskie dziwki wydasz. Albo wyślesz ojcu dyrektorowi. Co do cholery za zwyczaje? Sorki, opadła mi szczęka. I tak jesteś grzeczna bo gdyby mnie babka spytała takim tekstem, to bym jej pewnie odpowiedziała dosłownie że g... jej do tego, podobnie jak do mojej sytuacji rodzinnej. Wredna suka, albo cham do kwadratu bezmózgi. Wrrr...
Isza, jam głos sumienia Twego! Przypominam niniejszym że się odchudzasz - zacytować właściwy post o zakładaniu zeszytu? No! To jakie fryty? Jakie ciasteczko? No, chyba że marcepan albo orzechowy tort... Mmmmm... Pomarzyłam sobie przez chwilę.
Swoją drogą chodzi za mną słodkie niemiłosiernie, ale ja zawsze zimą miałam "ciąg".
Aga34, masz super. Maluszek i kolejny "w trasie" - pięknie. I masz rację - da się - i ja to wiem, ale też po stracie nie ma ciąży bez lęku. Trudno się mówi, choć jak czytam wpisy "rozpakowanych" ciężarówek, wiem że warto się chwytać nadziei.
Talf1, to nie schiza, to przewrażliwienie. Będąc w ciąży dostrzegamy ciężarówki wokół nas, a po stracie... małe dzieci i ciężarne kobiety - normalka. Na początku boli, potem lżej. Spokojnie. Dobrze kombinujesz, ja bym jeszcze podstawowe badania porobiła i niekoniecznie czekała 6 miechów.
Miśkam, próbuję. Dziś mi nic z tego nie wyszło, chłopcy zostali w domu bo Bartuś miał kosmiczną sr...ę, a Krzyś płakał że boli go brzuch. Krzyś jak sądzę dla towarzystwa bardziej niż faktycznie, Bartek nie udawał. Ale za to wyniknął nam stan wojny i odkrywam nowe oblicze Bartka - ciekawy zawodnik, lubię takie wyzwania. Otóż poszło o jedzenie. Do południa nie udało mi się w niego wmusić połowy kromki chleba maźniętej masłem. Najchętniej nakarmiłabym go ryżem, ale nie mieli, a coś dzieciak wpuścić w brzucho powinien. Najpierw przyciskany żeby jadł, zaczynał opowiadać coś, odwracać moją uwagę od "tematu zasadniczego". Ok. Powiedziałam w końcu że nie będę z nim rozmawiać dopóki nie zje bo nie dam się wkręcić w jego gierkę. To zaczął teatralną scenę z rykiem że nikt go nie rozumie. Sorry, ja wiem że on wie że poprzednio na ten temat zaczęliśmy mocno rozmawiać jak tylko temat się pojawił. Powiedziałam więc że chętnie z nim o tym porozmawiam jak już zje, więc się dowiedziałam że ja też go nie rozumiem. On ma 6 lat a teksty nastolatka! Albo emo.
O, kolego... Dowiedział się więc że on mnie nawet chyba nie próbuje zrozumieć skoro uważa że robię mu na złość każąc coś zjeść nim go z głodu brzuch zacznie boleć albo się z głodu porzyga, ale skoro rzyganko mu się podoba to proszę bardzo, z tym że od stołu wstajemy po skończonym posiłku, a skoro nie zjadł to siedzi nadal, a my się idziemy z Krzysiem bawić. Krzyś wymiatał dziś co tylko pod nos dostał. Kolejna porcja ryku. Zlałam. Zjadł. Chłopcy próbują na mnie to co na mamie im wychodzi - jak się poryczy to czasem się uda. Zapowiedziałam stanowczo że na mnie ryk nie robi wrażenia i tego się trzymam. Owszem, jeśli dziecko się uderzy, albo ma inny, rzeczywisty powód, to utulam, ale nie kupuję teatrzyków.
Kobietka, dzięki. Jest ok z objawów sądząc. Pasożyt rządzi.
)
A u nas... Spoko. Miałam znów dziś 9h w pracy i to nie jest fajne - jestem potem zmęczona jak diabli, boli mnie głowa i w ogóle bleee... Pasożyt jest zaborczy chyba i nie życzy sobie konkurencji. Szczerze mówiąc to mi t nie odpowiada - umawialiśmy się na 5godzin i to jest ok, rozumiem sporadyczne awarie, ale awarie są cholernie częste. Kurcze, myślałam że poza tą pracą będę miała czas na moje dłubanie, spokojnie na domowe obowiązki, a po 9h wracam wyorana jak Morcinka kamienie i chce mi się wyłącznie spać. Ok. Idę się relaksować w kuchni.