Kobietka - normalnie zazdroszczę. Pomyślę tylko o jedzonku i czuję jak mi się w biodrach rozgaszcza. Dosłownie wszystko szkodzi mi na rozmiarówkę, a ja - o losie nieszczęsny - kocham papu. Słodycze zwłaszcza. No i widać. Nie przyznam sie do wagi bo wstyd i obora, ale mogło by byc ze 30kg mniej i wtedy by było znośnie.
Lina - o terapii myślałaś? W ośrodkach terapii uzależnień są (a przynajmniej bywają) również grupy DDA. Cholernie przydatne bo wystartowałaś w dorosłe życie z nielichym bagażem. No i ciche dni to lipa - jak się nie gada to się nie dogada. Problem przyschnie bo emocje opadną, ale nie "przerobiony" wróci jak na krótkiej gumce. Wiem, nudzę, ale jestem fanatykiem komunikacji w związku. Może dlatego że jej kompletnie nie było w moim małżeństwie, a teraz jest i zauważam różnicę, doceniam komfort wynikający z możliwości przegadania punktów widzenia.
Onaxxx - faceci są rózni, podobnie jak babski ród. W sumie mój ex zwolnił się z funkcji ojca jak tylko uzyskał rozwód, przedtem sporadycznie się kontaktował z dziećmi, a podczas rozprawy jęczał jak mu to kontakt z dziećmi był utrudniany, wręcz "grożono mu pobiciem a nawet czymś więcej" gdyby nalegał na widzenia. Ech... Śmieszny był robiąc z siebie taką ofiarę, ale nie tylko faceci potrafią być łajzami. Wyobraź sobie sytuację, kiedy kobieta zaręczona z facetem, wyjeżdża za granicę. Na parę miesięcy, zarobić grosza. On odwiedza jej dziecko (jej, nie jego) które zna od przedszkolaka (byli ze sobą kilka lat), utrzymują kontakt tel., teoretycznie szafa gra, ale pewnego razu on odbiera tel. z jej numeru, i jakiś obcokrajowiec przez ten telefon mało uprzejmie proponuje mu żeby odpier... się od tej kobiety. On, pyta ją potem co to było. Ano, żart - kolega na imprezie się wygłupił. Ok, on wierzy. Ale tel. się powtarzają, również z obcego numeru. Więc pyta, ale ona swoje - ona o niczym nie wie, ktoś robi bydło. Aż po pół roku od wyjazdu ona przyjeżdża i... nagle ląduje w szpitalu. Ciąża pozamaciczna, pękł jajowód. Operacja. On jest z nią w szpitalu. Ona, że to jego dziecko - uwierzył. Przeżył żałobę, ona wyjechała z powrotem, ale on coś zaczął podejrzewać bo rozluźniła kontakt. Pytał co jest nie tak - wszystko było jej zdaniem po staremu. W końcu dotarło do niego że ona tam kogoś ma, przy najbliższej wizycie jej w kraju poszedł z nią pogadać. Dowiedział się że ona do kraju nie wróci, ze tu nie ma przyszłości dla niej ani dla dziecka (dziecko cały czas w kraju), ale ona wciąż go kocha i chce z nim być. Tylko że on nie zamierzał wyjeżdżać. Zerwał. Ona w łzach. Za kilka miesięcy przyjechała na święta - z facetem i w widocznej ciąży. On był tylko wentylem bezpieczeństwa? Nie tylko faceci potrafią być sq***i.
Lina - o terapii myślałaś? W ośrodkach terapii uzależnień są (a przynajmniej bywają) również grupy DDA. Cholernie przydatne bo wystartowałaś w dorosłe życie z nielichym bagażem. No i ciche dni to lipa - jak się nie gada to się nie dogada. Problem przyschnie bo emocje opadną, ale nie "przerobiony" wróci jak na krótkiej gumce. Wiem, nudzę, ale jestem fanatykiem komunikacji w związku. Może dlatego że jej kompletnie nie było w moim małżeństwie, a teraz jest i zauważam różnicę, doceniam komfort wynikający z możliwości przegadania punktów widzenia.
Onaxxx - faceci są rózni, podobnie jak babski ród. W sumie mój ex zwolnił się z funkcji ojca jak tylko uzyskał rozwód, przedtem sporadycznie się kontaktował z dziećmi, a podczas rozprawy jęczał jak mu to kontakt z dziećmi był utrudniany, wręcz "grożono mu pobiciem a nawet czymś więcej" gdyby nalegał na widzenia. Ech... Śmieszny był robiąc z siebie taką ofiarę, ale nie tylko faceci potrafią być łajzami. Wyobraź sobie sytuację, kiedy kobieta zaręczona z facetem, wyjeżdża za granicę. Na parę miesięcy, zarobić grosza. On odwiedza jej dziecko (jej, nie jego) które zna od przedszkolaka (byli ze sobą kilka lat), utrzymują kontakt tel., teoretycznie szafa gra, ale pewnego razu on odbiera tel. z jej numeru, i jakiś obcokrajowiec przez ten telefon mało uprzejmie proponuje mu żeby odpier... się od tej kobiety. On, pyta ją potem co to było. Ano, żart - kolega na imprezie się wygłupił. Ok, on wierzy. Ale tel. się powtarzają, również z obcego numeru. Więc pyta, ale ona swoje - ona o niczym nie wie, ktoś robi bydło. Aż po pół roku od wyjazdu ona przyjeżdża i... nagle ląduje w szpitalu. Ciąża pozamaciczna, pękł jajowód. Operacja. On jest z nią w szpitalu. Ona, że to jego dziecko - uwierzył. Przeżył żałobę, ona wyjechała z powrotem, ale on coś zaczął podejrzewać bo rozluźniła kontakt. Pytał co jest nie tak - wszystko było jej zdaniem po staremu. W końcu dotarło do niego że ona tam kogoś ma, przy najbliższej wizycie jej w kraju poszedł z nią pogadać. Dowiedział się że ona do kraju nie wróci, ze tu nie ma przyszłości dla niej ani dla dziecka (dziecko cały czas w kraju), ale ona wciąż go kocha i chce z nim być. Tylko że on nie zamierzał wyjeżdżać. Zerwał. Ona w łzach. Za kilka miesięcy przyjechała na święta - z facetem i w widocznej ciąży. On był tylko wentylem bezpieczeństwa? Nie tylko faceci potrafią być sq***i.